Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 10 (29), grudzień 1998

POKÓJ I MIŁOŚĆ WSZYSTKIM DZIECIOM ŚWIATA


Rwanda - matka z dzieckiem na plecach
      Kochani Rodzice z "Adopcji Serca"
      W imieniu naszych adoptowanych dzieci ślę Wam z dalekiej Rwandy serdeczne życzenia z okazji zbliżających się rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. Rozbrzmiewają one wielką radością z powodu przyjścia na świat Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. On przyszedł do nas jako dziecko, potrzebujące ludzkiej pomocy.
      Nasze rwandyjskie dzieci, dla których staliście się Rodzicami poprzez Adopcję Serca, są Wam bardzo wdzięczne za opiekę i pomoc - zarówno duchową poprzez modlitwę w ich intencji, jak i materialną przez ofiary pieniężne. Staliście się dla nich nie tylko przybranymi Rodzicami, ale także wybawicielami od śmierci głodowej, obecnie bardzo częstej w naszym kraju. Niech nowonarodzony Jezus wynagrodzi Wam tysiąckrotnie Wasz trud pomocy dla najbardziej potrzebujących - sierot, ofiar wojny i przemocy.
      W otrzymanym z Polski czasopiśmie "Misje dzisiaj" znalazłam piękne hasło: "Pokój i miłość wszystkim dzieciom świata". Dziecko powinno rosnąć w atmosferze miłości. Gdy jej nie ma, czuje się zranione. Każde dziecko pragnie mieć ojca i matkę. Dzieci samotne, niechciane, odrzucone nie mają w sobie pragnienia życia. Są na wszystko obojętne, bo nie mają kogoś, kto by się nimi interesował i je kochał. Dlatego życie dla tych dzieci nie ma znaczenia. Dzieci te oddalają się od innych, często chorują, nie mają ochoty do zabawy, do nauki i w ogóle chęci do życia. Widać to na wielu zdjęciach, które otrzymujecie, gdy "adoptujecie" jedno z nich. Mimo że staramy się je w różny sposób rozśmieszać, nie zawsze się nam to udaje. Dla dziecka rodzice są wszystkim, a gdy ich zabraknie, dziecko czuje się w niebezpieczeństwie. Jest smutne, bardzo głęboko odczuwa brak miłości, a bez niej nie można żyć.
      Opowiem Wam przykład z naszego życia w Rwandzie. Jedna z Sióstr, opiekująca się grupą sierot, chciała im zrobić przyjemność. Zawiozła je do klasztoru Sióstr Wizytek w Sawe, gdzie jest m.in. polska siostra Stanisława z Warszawy. Tam przedstawiła je siostrom jako sieroty. Dzieci zaczęły zaprzeczać: "Nie, my nie jesteśmy sierotami. My mamy mamę i tatę." Ich mamą była jedna z sióstr, pracująca u nich w sierocińcu, a ojcem ich ogrodnik. Wszystkie miały jedną mamę i jednego ojca. Nie uważały się za sieroty.
      Drugi przykład to mała dziewczynka imieniem Marta, której mama umarła zaraz po jej urodzeniu. Oddałam ją pewnej wdowie, mającej pięcioro dzieci. Ta wdowa jest prawie całkiem niewidoma - widzi tylko cienie. W tej rodzinie było trzech chłopców, między nimi dwóch bliźniaków. Marta wybrała najstarszą córkę Zofię, która ma 16 lat, na mamę, a na ojca jednego z bliźniaków, który ma 9 lat. Wcale nie czuje się sierotą.
      Kochani Rodzice, widzicie, jak sierotom potrzebni są rodzice. Dziękuję Wam serdecznie za to, że otworzyliście szeroko Wasze dobre, rodzicielskie serca, przepełnione miłością i ofiarnością - często kosztem wyrzeczenia się czegoś dla siebie lub dla swojej rodziny. Nasze czarne dzieci są Wam za to bardzo wdzięczne. Od chwili, gdy zaczęliśmy je wspierać, widzimy dużą różnicę. Dzieci są świadome, że mają kogoś, kto je kocha i pamięta o nich. Są radośniejsze, odporniejsze na różne choroby i nabrały chęci do życia, do nauki. Już nie cierpią głodu i chcą coś robić. Kilkoro dzieci przyszło do nas z prośbą, by mogły się uczyć. Okazało się, że mają już 15 lat, ale na szczęście dyrektor przyjął je do I klasy szkoły podstawowej, która trwa 6 lat. Nauka dla tych dzieci - o ile zostaną przy życiu - to ich przyszłość. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak ważna jest dla nich Wasza pomoc duchowa i materialna. Codziennie zgłaszają się do nas nowe dzieci, przyprowadzone przez babcię lub starego dziadka, aby im zrobić zdjęcie, ponieważ chcą mieć rodziców.
