MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 8 (54), listopad-grudzień 2001
|
ŚWIAT PO 11 WRZEŚNIA
Konieczna nowa wizja świata Po 11 września wielokrotnie stwierdzano, że nasz świat uległ nieodwracalnym zmianom. Wygranie walki zbrojnej przeciwko Osamie bin Ladenowi i jego talibskim opiekunom, jeśli w ogóle do tego dojdzie, nie sprawi, iż przestaniemy się obawiać kolejnych ataków terrorystycznych. Na dłuższą metę akcje wojskowe nie wystarczą. Ameryka i kraje Zachodu będą musiały podjąć prawdziwe, konsekwentne starania dla zmniejszenia ubóstwa, nędzy i cierpienia obecnego powszechnie w krajach rozwijających się.
Bin Ladena i jego popleczników nie motywuje bieda, lecz własna apokaliptyczna wizja. Ale fatalne warunki życia w Afganistanie były i są doskonałym gruntem dla rozwoju terroryzmu. Rozpacz i desperacja są faktem w wielu ubogich krajach.
Prezydent Bush był zdumiony nienawiścią do Ameryki, wyrażoną przez ludzi w wielu krajach po amerykańskich atakach na Afganistan. Bush ma rację, że celem jest terroryzm, który rani biednych i bogatych. Ale nie powinno budzić zdziwienia, że najbiedniejsi mogą mieć żal i pretensję do najbogatszych i najbardziej wpływowych krajów świata.
Walka z brakiem szacunku dla godności i życia ludzkiego w większości kajów Południa nie może być jedynie kwestią łaski, wyrazem miłosierdzia i opiekuńczości. Obecnie jest ona po prostu w interesie bogatych. Dla własnego bezpieczeństwa trzeba usunąć przyczyny rozżalenia na świecie. "Jeżeli już teraz nie zaczniemy działać na szeroką skalę, spowodujemy jeszcze większy wzrost nienawiści" - powiedział brytyjski mąż stanu.
Co zatem trzeba zrobić? Po pierwsze przezwyciężyć obecne ogromne problemy humanitarne w Afganistanie. Setki tysięcy Afgańczyków, którzy po klęskach suszy i dziesięcioleciach konfliktu są całkowicie zależni od pomocy zagranicznej, obecnie stają w obliczu głodu, gdyż wojna utrudnia lub wręcz uniemożliwia transport żywności i innych darów. Eksperci ONZ mówią, że natychmiastowa pomoc jest tam obecnie ważniejsza niż w innych rejonach świata. Z braku jedzenia i ciepłych ubrań 100 tys. afgańskich dzieci może umrzeć w ciągu najbliższej zimy. Amerykańska pomoc w formie paczek żywnościowych zrzucanych z samolotów, którą rozpoczęto wraz bombardowaniami, pokrywa tylko niewielką część potrzeb. USA dostarczyły większość żywności, która w ogóle dociera do Afganistanu. Gdyby podjęto zdecydowane kroki w celu zwiększenia pomocy, Afgańczycy mieliby znacznie większe szanse na przetrwanie. Przy okazji poprawiłby się wizerunek Ameryki w oczach świata.
Problem stłoczenia uchodźców w rejonach przygranicznych Pakistanu i Iranu też wymaga natychmiastowego rozwiązania. Przewiduje się ucieczkę ponad miliona nowych uchodźców, a przecież nie ma dla nich schronienia i wystarczającej ilości żywności. Aby umożliwić im przetrwanie, niezbędne są działania międzynarodowe na wielką skalę.
Po tym kryzysie humanitarnym kraje Zachodu będą musiały poważniej potraktować potrzeby krajów najbiedniejszych. Mimo najlepszych nawet intencji twórcy programów pomocy popełniają nieraz poważne i przerażające w skutkach błędy. Ale jedna rzecz z pewnością by pomogła - umorzenie przytłaczających długów krajów ubogich.
Zachód może też pomóc w walce z AIDS, które niemiłosiernie nęka wiele krajów Afryki i zaczyna opanowywać Azję. Miejscowe działania są najważniejsze, ale Zachód musi je wesprzeć poprzez obniżenie cen leków i pomoc w administrowaniu nimi.
Wszystko to będzie wymagać fundamentalnych zmian postawy rządów krajów najbogatszych, zwłaszcza Kongresu USA. Pomoc zagraniczna przez lata była przedmiotem pogardy i cięć budżetowych. Ledwie jedna tysięczna produktu narodowego brutto (PKB) USA jest przeznaczana na pomoc; jest to mniej niż w innych, znacznie mniej zamożnych krajach. Kongres zmniejszył nie tylko wydatki na pomoc zagraniczną, lecz także na zagraniczną dyplomację.
