Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 7 (36), październik 1999

JESTEŚCIE NOSICIELAMI NADZIEI
Ks. Stanisław Filipek, misjonarz z Rwandy, mówi do uczestników Ruchu Maitri

      W czasie krótkiego pobytu w Polsce ks. Stanisław Filipek SAC, przełożony regionalny Księży Pallotynów w Rwandzie i Kongo Demokratycznym, spotkał się dn. 1.09.1999 z przedstawicielami Ruchu Maitri w celu omówienia spraw związanych z pomocą dla dzieci w Afryce Środkowej. Nagrał też na taśmę przesłanie dla uczestników Ruchu Maitri, którzy w dn. 3-5.09.99 zaplanowali spotkanie modlitewne w Częstochowie.

      Przed chwilą przyleciałem do Polski. Spotkałem się z p. Wojtkiem Ziębę i z p. Magdą Słodzinką. Rozmawiamy na tematy związane ze współpracą, z naszym wspólnym zaangażowaniem w organizowanie pomocy dla biednych w Rwandzie czy Kongo, gdzie żyją nasi współbracia misjonarze, księża, siostry i bracia. Pan Wojtek prosił mnie, abym skierował do was, uczestników Ruchu Maitri, parę słów. Ogromnie się z tego cieszę i pragnę przede wszystkim wyrazić wam szczerą i bardzo głęboką wdzięczność za wasze zaangażowanie w niesienie pomocy sierotom czy innym dzieciom w potrzebie. Jest to wielkie dzieło, odpowiedź na wezwanie Chrystusa: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Wasza działalność jest wielka! Doskonale o niej wiem, bo jestem w nią bezpośrednio zaangażowany. Wspieracie ponad 1500 dzieci, które regularnie każdego miesiąca otrzymują pomoc w ramach Adopcji Serca. Oczywiście pomoc ta nie wystarcza na pokrycie wszystkich potrzeb. Ale jest to duża pomoc, bez której wiele dzieci nie mogłoby przeżyć czy mieć świadomość, że ktoś się nimi interesuje, że są ludzie, którzy je kochają. Jest to ogromna pomoc dlatego, że jest iskrą nadziei. Myślę, że jesteście nosicielami nadziei. Jest bardzo istotne, by człowiekowi, który żyje w Afryce, często w skrajnej nędzy, dać jakąś iskrę nadziei. Dzięki Wam obejmujemy pomocą również wiele dzieci niedożywionych i zagłodzonych. Ich sytuacja spowodowana jest ciągłym stanem napięcia. W regionie Wielkich Jezior ludzie często są zmuszeni do opuszczenia własnych domów, do koczowania w szałasach z liści bananowych. Największymi ofiarami tej sytuacji są dzieci, które często z powodu niedożywienia zapadają na choroby głodowe. Niektóre przypadki są dramatyczne, wstrząsające! Nie tyle budzą litość, ile wyzwalają gniew: dlaczego ci ludzie żyją w tak trudnych sytuacjach i nie ma rozwiązań politycznych ze strony wspólnoty międzynarodowej, która by chciała pomóc wyjść z tej trudnej, dramatycznej sytuacji i nienawiści. Zagłodzone dzieci w misyjnym ośrodku dożywiania
      Wiele dzieci przeżyło tylko dzięki zaangażowaniu waszemu i misjonarzy, zwłaszcza sióstr w ośrodkach dożywiania. Tam są przede wszystkim w pierwszej fazie leczone. Niektóre dostają kroplówki czy nawet transfuzję krwi, bo inaczej by absolutnie nie przeżyły. Ta działalność, często kosztowna, jest możliwa tylko dzięki wam  Mogliśmy ją rozwinąć w wielu ośrodkach, zwłaszcza w diecezji Ruhengeri, też w Nembu, Kinoni, Rutshuru. Są to rejony na północy Rwandy i na północy Kiwu w Kongo, które były dotknięte tą tragedią, a ostatnio też wielką suszą, która oczywiście odbija się na ludności, bo brakuje żywności, a najbardziej cierpią dzieci.
      Inne inicjatywy są podejmowane na rzecz małoletnich więźniów, których władze więziennie nie karmią. Są to w końcu ludzie, często niewinni, którzy są ofiarami systemu, różnych intryg czy nienawiści. Znajdują się w ogromnej potrzebie. Te różne projekty prowadzimy tylko dzięki waszej pomocy. Bądźcie dumni z tego, gdyż jest to praktyczne uczestnictwo w niesienie Ewangelii. We wszystkich ostatnich przesłaniach Ojciec Święty nawołuje, abyśmy głosili Ewangelię w sposób praktyczny.
      Uważam, że kontynent afrykański jest kontynentem najbardziej dotkniętym, zapomnianym przez świat i siły polityczne. Dlatego jest to wyzwanie dla chrześcijan, ludzi, którzy są motywowani wiarą, którzy chcą się dzielić tym niewiele, co sami mają. Myślę, że oni mogą przyjść tym ludziom z pomocą, mogą być dla nich iskrą nadziei. Dlatego bądźcie z tego dumni. Szczerze Wam dziękuję za tę współpracę i jednocześnie zachęcam do jej kontynuacji. Niech w tym waszym zaangażowaniu materialnym i duchowym, (myślę, że bez tych dwóch elementów nie jest możliwy prawdziwy postęp) na rzecz drugiego człowieka Pan Bóg was błogosławi. Niech to będzie prawdziwą radością.
      Zostańcie z Bogiem i... do następnego razu. Szczęść Boże i Bóg zapłać za wszystko!


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]