Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 3 (57), kwiecień 2002

POTRZEBY SIEROT SĄ WIĘKSZE OD MOICH

Pani Anna Kotarska z Zębowice ma 25 lat. Do Adopcji Serca przystąpiła w r. 1998. Odpowiada na naszą Ankietę Jubileuszową.

Obecnie pracuję jako księgowa i kończę studia pedagogiczne. W chwili przystępowania do Adopcji Serca pracowałam tylko dorywczo - składka na Adopcję Serca stanowiła jedną trzecią moich dochodów. Ale uznałam, że potrzeby Tych Dzieci są większe od moich i bez zastanowienia podjęłam decyzję o podpisaniu deklaracji. Teraz mam stałą pracę i nie narzekam na moją sytuację.
Każdą wolną chwilę chciałabym spędzać z przyjaciółmi, najlepiej w Bieszczadach - odkryłam, że jest to moje „miejsce na ziemi”. Uważam, że nie ma nic lepszego, jak zasiąść przy herbatce z przyjaciółmi, przy muzyce w tle i gawędzić o przeróżnych sprawach, które zaprzątają nasze myśli.
Pewnej niedzieli przyjechali do naszej parafii w Zębowicach przedstawiciele Ruchu Maitri. Ksiądz tylko krótko ich przedstawił i zaprosił na spotkanie po południu. Ja nie mogłam pójść, ale od razu zdecydowałam, że chcę płacić tę składkę, dlatego po Mszy św. poprosiłam o ulotkę.
Uważam, że jest to tak szczytny cel, że warto się zaangażować. Nie mogłabym żyć ze świadomością, że za pieniądze, za które kupuję sobie batony, można by kogoś uratować od śmierci głodowej, a ja tego nie zrobiłam. A obecnie, gdy mam stałą pracę, zupełnie nie odczuwam braku tych 70 zł miesięcznie. Świadomość, że mogę komuś pomagać, wywołuje uśmiech na mojej twarzy i sprawia mi radość.
Kiedy otrzymałam zdjęcie mego podpopiecznego, bardzo się wzruszyłam. Zajmuje ono honorowe miejsce w moim pokoju. Nie chwalę się tym - nie chcę, by ktoś odebrał to źle, że chcę pokazać, jaki to ze mnie „dobry człowiek”. Wiedzą o tym tylko trzej moi przyjaciele, którzy odebrali to wspaniale. Ucieszyli się.
Jestem szczęśliwa, że mam swoje dziecko, o które mogę się troszczyć. Te osierocone dzieci naprawdę potrzebują naszej pomocy, a 15 dolarów to nie jest znowu aż taki majątek - za to jak bardzo pomocny!
Największym moim marzeniem jest, abym mogła dotrzymać obietnicy złożonej na deklaracji, że będę wpłacać co miesiąc pieniądze, aż mój chłopczyk, Honoré, dojdzie do pełnoletności.
Uważam, że to, co robicie, jest wspaniałe. Jestem pełna podziwu dla osoby, która podjęła się uruchomienia tej wielkiej MASZYNY. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe. Z różnymi ludźmi i przeciwnościami ma się do czynienia. Otrzymywane materiały informacyjne Ruchu zadawalają mnie.
Dziękuję, że mogłam wstąpić do Ruchu.


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]