Mamy już nowy, inny świat, w którym Północ musi się troszczyć o sprawy krajów nawet tak odległych, jak Afganistan. Zrozpaczone narody walą do naszych drzwi i zagrażają naszemu łatwemu i spokojnemu życiu. Musimy zadbać o nich i o ich sprawy.
Na podstawie artykułu Anthony'ego Lewisa, The New York Times, 20.10.2001
Tłumaczyła Dorota Mikos Problemy Afryki
Po atakach 11 września rządy wszystkich państw afrykańskich wysłały do Waszyngtonu listy kondolencyjne. Panowało powszechne współczucie dla ofiar. Jednakże opinie ludzi podzieliły się z powodu dyplomatycznych i militarnych reakcji Waszyngtonu. Wielu Afrykańczyków stwierdza z wyrzutem, że śmierć 7 tys. amerykańskich cywilów stała się przyczyną wojny światowej, podczas gdy do afrykańskich wojen i kryzysów ekonomicznych przykłada się niewielką wagę, choć w ich wyniku codziennie traci życie więcej ludzi, niż w czasie tej jednorazowej katastrofy. Tolerancja religijna jest zagrożona z powodu wypaczeń - zarówno muzułmańskich jak i chrześcijańskich. W jednym z nigeryjskich miast walki między chrześcijanami i muzułmanami, wszczęte po 11 września, spowodowały śmierć ponad 500 osób. Tego samego tygodnia w RPA oszalały tłum rozbił centrum islamskie. Liberyjski prezydent Charles Taylor, którego reżim podlega sankcjom ONZ, wysłał kondolencje do prezydenta Busha, po czym wezwał do siebie liberyjskich duchownych muzułmańskich i przynaglił ich do wyrzeczenia się ekstremizmu. "Moralność Kalego"
Codzienie 37 tys. osób umiera na takie choroby, jak AIDS, malaria czy gruźlica. Większość przypadków śmiertelnych występuje w krajach ubogich, gdzie wiele leków ratujących życie ludzkie jest niedostępnych. W tych krajach żyje 80% ludności świata, ale zużywają tylko 20% światowej produkcji leków. Patenty zgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO) sprawia ją, że ceny leków przekraczają możliwości ludzi.
Nastąpiło ogromne poruszenie rządów, organizacji charytatywnych, kościołów i innych organizacji, przynaglających WTO oraz wielkie firmy farmaceutyczne - właścicieli patentów, by zmieniły te zasady i pozwoliły krajom ubogim wytwarzać niezbędne dla ochrony życia ludzkiego leki po niższych cenach. Jednak kilku bogatych członków WTO (m.in. USA) blokuje wprowadzenie tych zmian i naciska kraje ubogie, by stosowały nawet bardziej restrykcyjne zasady.
Firma Bayer jest jedynym producentem antybiotyku o nazwie Cipro, używanym m.in. w leczeniu wąglika.
- Zapotrzebowanie na cipro w ciągu miesiąca wzrosło siedmiokrotnie - ogłosiła firma McKesson, największa hurtownia farmaceutyczna w USA. Strach przed atakiem bioterrorystycznym wywołał nawet włamania do aptek i duży wzrost ruchu na granicy z Meksykiem, gdzie Cipro można kupić bez recepty i dużo taniej. Przestraszeni Amerykanie kupują lek "na zapas", gdyż wczesne rozpoczęcie leczenia - najpóźniej kilka godzin po zakażeniu - jest warunkiem skuteczności.
Rząd USA chce zakupić leki wystarczające dla 10 milionów obywateli. Ponieważ w trakcie terapii łyka się dwie tabletki dziennie przez pięć dni, oznacza to zapas 100 mln tabletek. Zapasy - ale na mniejszą skalę - planuje także zgromadzić Kanada.
Normalna cena Cipro dla hurtowni to 4,67 dolara za tabletkę. Bayer przygotował specjalną ofertę dla rządu USA: 1,83 dolara za tabletkę. Ochrona patentowa na cipro wygasa dopiero w 2004 roku. Rządy Kanady i USA, które nie chciały się zgodzić na proponowaną cenę, rozważały nawet możliwość złamania patentu. Jednak ostateczna cena, wymuszona przez rząd USA, który zamówił 100 mln tabletek, wyniosła 95 centów. Nowa cena powstała pod wpływem swoistego szantażu - Bayerowi zagwarantowano, że patent na cipro nie zostanie złamany.
Szantażując niemiecką firmę amerykański rząd zastosował słynną sienkiewiczowską "moralność Kalego". Przed paroma miesiącami ta sama administracja ostro krytykowała Brazylię i państwa afrykańskie za zapowiedzi złamania patentów na leki na AIDS, jeśli ich cena nie ulegnie obniżeniu. Wówczas patent był rzeczą świętą. Wystarczyły jednak problemy w USA, by to żelazne stanowisko uległo jednostronnej zmianie. |
|
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |