MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 8 (54), listopad-grudzień 2001
|
DOSTAŁEM BUTY I MUNDUREK List od sudańskiego chłopca, który otrzymaliśmy za pośrednictwem Sióstr Salezjanek, które przekazują sierotom pomoc wrocławskiego ośrodka Ruchu Maitri
Chartum, 14.10.2001
Drogi Przyjacielu,
Pozwól, że prześlę Ci słowa wdzięczności za pomoc, jaką od Ciebie otrzymuję za pośrednictwem naszej Siostry w Sudanie.
Moje życie w Sudanie nie jest łatwe, ponieważ w naszym kraju trwa wojna. Czasami Siostra pokazuje nam filmy, w których widzimy, jak żyją dzieci w Europie i na pewno w Polsce. Są ubrane, uśmiechnięte, mają piękne, murowane domy, a w nich światło. Po wodę nie muszą nigdzie daleko chodzić. Mama i Tato trzymają je za ręce.
U nas tak nie jest. Byliśmy kiedyś szczęśliwi - tak mówią tutaj ludzie. Nikt wtedy nie bał się nikogo. Mój Tato miał dużo krów i pola. Nie brakowało nam nic, nawet jeśli nasze domy były inne od Waszych. Moja Mama była piękna, wysoka i uśmiechnięta.
Ale mój Tato zginął w czasie bombardowania. Uciekaliśmy w nocy, każdy gdzie mógł. Nigdy więcej nie widziałem moich silnych i odważnych braci, ani mojej siostry, która uczyła się od Mamy gotować. Byłem najmłodszy w domu. Ukryłem się pod drzewem, a potem, gdy już ucichło, głośno płakałem. Ktoś mnie stamtąd wyciągnął i zabrał do Chartumu. Nigdy już nie widziałem moich najbliższych. Tak bardzo pragnę, by mi się chociaż przyśnili... Ponoć moja Mama żyje w obozie dla uchodźców w Ugandzie, ale czy to prawda? Nie będę mógł jej zobaczyć, bo nie mam pieniędzy, by tam pojechać. Ale może kiedyś, jak urosnę?
Gdy chodziłem głodny po ulicach Chartumu, zaczepiła mnie Siostra. Zapytała mnie o imię i dlaczego nie jestem w szkole. Opowiedziałem jej całą historię mojej Rodziny i o sobie. Poszliśmy razem tam, gdzie mieszkam. Nie mamy domu. Ludzie, z którymi mieszkam, nie są moją rodziną. Są dla mnie dobrzy, ale jest nas dużo. Czasem cały dzień nie mamy nic do jedzenia, dlatego chodzę po ulicy, by coś znaleźć. Śpimy na podwórku, ale to nic, bo tutaj jest ciepło.
Siostra zapytała, czy chciałbym chodzić do szkoły. Chciałem się uczyć. Kiedyś poszedłem do szkoły z kolegami, ale mnie nie przyjęto. Za szkołę trzeba zapłacić. Poza tym nie miałem butów ani mundurka szkolnego.
Siostra powiedziała, że ona też pieniędzy nie ma, ale że są dobrzy ludzie na świecie i że na pewno ktoś mi pomoże. Siostra porozmawiała z dyrektorem szkoły i następnego dnia dostałem od Siostry buty i mundurek, i byłem w szkole. Na początku było trudno. Byłem wyższy od moich kolegów i nic nie umiałem. Uczyłem się dużo i teraz już jest dobrze. Zrobiłem dwie klasy w jednym roku. Chcę skończyć szkołę, potem pracować i poszukać mojej Mamy.
Dziś dziękuje Tobie, Drogi Przyjacielu za Twoją pomoc. Modlę się za Ciebie, chociaż Cię nie znam, nie widziałem Twojej twarzy i nigdy nie zobaczę. Gdy myślę o Tobie, zamykam oczy i widzę twarz mojego Taty i mojej Mamy.
Niech Bóg Ci wynagrodzi Twoje serce Matki i Ojca, i niech Pan Jezus zawsze Ci błogosławi, byśmy spotkali się w niebie.
Wdzięczny Peter PS. Ten list piszę w imieniu wszystkich dzieci, którym Siostry mogą pomóc dzięki Waszej ofierze pieniężnej. |
|
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |