MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 3 (76), maj-czerwiec 2004 |
LISTY Z KAMERUNU Abong-Mbang, Kamerun, 23.12.2004 r. Pragnę wyrazić moją wdzięczność za udzieloną mi pomoc w postaci 45 tys. złotych. Pieniądze te pozwoliły mi pokryć część wydatków związanych z remontem przychodni. Część pieniędzy poszło też na zakup leków, bym mogła rozpocząć pracę. Dzięki Waszej pomocy już od dwóch miesięcy ośrodek zdrowia funkcjonuje, a moje serce napełnione jest radością, że mogę pomagać czarnym braciom.
Jest to dla mnie bardzo widzialny dowód, że Bóg troszczy się o swoje dzieci i nie zostawia ich samych, gdy potrzebują Jego pomocy. Muszę przyznać, że gdy pisałam do Was we wrześniu, to było jedyne zielone światło nadziei. Nie zostało ono zgaszone, lecz nabrało jasnych i klarownych kolorów, dzięki którym moje problemy po części zostały rozwiązane. Jeszcze raz serdecznie dziękuję. Załączam rozliczenie wraz z fakturami.
Wdzięczna misjonarka z darem modlitwy
S. Nazariusza Żuczek
Abong-Mbang (Kamerun) 09.02.2005 r. Drodzy Przyjaciele Misji
Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana pracuje w Kamerunie od 1991 roku. Pierwsza nasza misja jest w Djouth w diecezji Batouri. W diecezji Doume - Abong-Mbang jesteśmy dopiero od 2002 roku. Jest to nasza druga placówka misyjna. Są tu trzy siostry: jedna pielęgniarka, a dwie pracują w szkole. W parafii prowadzimy ośrodek zdrowia, który jest na etapie tworzenia się.
W pracy pastoralnej zajmujemy się różnymi grupami apostolskimi, formacyjnymi, pracą sakramentalną i pracą z dziećmi.
Abong-Mbang to małe miasteczko liczące 15 tys. ludności. Położone jest na drodze Douala - Yaounde - Bertoua, która prowadzi do Republiki Centralnej Afryki przez Ayos. Jest to nadal droga bez asfaltu.
Do Kamerunu przyjechałam 7.09. 2002 r. do nowo tworzącej się placówki misyjnej. Jestem z zawodu pielęgniarką, dlatego też powierzono mi odpowiedzialność za przychodnię, a ponieważ jej w tej parafii nie było, został mi powierzony budynek, który przekształciłam w przychodnię. Jest on odległy od naszego domu około 5 km.
Po dwóch miesiącach pracy stwierdzam, że pracuję tu nie tylko jako pielęgniarka, ale również jako lekarz i kierownik przychodni. Pracuję krótko, ale niestety już w mojej pracy spotkałam dzieci, które umierają z niedożywienia. Dlatego ośmielam się Was prosić o pomoc materialną na ten cel, gdyż przykro jest patrzeć, jak dziecko umiera z głodu. Bardzo dużo jest tu również dzieci ulicy, nie należących do nikogo. Ich rodzice zmarli na AIDS lub rodzina się ich wyrzekła.
Ostatnio przyszła do mnie starsza kobieta z pięciotygodniowym dzieckiem i już przy wejściu mówi, że dziecko nie jest chore, lecz przyszła po radę, gdyż matka tego dziecka zmarła przy porodzie. Twierdziła, że dziecko chętnie je, lecz na pytanie, czym je karmi, powiedziała, że mąką kukurydzianą ugotowana na wodzie. Zauważyła też, że dziecko nie przybywa na wadze. Dla mnie jest to jasne, gdyż w kukurydzy brakuje wielu podstawowych składników odżywczych. Zachęcałam ją do kupienia mleka odpowiadającego poszczególnym tygodniom i miesiącom dziecka. Niestety, moje rady okazały się daremne, gdyż kobieta nie ma środków na zakup tego, co proponuję. Jak pozostawić taką sytuację?
W wielkim skrócie przedstawiłam Wam moją pracę i okoliczności, w jakich przyszło mi żyć. Nadal bardzo liczę na Waszą pomoc i już z serca dziękuję za każdy gest. Teraz chcę prosić dla ośrodka zdrowia w Abong-Mbang o 8.000 euro na wyposażenie medyczne, leki i pomoc ludziom chorym na AIDS oraz dzieciom niedożywionym.
Misjonarka z Kamerunu
s. Nazariusza Maria Żuczek
ze zgromadzenia Sióstr Duszy Chrystusowej
|
||
[Spis treści numeru, który czytasz] |