MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 1 (74), styczeń-luty 2004 |
PECHOWA RURA W czerwcu 2003 roku gościliśmy w naszym ośrodku Siostrę Ezechielę Pyszkę ze zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego. Odpowiada ona za Adopcję Serca w Burundi. Organizowanie tej akcji jest tylko niewielką częścią pracy, z którą każdego dnia zmagają się Siostry. Prowadzą one pracownię krawiecką, stolarnię itp. oraz ośrodek zdrowia.
W czasie swej wizyty Siostra Ezechiela mówiła o problemach ośrodka i trudnych warunkach, jakie w nim panują. Rodzące kobiety leżą na materacach ułożonych na podłodze, gdyż nie ma tam łóżek. Pacjentki nie odbierają tego jako niedogodności , wręcz przeciwnie, uważają, że spotkało je wielkie szczęście, gdyż znalazło się dla nich miejsce w szpitalu. Takie „umeblowanie” stanowi jednak utrudnienie dla pracowników, gdyż trudno jest utrzymać czystość. Aby posprzątać pod łóżkiem, wystarczy głębiej wsunąć miotłę czy ścierkę, natomiast materace trzeba przenosić. Jednak materace, którymi dotychczas dysponował ośrodek, nie nadawały się już do użytku. Liczba pacjentów przewyższa nawet pięciokrotnie ilość miejsc, więc na materacu zamiast jednej osoby zwykle leżą dwie lub trzy, wskutek czego materace szybko się zużywają. Dzięki ofiarności naszych Ofiarodawców Siostra Ezechiela wróciła do Burundi z 1.000 dolarów na 20 nowych materacy.
Ośrodek i wszyscy mieszkańcy Buraniro borykają się jednak ze znacznie większym problemem. Otóż woda do szpitala jest doprowadzana za pomocą rury, którą rzeka zrywa podczas większych opadów. Zanim rura zostanie naprawiona, szpital pozbawiony jest wody. Po naprawie radość trwa tylko do następnej ulewy. Najciekawsze jest to, że nie tylko tubylcom, ale też s. Ezechiela traktowała problem jako nierozwiązywalny. Uważali, że jak po nocy następuje dzień, tak po ulewie w szpitalu nie ma wody i nie ma na to żadnej rady.
Siostra opowiedziała nam o rurze raczej w formie ciekawostki, niż prośby o pomoc. Była bardzo zdumiona, gdy spytaliśmy, co możemy w tej sprawie zrobić. Najpierw powiedziała, że nic, ale po namyśle stwierdziła, że należy wybudować nad rzeką konstrukcję wystarczająco wysoką i stabilną, by rzeka nie mogła jej zniszczyć nawet podczas największej ulewy, i na tej konstrukcji umieścić rurę. Sądziła, że koszt przedsięwzięcia musi być ogromny i na pewno przekroczy nasze możliwości. Jednak postanowiła naradzić się ze specjalistami i przesłać nam dokumentację. Projekt modernizacji wodociągu
Pisze s. Ezechiela:
Ośmielam się skierować do Was kolejną prośbę, o której wspominaliśmy podczas naszego spotkania w lipcu. Przesyłam zdjęcia miejsca, które przysparza nam wiele problemów. Gdy opady są obfite a ulewy częste, mały strumyk na dnie wąwozu zmienia się w rwącą rzekę, która sięga do widocznego na zdjęciu drzewa. Jeszcze 3 lata temu jeździłam tamtędy samochodem, a rura była zakopana w ziemi. Natura jest tu dzika i żywiołowa, a rzeka często zmienia koryto.
Nasz wójt przekazał nam kosztorys tego przedsięwzięcia: 2.449.500 franków burundyjskich (ok. 2.180 dolarów). Byłybyśmy bardzo wdzięczne za pomoc. Mamy pod opieką ośrodek zdrowia i porodówkę. Średnia liczba chorych i położnic to 200-250 osób dziennie. Potrzeba wody jest więc bardzo wielka.
Z góry dziękujemy za zrozumienie i zaufanie, którym obdarzacie nas i naszą pracę na misji. Polecamy Bogu Was i Wasze rodziny, zapewniając o pamięci w modlitwie. Nasza pomoc
Po przeanalizowaniu projektu okazało się, że jesteśmy w stanie go sfinansować. Przekazaliśmy 12.200 dolarów na modernizację wodociągu i budowę stolarni (napiszemy o niej w następnym numerze gazetki).
Po raz kolejny okazało się, że dzięki wytrwałej pracy misjonarzy i ludzi, wśród których żyją, oraz hojności naszych Ofiarodawców - nie ma rzeczy niemożliwych. Opracował Michał Sondej |
||
[Spis treści numeru, który czytasz] |