GŁOS MISJONARZY
Ks. Stanisław Filipek, przełożony Księży Pallotynów w Rwandzie i Zairze, który pośredniczy w przekazywaniu naszej pomocy do placówek misyjnych w tych krajach, był kilka dni w Warszawie. 15.10.98 nagrał na taśmę kilka słów dla uczestników i ofiarodawców naszego Ruchu.
Pragnę bardzo serdecznie pozdrowić wszystkich Ofiarodawców Maitri, którzy wspierają Adopcję Serca, pomoc dla więźniów i różne inne projekty, dzięki Waszej pomocy realizowane w Rwandzie oraz w Kongo w parafiach Rutshuru i Rugari. Wracając z kapituły generalnej jestem przejazdem w Polsce. Spotkałem p. Wojtka Ziębę. Rozmowy były rzeczowe. Już 2 miesiące temu słyszałem o ataku jakiejś siostry dominikanki na Ruch Maitri. Jest mi bardzo przykro, że w Kościele dzieją się takie sprawy i że ludzie sobie podrywają autorytet przez jakieś podchody, które nam niejednokrotnie trudno zrozumieć. Proszę się tym nie przejmować. Jeżeli jest to dobra sprawa, Boża sprawa, musi mieć zawsze trudności - jestem o tym osobiście głęboko przekonany.
Dzisiaj chciałbym Wam serdecznie podziękować za całą pomoc, którą realizujecie. Tych sierot, którym pomagacie, jest coraz więcej. Myślę, że jest to działalność bardzo ważna. Afryka jest kontynentem, który jest pozostawiony samemu sobie przez wielkie mocarstwa świata, a biedy jest coraz więcej. Wojny ciągle trwają, w zw. z czym jest coraz większe zubożenie społeczeństw. Coraz więcej dzieci nie ma możliwości normalnego rozwoju, pójścia do szkoły, zaznania ciepła rodzinnego. Dlatego ten kontynent ciągle potrzebuje dobrego Samarytanina. Mimo różnych trudności, na które napotyka Ruch Maitri, myślę, że jest to wielka sprawa, którą należy kontynuować i za którą wyrażam Wam wszystkim ogromną wdzięczność.
Niech Pan błogosławi wszystkie Wasze przedsięwzięcia i niech Wam da ducha wytrwałości w trudnościach.
Szczęść Wam Boże Ks. Stanisław Filipek
S. Marietta Garbul, Pallotynka, do niedawna pracowała w parafii Ruhango. Miała pod swoją opieką 23 sieroty włączone do Adopcji Serca. Dziś możemy przeczytać ostatni jej list z tej parafii.
Ruhango, 26.08.98
Bardzo wszystkim współpracownikom Ruchu Maitri dziękuję za udzieloną pomoc w wysokości 1.000 USD. Jest to dla nas bardzo ważne wsparcie, potrzebne do wykończenia sali - szpitalika przy ośrodku dla dzieci chorych na chorobę głodową oraz sanitariatów - bardzo prymitywnych, ale niezbędnych. W najbliższym czasie prześlę rachunki na potwierdzenie otrzymanej sumy oraz kilka zdjęć zrobionych w czasie pracy. Zdaję sobie sprawę z poważnych kłopotów, jakie spotykacie jako Ruch Maitri nawet od ludzi Kościoła, dlatego zrobię wszystko, co w mojej mocy, abyście mieli pokrycie dla Waszej rzetelnej pracy.
Każdy ruch czy instytucja, jeżeli są dobre, muszą przejść przez pewne "oczyszczenie", aby stanęły na mocnym gruncie. Wówczas będzie pewne, że są wspierane łaską Bożą, a nie oparte tylko na ludzkich wysiłkach. Życzę ogromnej cierpliwości i zaufania Panu. On zawsze zwycięża, zwycięża też wszystko, co od Niego pochodzi! Natomiast nasza wiara, ponieważ jest zbudowana na skale, nigdy się nie zachwieje.
Jeżeli chodzi o wiadomości z Rwandy, nie będę kontynuowała pracy w Ruhango. Przenoszę się do Masaka, bliżej Kigali. Ponieważ odległość z Masaka do Ruhango jest jak na warunki rwandyjskie dość znaczna (ok. 100 km), razem z siostrą Martą, przełożoną naszego Zgromadzenia w Rwandzie, postanowiłyśmy powierzyć grupkę sierot, którymi się opiekowałam w ramach Adopcji Serca (23 dzieci), siostrze Dominice Laskowskiej, która pozostaje w Ruhango.
Myślę, że będzie bardziej niż ja dyspozycyjna do udzielania różnych informacji dla Waszego Ruchu. Dysponuje czasem i bardzo interesuje się potrzebującymi. Już poznała osobiście wszystkie sieroty, którymi się zajmowałam i jest bardzo otwarta, aby im pomagać.
W imieniu grupki sierot bardzo dziękuję całemu Ruchowi Maitri za dotychczasową pomoc, w której pośredniczyłam. Polecam się modlitwom, abym umiała sprostać zadaniom, które będą mi powierzone.
