MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 9 (73), grudzień 2003 |
NASZE PROBLEMY Tchollire, Kamerun, 5.11.2003 Drodzy Przyjaciele Misji
Minęło już sporo czasu od mego ostatniego listu. Dzięki Bożej Opatrzności i Waszemu wsparciu wspólnie trudzimy się, aby rosło Królestwo Boże i rozprzestrzeniając się zataczało jak najszersze kręgi na ziemi. Cieszymy się, patrząc na osieroconych seminarzystów, których wspieracie, jak szybkim krokiem zbliżają się do kapłaństwa. W tym roku utrzymywany przez Was Paul Bassi wstąpił w ich szeregi, odpowiadając na wezwanie Boże. To już trzeci seminarzysta ze znanych nam sierot, który dzięki Wam może realizować swoje powołanie. Tak bardzo potrzebujemy świętych kapłanów!
W tym roku nasza misja w Tchollire, dotychczas prowadzona przez Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, została oddana miejscowym księżom diecezjalnym. Mamy więc dwóch młodych i gorliwych kapłanów kameruńskich. Modlimy się za Nich i ufamy, że ich zapał w służbie Bożej będzie trwał.
Pragnę podzielić się z Wami tym, co było dla mnie wielkim bólem, a z drugiej strony niesamowitym znakiem działania Opatrzności Bożej. 5.10. miałam wypadek samochodowy. Gdy wracałyśmy do domu, uderzyła w nas olbrzymia ciężarówka z przyczepą z zakładu bawełnianego. A było to tak:
Od 3 do 5 października przebywałyśmy z S. M. Céline Mongoulkou w Garoua (200 km od Tchollire), prowadząc zebranie dla animatorów dziecięcego ruchu Cop’Monde i dla Komitetu Rodzicielskiego. Zabraliśmy z sobą jeszcze jednego ojca rodziny i młodzieńca - animatora dziecięcego z Tchollire. Spotkanie skończyło się w niedzielę późnym popołudniem. O godzinie 17-tej wybraliśmy się w drogę powrotną, gdyż młodzieniec spieszył się do szkoły, a ojciec do pracy w biurze.
Wypadek zdarzył się o godzinie 18.30. O tej porze w Kamerunie jest już ciemno. Około 60 km za Garoua nadjechała z przeciwnej strony ciężarówka z przyczepą z przetwórni bawełny. Jadąc na długich światłach i z wielką prędkością, nagle zaczęła zjeżdżać na naszą stronę. Hamując i usuwając się w lewo na ile się dało, uniknęłam zderzenia czołowego, ale przyczepę ciężarówki zarzuciło w naszą stronę tak mocno, że uderzyła w nasz samochód, odwracając go w poprzek drogi i miażdżąc jego przód od strony kierowcy. Kierowca ciężarówki jechał jeszcze 140 m i uciekł z miejsca wypadku. Dopiero następnego dnia, odnaleziony przez policję, przyszedł nas odwiedzić do szpitala.
To, że wyszłyśmy z tego wypadku żywe i bez większych obrażeń, a nasi pasażerowie w ogóle nie tknięci, zawdzięczamy Matce Bożej, bowiem w tym czasie rozważałyśmy różaniec. To był prawdziwy cud, inaczej nie da się tego określić. Tak też twierdzą ci, którzy widzieli nasz potrzaskany samochód (była to czterodrzwiowa kamionetka marki Toyota Hilux). Pan Bóg przysłał nam życzliwych ludzi. Kilka minut po wypadku zabrał nas do szpitala klinicznego w Garoua przejeżdżający autobus, w którym podróżował znany nam pielęgniarz ze szpitala w Tchollire. S. Céline miała dość pokaźną ranę na czole, a ja zwichniętą i stłuczoną lewą nogę. Dziś, miesiąc po wszystkim, u S. Céline pozostała tyko blizna, a ja poruszam się jeszcze o kulach, ale ufam, że wkrótce je odstawię.
Problemem pozostaje dla nas samochód, który zdaniem ekspertów nie nadaje się do reparacji. Koszty naprawy są większe, niż jego realna wartość, poza tym ma on już 8 lat i ponad 100 tys. km na liczniku.
Ufamy, że ubezpieczalnia zakładu bawełnianego zwróci nam koszty, gdyż cała wina spoczywa na kierowcy samochodu ciężarowego. Ale to na pewno nie starczy na zakup nowego samochodu. Dlatego, Kochani Ofiarodawcy, z wielką ufnością zwracamy się do Was z prośbą o pomoc, abyśmy po otrzymaniu pieniędzy z ubezpieczalni i po sprzedaniu na części tego, co pozostało po wypadku, mogli zakupić nowy samochód, tak bardzo potrzebny w naszej pracy misyjnej.
Praca pastoralna na naszej misji wymaga pokonywania dużych odległości. Dojeżdżamy do wiosek w promieniu 90 km w kilku-osobowych ekipach: kapłan, siostra i animatorzy Cop’Monde, Kobiet Miłosierdzia, młodzieży czy innych grup modlitewnych, jak Posłańcy Miłosierdzia Bożego czy Kobiety Żywego Różańca. Zaopatrujemy też odległe wioski w lekarstwa i lekturę religijną. Do tej pracy najlepiej nadaje się Toyota Hilux - także dlatego, że do tego samochodu można u nas łatwo dostać części i oddać samochód do przeglądu czy naprawy w razie awarii. Ponieważ jest na ropę, jest też ekonomiczny w użyciu, co nie jest bez znaczenia przy tej ilości kilometrów, jakie musimy pokonywać.
Wybaczcie, że zwracam się do Was z taką prośbą, wiem jednak, że moim Rodakom dzieło misyjne bardzo leży na sercu i że z Bożą i Waszą pomocą nasi ludzie będą mogli nadal korzystać z naszej służby. Dziękuję Wam za każdą pomoc. Przyjmijcie w zamian moją gorącą modlitwę we wszystkich Waszych potrzebach i intencjach.
Z gorącym pozdrowieniem S. Paulina Megier
Misjonarka z Kamerunu Ofiary na zakup samochodu można przesyłać na nasze konto z tytułem wpłaty „Samochód Kamerun”. |
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |