MATKA TERESA MÓWI O TRĘDOWATYCH
Pamiętam, jak na Boże Narodzenie przemawiałam do 158 tysięcy trędowatych. Powiedziałam im: "Wykorzystajcie swoją chorobę! Cierpienie nie jest karą, ale darem Boga. Jesteście tymi wybranymi, którzy uczestniczą w męce Chrystusa. Jesteście wybrani, aby być ofiarą za pokój na świecie i dziękczynieniem za to, co Bóg uczynił dla innych i dla was". Mówiłam im również, że są ukochani w szczególny sposób. Był tam pewien człowiek, siedzący w pobliżu moich stóp, który pociągał za moje sari - habit i w końcu powiedział: "Powtórz to jeszcze raz, powtórz to jeszcze raz!" Zawsze odnoszę wrażenie, że ci nasi biedni ludzie, którzy tak bardzo cierpią, chorzy i umierający, są skarbem diecezji. Są żywym Chrystusem, który przeżywa swoją mękę.
Musimy uczynić wszystko, co w naszej mocy, by nasze spojrzenie było czyste i wolne od spraw świata, tak żeby nasze posługiwanie biednym mogło się stać jednym wspaniałomyślnym aktem miłości. Takie właśnie "spojrzenie" uczyniło ojca Damiana sługą trędowatych, św. Wincentego a Paulo ojcem ubogich, a każdemu z nas pozwoliło zrezygnować ze wszystkiego, by służyć biednym.
Czyste serce to serce wolne, wolne, by dawać, by kochać aż do bólu. Czyste serce to serce, które kocha, które kocha Boga niepodzielną miłością. Czyste serce łatwo dostrzeże Chrystusa w głodnym, nagim, bezdomnym, samotnym, niechcianym, niekochanym, trędowatym, alkoholiku, w człowieku leżącym na ulicy, zaniedbanym, głodnym...
Pełnia naszego serca przejawia się w naszych czynach: jak traktuję trędowatego, jak traktuję umierającego i jak traktuję bezdomnego. Czasami o wiele trudniej pracować z ludźmi z ulicy, aniżeli z tymi, którzy przebywają w naszych domach dla umierających, ponieważ umierający są spokojni i pogrążeni w oczekiwaniu: są gotowi, aby iść do Boga. Kiedy dotykasz chorego czy trędowatego, łatwiej ci wierzyć, że dotykasz ciała Chrystusa. Jednakże kiedy ci ludzie są pijani lub krzyczą, o wiele trudniej wtedy myśleć, że jest to Jezus przemieniony w owe nędzne istoty. Jakże czyste i kochające muszą być nasze ręce, by mogły nieść tym ludziom pocieszenie.
Chory, biedny, niechciany, niekochany, trędowaty, narkoman, alkoholik, prostytutka - to Chrystus w nędznym przebraniu. On mówi: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40). To jest cudowne! Pomyślcie tylko: to, co czynicie dla biednych, chorych, kalek, czynicie dla Niego!
Jeden z naszych braci Misjonarzy Miłości kocha trędowatych. W Indiach opiekujemy się czterdziestoma dziewięcioma tysiącami naszych trędowatych braci. Ten brat naprawdę ich kocha. Kiedyś przyszedł do mnie. Miał jakieś kłopoty ze strony swojego przełożonego. Zwierzył mi się: "Kocham trędowatych. Chcę być wśród nich, Chcę dla nich pracować. Moim powołaniem jest praca dla trędowatych". Powiedziałam do niego: "Bracie, popełniasz błąd. Twoim powołaniem nie jest praca dla trędowatych. Twoim powołaniem jest przynależność do Jezusa. Praca dla trędowatych jest tylko środkiem wyrazu miłości do Jezusa. Dlatego ma ona znaczenie tylko wtedy, gdy robisz to dla Niego, gdy robisz to razem z Nim. Tylko to jest ważne. Tak urzeczywistnia się twoje powołanie, twoja przynależność do Jezusa.
|