      Kochani Rodzice, mam do Was wielką prośbę, abyście czasami jako znak pamięci o swoim dziecku napisali choć kilka słów. Może być po polsku, jeżeli nie możecie w żaden sposób znaleźć nikogo, kto zna francuski. Ja im przetłumaczę, choć jest to dla mnie dodatkowa praca, której już i tak mam za dużo. Dzieci otaczają wielkim szacunkiem święte obrazki i Wasze zdjęcia otrzymane w liście. Wszystkie dzieci są ciekawe, jak wyglądają ich Rodzice. Serdecznie dziękuję tym Rodzicom, którzy już napisali do swoich dzieci. Wiem, że to dla Was jeszcze jeden wysiłek więcej, ale warto go podjąć, aby nasze dzieci były szczęśliwe i zapomniały o swoim sieroctwie. Dzieci szczególnie cieszą się, gdy dostaną list i zdjęcie swoich Rodziców z zapewnieniem, że są przez Was kochane i są członkami Waszej Rodziny.
      Obecnie w naszej parafii Ruhango mamy 277 dzieci włączonych do Adopcji Serca. Ale zostało nam jeszcze ponad 2.000 sierot, które czekają na pomoc i wyciągają swoje ręce do tych Rodziców, którzy jeszcze nie zdecydowali się, by wziąć pod opiekę czarną sierotę. Wszystkie dzieci modlą się codziennie wieczorem za swoich przyszłych rodziców i z wielką nadzieją czekają na ich pozytywną odpowiedź. Mamy przygotowane jeszcze dwie listy po 36 dzieci, które w najbliższych dniach wyślemy do Ruchu Maitri.
      Ten Ruch wykonuje piękną pracę i wyszukuje naszym dzieciom rodziców zastępczych. Oni pośredniczą między rodzinami w Polsce i sierotami. Jestem ogromnie wdzięczna Pracownikom tego Ruchu, którzy tak ofiarnie w bardzo trudnych warunkach pracują niestrudzenie, aby nasze dzieci nie umierały z głodu, co zdarza się w naszym kraju coraz częściej. Dzięki nim nasze dzieci regularnie co miesiąc otrzymują pomoc, co jest obecnie u nas tak ważne.
      Wszystkim z Ruchu Maitri życzę, aby im Pan Bóg błogosławił w tak pięknej pracy i aby grono ich Współpracowników wzrastało i rozszerzało się. Oby znaleźli jak najwięcej rodzin zastępczych dla naszych pozostałych sierot.
      Szczęśliwi jesteście, kochani Rodzice, że możecie służyć Panu Bogu w ten sposób przez pomoc głodnym i często nagim Jego dzieciom. Niech Wam towarzyszą słowa św. Jakuba, że wiara bez uczynków jest martwa. Niech nowonarodzony Jezus przyniesie Wam wiele łask Bożych, prawdziwego Bożego pokoju i wiele radości ze świadomości, że mogliście pomóc najmniejszym, ubogim. Te szczęśliwe czarne dzieci staną z nami na nieuniknionym Sądzie Bożym i będą świadczyły o naszej miłości, ukazanej czynem w służbie Bogu i ludziom.
      Już minął rok, gdy byłam na urlopie w Polsce i prosiłam Was, drodzy Rodacy, o pomoc. Dzisiaj z cierpiącej i głodnej Rwandy dziękuję Wam z całego serca za wszystko, co my, misjonarze, otrzymaliśmy od Was.
      Bardzo serdecznie Was pozdrawiam w miłości Bożej i życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku 1999. Niech Pan Bóg wszechmogący i Najświętsza Matka, zawsze Dziewica, mają Was w swojej opiece i darzą Was dobrym zdrowiem duszy i ciała.
      Wdzięczna za wszystko

S. Irena Stachowiak
Pallotynka z Ruhango


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]