Faustin Ntibemenya Masumbuko, podopieczny kl. V h ze Szkoły
Podstawowej przy Parafii Św.
Kazimierza w Gdańsku
|
FAUSTYN
Anna Drapella jest wychowawczynią kl. V h Szkoły Podstawowej przy parafii św. Kazimierza w Gdańsku-Zaspie. Od wiosny 2000 r. cała klasa uczestniczy w Adopcji Serca (nie tylko finansowo i przez modlitwę - dzieci włączają się też do pracy w gdańskim ośrodku Ruchu Maitri). Po półrocznym oczekiwaniu zostało im przydzielone dziecko z Rwandy. Zobaczmy, co działo się w klasie, gdy dostali zdjęcie sieroty.
W środę 29.11. Ala, jedna z mych uczennic, przyniosła list od Ruchu Maitri. Niektórzy w klasie już wiedzieli, czego mogli oczekiwać. Dzieci obstąpiły mnie dokoła. Jako pierwsze wpadło mi w rękę zdjęcie ślicznego czarnego chłopca stojącego przed glinianą chatą. Nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć, bo wszystkie dzieci chciały go zobaczyć.
- Jaki ładny!
- Jaki miły!
- Jak się nazywa?
Z trudem wydukałam jego nazwisko. Dzieci próbowały powtórzyć, ale łamały sobie język. Z imieniem poszło łatwo.
- Faustyn, Faustyn - powtarzała Agnieszka, podskakując z radości.
Kiedy kolejne dzieci wchodziły do klasy, wszystkich informowała:
- Mamy Faustyna!
Na pytający wzrok dzieci odpowiadała:
- No, tego chłopca z Rwandy.
- A co jeszcze o nim wiadomo? Czy to jest jego dom? Ile ma lat?
- Dwanaście.
- Tyle, ile bliźniaki (w naszej klasie jest dwóch bliźniaków - Michał i Robert, starszych o rok od reszty dzieci).
Zaczęłam im czytać z kwestionariusza osobowego dziecka: gliniana chatka, żadnego stołu ani krzesła, dwa łóżka trzcinowe...
- To oni w 6 osób śpią w dwóch łóżkach?
- ... dwa talerze, dwie miski, jedna miska plastikowa...
Oczy dzieci robiły się coraz bardziej okrągłe ze zdumienia.
- Ile ma rodzeństwa? Czworo?
- Nie. Ma dwie młodsze siostry. Jest najstarszy.
- To tak, jak ja - powiedział Rafał.
Przebiegając wzrokiem tekst znalazłam fragment, który o mało nie uwiązł mi w gardle: "Miał zaledwie 10 lat, kiedy jego ojciec został zamordowany".
W klasie zapadło milczenie.
- Za co? Dlaczego?
- Wojna.
- Czy można mu posłać paczkę na święta?
- Raczej nie. Paczki w biednych krajach nie trafiają do adresatów. Są po drodze rozkradane. Poza tym wysyłanie paczek za granicę jest bardzo kosztowne. Lepiej i pewniej jest wysyłać pieniądze.
Zadzwonił dzwonek na modlitwę. Złapaliśmy karteczki i kiedy był czas na własne intencje, w skupieniu i pełni wzruszenia przeczytaliśmy modlitwę Matki Teresy: "Spraw, Panie, abyśmy byli godni służyć naszym braciom na całym świecie, którzy żyją i umierają w ubóstwie i głodzie..."
Anna Drapella
|