SPOTKANIE Z UCIEKINIEREM Z CZADU
Afrykanie mają pewien kompleks z powodu koloru swej skóry. Większość z nich myśli, że dlatego są do niczego niezdolni, szczęście im nie sprzyja itd. A biały zawsze ma pieniądze, szczęście, wszystko, czego potrzebuje i nie napracuje się. Dlatego jak widzą białego, trzykrotnie mu podnoszą cenę.
Na początku, jak przyjechałam do Kamerunu, zawsze mnie oszukiwali. Nieraz płaciłam potrójnie. Jeden z naszych ludzi mówi: "Jak siostra coś kupuje, trzeba się pytać o cenę. Siostra podzieli ją na trzy i powie, że zapłaci tylko tyle. On opuszcza, siostra dodaje i jak dojdzie do połowy, to znaczy, że cena jest uczciwa, sprawiedliwa." Mówię: "Dobrze, tak będę robić". Ale jestem bardzo wzruszona, jak widzę, że sprzedają ludzie biedni. Sądzę, że nieraz sprzedają zbyt tanio. Miewają naprawdę piękne rzeczy, które sprzedają taniej, niż ci, którym się powodzi. Chodziłam kupować do tych, którzy byli biedniejsi.
Pewnego razu czułam, że kręci się koło mnie jakiś chłopak z ogromnie zaropiałym policzkiem. Czułam, że to może być jeden z uciekinierów z Czadu. Usiłowałam go o coś zapytać, ale nie rozumiał. Jego kolega mu tłumaczył. Mówię: "Możesz mi nosić torby". Nie było dużo do niesienia, ale jak chciał zarobić, to żeby miał za co. Pytam go, ile sobie życzy. On oczywiście wygórował cenę. Mówię mu: "Mam problem. Ty wiesz, że każdy, jak widzi siostrę, to podnosi cenę." Zaczął się śmiać. Mówię: "Nie chodzi teraz o twoją zapłatę, tylko potrzebuję kupić spodnie, koszulę, buty dla takiego chłopca mniej więcej jak ty. Wybierz, ale tylko takie rzeczy, jakie ci się podobają, bo jemu na pewno będzie się podobało to samo. Ja nie mam takiego gustu. Przyjdź, powiedz mi cenę, kupisz i mi przyniesiesz. Żeby nie było za drogie." - "Dobra." Poszedł, wybrał i mówi: "Już wybrałem." -"Podobało ci się?" - "Bardzo." - "To idź, kup." Podał cenę, dałam mu pieniądze i poszedł kupić. Gdy wrócił, wiedziałam już, że to uczciwy człowiek, bo mógł zniknąć z pieniędzmi albo z zakupionymi rzeczami. Mówię: "To będzie zapłata za twoją pomoc." Wtedy rozpłakał się i powiedział, że jest uciekinierem z Czadu. Mówię: "Czemu się nie leczysz? Masz zaropiały policzek." - "Bo nie mam za co. Sprzedam buty, które mi siostra kupiła, żeby kupić lekarstwa." Mówię: "Nie. Daj swój wózek pod opiekę koledze i chodź ze mną. W przychodni pracuje siostra, zaraz ci ten policzek zaopatrzy." Często tu przychodził. Po prostu ci młodzi ludzie z Czadu nie są nigdy w stanie zarobić na leczenie.
Opowiedziała s. Radosława Wojtasiak
|