Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 3 (32), kwiecień-maj 1999

OT, KILKA WSPOMNIEŃ

      Ks. Stanisław Stawicki, pallotyn, odpowiedzialny za dom formacyjny Księży Pallotynów w Butare, nadesłał Petycję Jubileusz 2000 z 49 podpisami. Złożyli je członkowie męskich i żeńskich zgromadzeń zakonnych i ich współpracownicy, pracujący w Rwandzie i sąsiednim Kongo Demokratycznym - zarówno misjonarze różnych narodowości (wśród nich 11 Polaków), jak i Rwandyjczycy. Do Petycji był dołączony list, wktórym ks. Staszek pisze nam o swoich dawnych kontaktach z Ruchem Maitri.
Butare, 20.03.1999
      Było to bodajże na jesieni 1976 roku. Ktoś - być może ks. Kosorz SVD - zorganizował w Warszawie spotkanie przedstawicieli różnych grup misyjnych. Było nas może 10-15... Wiem z pewnością, że byli przedstawiciele ATK. Z Ołtarzewa, z Seminarium Pallotynów, pojechało nas dwóch: kleryk Józef Ciupak (dziś Radca Prowincjalny przy Zarządzie Pallotynów w Warszawie) i ja. Byłem wtedy na pierwszym roku filozofii.
      Właśnie tam po raz pierwszy spotkałem Jacka Wójcika. Był już po powrocie z Indii. Z wielkim zaangażowaniem i przejęciem opowiadał o swoich doświadczeniach z Kalkuty. Pokazywał przezrocza i wyjaśniał słowo "maitri".
      Gdy w kilka miesięcy potem zostałem wybrany szefem grupy misyjnej w ołtarzewskim Seminarium, postanowiłem sprowadzić tam Jacka. Pamiętam, że na to spotkanie przyszło więcej ludzi, niż się spodziewaliśmy: najpierw członkowie grupy misyjnej, ale również sporo "wolnych strzelców", tzn. zainteresowanych, ciekawskich... choć "niezrzeszonych". Jacek pokazywał przezrocza, opowiadał, odpowiadał na pytania... Pamiętam, że jako osoba świecka, zaangażowana w pomoc ubogim Trzeciego Świata (wtedy były tylko Indie) - wywarł na nas wielkie wrażenie. Jeszcze po zakończeniu oficjalnego spotkania mała grupka zapaleńców została w sali wokół Jacka.
      Nigdy więcej nie spotkałem się w sposób bezpośrednio z ludźmi z Maitri. Cieszyłem się ich rozwojem, zaangażowaniem, gdy tu czy tam coś o nich słyszałem czy przeczytałem. Spotkałem ich po raz drugi w Rwandzie, gdzie pracuję do 1984 roku.
      Z perspektywy czasu dwóch rzeczy jestem pewien (choć "pewność niepewna - zabiera nam wrażliwość" - jak powiada ks. Twardowski): 
  1. Spotkanie z Ruchem Maitri, a może dokładniej z jego założycielem, przybliżyło mi postać Matki Teresy, do której pism, czy też pism o niej sięgałem i nadal sięgam z radością i wielkim pożytkiem. 
  2. Spotkanie to umocniło moje powołanie i zaangażowanie misyjne. Sporo było różnych "Bożych wysłanników", których dane mi było spotkać na drodze ku powołaniu misyjnemu. Jednym z nich był Ruch Maitri. 
      Ot, kilka wspomnień! Dorzucam kilka podpisów do Petycji, które udało mi się zebrać tu i tam. Serdecznie pozdrawiam, życząc radosnych świąt Wielkiej Nocy.

ks. Staszek Stawicki SAC

[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]