S. Marietta Garbul
S.Irena Stachowiak, Pallotynka, należy do naszych najbardziej wytrwałych korespondentek. Dziś prezentujemy fragmenty jej listów z dłuższego okresu czasu.
Ruhango, 8.05.98
Otrzymałam z Waszego drugiego kontenera paczki z rzeczami dla dzieci i dorosłych. [...] Bardzo przydały nam się ubrania i sukienki dla dzieci i młodzieży, ponieważ na Wielkanoc u nas w parafii był chrzest małych dzieci, dzieci szkolnych i ludzi dorosłych aż do staruszków. Było ponad 500 pogan, którzy stali się katolikami. Dla dzieci z V klasy i dla dorosłych była też Pierwsza Komunia św. U nas jest takie przekonanie, że na wszelkie uroczystości rodzinne i kościelne musi być nowe ubranko lub spodenki i koszula dla chłopców, zaś sukienka lub spódniczka i bluzka dla dziewcząt. Dotyczy to też dorosłych. Inaczej w ich przekonaniu sakrament byłby nieważny. Daję im rzeczy kolorowe, aby po uroczystości mogli je nosić do kościoła i do lekarza, gdy są chorzy. Obecnie dzieci szkolne i dorośli, którzy byli ochrzczeni w ubiegłym roku, przygotowują się do bierzmowania na 16 bm. Znowu urwanie głowy! Drzwi się nie zamykają, bo chcą mieć wszystko nowe. Dużo rzeczy znalazłam w paczkach. Piorę, prasuję i im przymierzam, co komu pasuje. Bardzo się cieszę na rzeczy dla dzieci szkolnych, ponieważ tu dla nich nic nie można kupić, choć dla dorosłych i dla maleńkich dzieci można kupić duże rulony rzeczy używanych. Nasze dzieci mają bardzo duże brzuszki i dlatego w pasie spodnie muszą być szerokie, inaczej noszą pod brzuszkiem i im spadają. [...]
U nas ciągle jeszcze trwa pora deszczowa. Codziennie są ogromne ulewy, również nocami, tak że gliniane domki dzieci walą się. Stąd mamy dużo kłopotów. Musimy im budować domki z plandeki, lecz drewno jest tu bardzo drogie. Zawaliła się duża część wypożyczonego domu, gdzie mieszka 30 dzieci w wieku od 2 do 18 lat, które nie mają nikogo z rodziny na świecie. Ciągle myślę, aby lecące ściane, ulepione z błota i drewna, nie zabiły dzieci, bo deszcz dalej ciągle pada i nie zamierza przestać. Ostatecznie jesteśmy w ręku Boga i On nam pomoże poprzez dobrych ludzi zbudować nowy dom dla swoich ulubionych dzieci. To On jest ich dobrym Ojcem. Dzieci nam bardzo chorują i umierają z powodu malarii, ale my już na to nic poradzić nie możemy. Malaria stała się obecnie bardzo groźna w tym kraju, a także gruźlica - z powodu wielkiej biedy. U nas panuje głód i nie tylko dzieci, ale i dorośli umierają z głodu. Nawet mówią o tym w radio.
Ruhango, 17.08.98
Nasze sieroty z zawalonego domu obecnie w czasie wakacji szkolnych przebywają u swoich rodziców chrzestnych aż do rozpoczęcia roku szkolnego. Na razie nie ma nadziei na szybkie wybudowanie im domu - u nas wszystko trwa latami.
Ruhango, 26.09.98
[...] Szkoła podstawowa zaczęła działać 25.09. Zażądano, aby każde dziecko miało mundurek szkolny. To jest straszne, bo nikt na to nie był przygotowany. Powiedzieli o tym przez radio dzień przed rozpoczęciem szkoły. U nas z tego powodu urwanie głowy. Poza tym zeszyty są strasznie drogie.
Po VI klasie nikt nie zna wyników. Szkoła średnia odpoczywa od 19.09., a na wyniki muszą czekać do grudnia. Nie mam jeszcze świadectw dzieci. Jak zwykle trzeba wiele razy chodzić, aby coś uzyskać i za wszystko drogo płacić. Jak się zacznie rok szkolny, dopiero będzie można coś w sekretariacie załatwić. [...]
Ruhango, 4.10.98
[...] Jutro, tj. 5.10., dzieci ze szkół średnich wracają do szkoły. Wszystkie zaczynają w tym samym terminie. Dzieci ze szkół podstawowych zaczęły już kilka dni temu. Te, które zdały egzamin państwowy na koniec klasy VI, ciągle jeszcze czekają na odpowiedź, czy będą mogły uczyć się w szkole średniej i gdzie. Na razie jest milczenie. [...]
Ruhango, 24.10.98
[...] Dzieci, które ukończyły szkołę podstawową, ciągle jeszcze nie wiedzą, gdzie będą się uczyć i ciągle czekają, chociaż szkoła średnia rozpoczęła naukę już na początku miesiąca. [...]
Wdzięczna s. Irena Stachowiak
|