MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 6 (70), wrzesień 2003 |
DOSYĆ SIĘ NACIERPIAŁA! Geneviéve (Genowefa) wiele doświadczyła w życiu. Urodziła się w 1980 r. w Ntongwe (Rwanda). Gdy w r. 1991 umarła jej matka, Geneviéve była jeszcze w szkole podstawowej. Musiała zająć się 3-letnim braciszkiem. Odtąd nie miała czasu na żadne rozrywki. Mieszkała z babcią, ojcem, dwiema młodszymi siostrami i braciszkiem. W kilka miesięcy później babcia umarła. Od czerwca 1994 r. ojciec był poszukiwany, oskarżano go bowiem o zabójstwo. Ukrywał się, a Geneviéve ponosiła konsekwencje jego nieobecności: często ją bito i torturowano, żądając ujawnienia miejsca pobytu ojca. Wszystkie trzy siostry były tak zszokowane, że jedna z nich, Vestine Mukangemanyi, teraz 18-letnia, uciekła i sama poprosiła obcą rodzinę o przygarnięcie. Geneviéve została sama z młodszą siostrą Therese Mukarugema, teraz 16-letnią. W r. 1997 sąsiedzi, którzy nie zaprzestali poszukiwań ojca, znaleźli go i zatłukli kijami na śmierć.
Geneviéve miała jeszcze zamężną siostrę, która urodziła swe pierwsze dziecko - Gastona Muhawenimana; w r. 1997 umarła na krótko przed ojcem. Ojciec Gastona chciał zmusić Geneviéve do małżeństwa, żeby - jak mówił - opiekowała się dzieckiem swej siostry. Geneviéve była za młoda, a poza tym nie miała takiego obowiązku. Aby się zemścić, ojciec Gastona zostawił go podstępnie Geneviéve. Chłopiec miał wtedy dwa lata, był słaby i miał astmę. Często chorował. Ciotka Geneviéve musiała go wiąż nosić na plecach. Spędzała bezsenne noce, uciszając płaczące dziecko, bała się bowiem sąsiadów, którzy ciągle pytali o jej ojca. Po jego pogrzebie opuściła swe środowisko rodzinne i poprosiła o schronienie u Sióstr. Nie wiedziałyśmy, co począć z nią, z dzieckiem na plecach i z jej małą siostrą. Gdy odchodziła, poradziłyśmy jej, żeby została w swoim domu. Pomagałyśmy jej, opiekowałyśmy się dzieckiem, ale nie na tym polegał jej prawdziwy problem. Cała trójka nie rozstawała się i wielokrotnie wracała, prosząc o schronienie.
Pewnego dnia, gdy już były zdecydowane nie wracać do siebie, moja współsiostra zajmująca się sierotami zrozumiała ich problem. Siostry Pallotynki z Ruhango zdecydowały się zatrzymać tę trójkę dzieci w ośrodku opieki nad sierotami, założonym przez Siostry w czasie wojny 1994 r. w celu gromadzenia w nim dzieci błąkających się po całym kraju. Gaston często miewał ataki astmy, był alergikiem. Próbowałyśmy odnaleźć jego ojca, aby z nim pomówić, ale to się nie udało. Później dowiedziałyśmy się, że wstąpił do wojska, był wysłany do Kongo i odtąd nikt o nim nie słyszał. Obecnie Gaston czuje się dobrze, chociaż ma czasem ataki astmy. Rośnie szybko, ma siedem lat i uczy się w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Jest to dziecko bardzo miłe i sympatyczne. Młodsza siostra Geneviéve, ta, która uciekła przed obławą na ich ojca, powróciła. Nie chodziła do szkoły, jest więc analfabetką, podczas gry Teresa kontynuowała naukę, była w drugiej klasie szkoły podstawowej. Geneviéve uczyła się krawiectwa. Szyje bardzo dobrze i w ten sposób zarabia, jednak zbyt mało, gdyż nie ma swojej maszyny do szycia. Zajmuje się dwiema młodszymi siostrami i Gastonem. Od kiedy ośrodek opieki przestał działać, ta czwórka dzieci mieszka tymczasowo pod opieką Sióstr Pallotynek, które interweniują w trudnych przypadkach. Płacimy też za szkołę najmłodszej siostry. Martwimy się bardzo o ich przyszłość. Były one tak maltretowane, że nie chcą wracać do Ntongwe. Ich dawny dom zniszczyły termity, zjadając drewno - dach więc się zapadł.
Geneviéve dosyć się nacierpiała. Chciałyśmy jej pomóc, żeby miała dom razem z siostrami i siostrzeńcem, żeby dostała maszynę i zapomniała o złych czasach.
Siostra Hanna Teresa Gnatowska SAC Ruhango, Rwanda |
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |