MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 3 (76), maj-czerwiec 2004 |
SKORO TAK DUŻO ZARABIAM... Pan Artur Jarzombek z Poznania przystąpił do Adopcji Serca w styczniu 1999 roku. Ma obecnie 40 lat. Odpowiada na naszą Ankietę Jubileuszową. Ukończyłem studia na Wydziale Historycznym w Poznaniu (praca magisterska była o udziale Polaków w wojnach krzyżowych w Palestynie). Nigdy jednak w tym zawodzie nie pracowałem. Później otrzymałem dyplom MBA z zarządzania i organizacji firmy na Uniwersytecie w Nottingham. Żona nie pracuje, jest na rencie.
O Adopcji Serca dowiedziałem się z artykułu w Gazecie Wyborczej na przełomie roku 1998/99. Od razu wiedziałem, że mogę być jednym z uczestników. Na moją decyzję złożyły się dwie przyczyny. W tym czasie byłem jednym z szefów sprzedaży w dużym niemieckim koncernie chemicznym. Uważałem, że skoro dane jest mi tak dużo zarabiać, to chociaż częścią należy podzielić się z tymi, którzy z różnych powodów są w trudnej sytuacji życiowej. Poza tym mamy jedno dziecko i niestety z powodu choroby żony więcej mieć nie możemy. Stąd też moja szybka decyzja o przystąpieniu do Adopcji. Dzięki temu nasza rodzina mogła się powiększyć.
Na pierwszy list od naszej córki czekaliśmy prawie 10 miesięcy. Był dla nas wielkim przeżyciem. Ucieszył się również nasz syn, który chciał mieć rodzeństwo. Teraz ma od razu starszą siostrę. Chociaż niewiele otrzymaliśmy informacji o naszej Florine, to i tak jest ona stale w naszych myślach.
O naszym uczestnictwie w Adopcji Serca nie mówiliśmy nikomu. Przypadkiem dowiedzieli się o tym moi teściowe. Gdy w dwa lata temu pierwszy raz straciłem na sześć miesięcy pracę zaoferowali natychmiast pomoc, aby nie przerywać opłacania składek. Jednak nie było to potrzebne. Również w zeszłym roku nie pracowałem przez trzy miesiące ale nigdy nie pojawił się problem braku na składki.
Czasopismo My a Trzeci Świat czytam chętnie, chociaż nie zgadzam się ze wszystkimi poglądami, np. dotyczącymi globalizacji czy redukcji długów dla krajów rozwijających się. Może wpływają na to moje doświadczenia życiowe oraz studia historyczne. Moje problemy z zatrudnieniem rozpoczęły się, gdy zacząłem pracować w polskich firmach, gdzie było widać, że polscy producenci boją się konkurencji z Zachodu ale nie zamierzają uczyć się czy ulepszać swoją działalność. Liczą głównie na opiekę państwa i znajomości. Z przeszłości pamiętam, że redukcja długów krajom, które nie posiadają struktur demokratycznych i państwowych, kończy się katastrofą. Poza tym jestem zwolennikiem wolnego rynku.
Szczerze podziwiam wszystkich, którzy tak ofiarnie i bezinteresownie uczestniczą w pracach Adopcji Serca. Wiem, że to ogromny wysiłek i życzę Wam wszystkim wszystkiego dobrego oraz wytrwania pomimo wielu przeciwności.
Pozdrawiam
Artur Jarzombek
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |