MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 2 (81), marzec-kwiecień 2005 |
SUDAN - POKÓJ CZY WOJNA? 9.01.2005 w Nairobi rząd Sudanu i przywódcy Sudańskiego Ludowego Ruchu Wyzwolenia (SPLM) podpisali porozumienie, kończące najdłuższą wojnę domową w Afryce. Trwający 21 lat konflikt kosztował życie ok. 2 mln ludzi, a 4 mln zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów. Walki na południu Sudanu wybuchły w r. 1983, gdy rząd postanowił narzucić islamskie prawo szariatu wszystkim mieszkańcom kraju i przejąć kontrolę nad eksploatacją złóż ropy naftowej.
Porozumienie pokojowe podpisano w obecności 12 szefów państw afrykańskich oraz sekretarza stanu USA, Colina Powella, który twierdzi jednak, że droga do stabilizacji jest długa: „Koniec wojny to początek trudnego pokoju. Trzeba przewrócić ludziom normalne życie, na południu odbudować infrastrukturę, rząd i inne instytucje państwowe. Ratyfikowana musi być też konstytucja”.
Porozumienie przewiduje utworzenie rządu koalicyjnego przez rządzący Kongres Narodowy i SPLM, decentralizację władzy, podział zysków ze złóż ropy naftowej i wcielenie bojowników SPLM do regularnej armii. Na północy kraju, zamieszkiwanej w większości przez muzułmanów, nadal będzie obowiązywało islamskie prawo szariatu. Natomiast południe, zamieszkane przez chrześcijan i animistów, będzie miało swój autonomiczny rząd. Na koniec 6-letniego okresu przejściowego południe będzie mogło przeprowadzić referendum w sprawie swej ewentualnej niepodległości.
Pokój, ale nie dla wszystkich
Porozumienie pokojowe nie dotyczy jednak konfliktu w Darfurze na zachodzie Sudanu, gdzie toczące się prawie od dwóch lat walki spowodowały według ONZ jedną z najtragiczniejszych katastrof humanitarnych.
Rebelia w Darfurze rozpoczęła się w lutym 2003 roku, po wielu latach konfliktów na tle dostępu do zysków z wydobywanej tu ropy naftowej. Rebelianci, oskarżający rząd o marginalizację ekonomiczną czarnych mieszkańców prowincji, zażądali udziału we władzy.
Odpowiedzią rządu były brutalne działania przeciw ludności cywilnej Darfuru. Wykorzystując waśnie etniczne, władze uzbroiły arabskich koczowników, od dawna rywalizujących z lokalnymi plemionami o ziemię, a także zwykłych rabusiów grasujących na drogach zachodniego Sudanu i Czadu. Nazwano ich dżandżawidami. Wykorzystywani są do plądrowania i niszczenia wiosek ludności niearabskiej. Prześladują oni, mordują i gwałcą czarnych Sudańczyków - też muzułmanów. Masowe gwałty kobiet nie są zresztą igraszką bojówkarzy, lecz taktyką wojenną. „Dotąd dżandżawidzi byli zwykłymi bandytami, teraz rząd wziął ich na służbę, mogą więc rabować w majestacie prawa. [...] Zwykle napadają na wsie w dni targowe, gdy na rynku zbiera się dużo ludzi i są w dodatku obładowani przeróżnymi towarami. Nawet gdyby rząd w Chartumie chciał ich rozbroić - a nie chce - nie wiadomo, czy dałby radę” - pisze Wojciech Jagielski (Gazeta Wyborcza, 29.12.2004).
Dżandżawidzi władają niepodzielnie na ogromnym obszarze, równym Francji. Brak tu niemal zupełnie dróg. Nikt nie wie, co się dzieje poza większym miastami. Drogi są niedostępne z powodu grasujących band, a poza pilnowane przez wojsko rogatki miast można wyjechać tylko za specjalną przepustką.
Nielepsze są siły rządowe. Samoloty zrzucają bomby na zatłoczone targowiska, nisko lecące nad wioskami helikoptery strzelają na oślep, niszcząc domy i zabijając mieszkańców.
Latem 2004 r. Kongres USA nazwał rzezie w Darfurze ludobójstwem, a międzynarodowe organizacje humanitarne biły na alarm.
Pamiętnik z linii frontu
Sacha Westerbeek, pracownica UNICEF, pracuje w obozie niedaleko miasta Nyala na południu Darfuru. Oto fragment jej pamiętnika.
Na początku 2004 roku 23 wioski w pobliżu Kailek zostały zaatakowane, a ich mieszkańcy zmuszeni uchodzić do Kailek, gdzie byli oblężeni przez ponad 2 miesiące. Grupa blisko 1700 uchodźców została stłoczona na małej przestrzeni w centrum wioski, żyjąc w okropnych warunkach, chroniąc się pod drzewami lub w szałasach z traw... Aż trudno sobie wyobrazić, jak żyli, mając tak ograniczone zapasy wody, drewna i jedzenia. Podczas oblężenia mieszkańcy nie mieli dostępu do jakiejkolwiek pomocy lekarskiej. Jedyny człowiek mający jakąkolwiek „wiedzę” o leczeniu przeszedł jedynie kurs pierwszej pomocy, a i tak nie miał do dyspozycji żadnych, nawet podstawowych leków.
Szacuje się, że w Kailek znajdowało się ok. 300 dzieci poniżej 5 roku życia i blisko 80% z nich cierpiało na jakiś typ niedożywienia. W ciągu drugiego miesiąca notowano 7-9 zgonów dziennie. Głównymi przyczynami były wycieńczenie organizmu spowodowane głodem, odwodnienie, malaria oraz infekcje powodujące ostrą niewydolność oddychania.
Raport Human Rights Watch
7.05.2004 r. Human Rights Watch (HRW) opublikowała raport, który na 77 stronach opisuje, jak siły rządowe kierowały i bezpośrednio uczestniczyły w licznych masakrach, zbiorowych egzekucjach cywilów, paleniu miast i wsi oraz przymusowym wysiedlaniu zamieszkujących Darfur przedstawicieli trzech mniejszości etnicznych: Fur, Masalit i Zaghawa. Raport HRW opisuje też rolę i postępowanie dżandżawidów. Odpowiadają oni za wyjątkowo brutalne traktowanie ludności cywilnej.
Według HRW siły rządowe i dżandżawidzi zabili tysiące ludzi. Odpowiadają też za gwałty, zniszczenie wiosek i zapasów żywności. Choć dżandżawidzi są muzułmanami, mordowali przywódców religijnych, burzyli meczety, a nawet profanowali księgi Koranu.
Na skutek polityki terroru ponad milion osób, głównie rolników, trafiło do obozów i tymczasowych osad na odludziu. Żyją tam w nieludzkich warunkach, walcząc o przetrwanie. Ich sytuację pogarsza przemoc ze strony dżandżawidów, którzy bezkarnie dopuszczają się ciągłych gwałtów i rabunków. W efekcie ponad 110 tysięcy osób uciekło do sąsiedniego Czadu. Większość ofiar konfliktu pozostaje jednak uwięziona w rejonie Darfuru.
„Nie ma wątpliwości, że za zbrodnie przeciwko ludzkości w Darfurze odpowiada rząd Sudanu” - stwierdził Peter Takirambudde, jeden z przedstawicieli HRW w Afryce. Organizacja ta apelowała do Rady Bezpieczeństwa o stanowcze potępienie rządu sudańskiego. Domagała się też, by ten rozbroił, rozwiązał i wycofał arabskie formacje milicyjne, które do tej pory wspierał z tak tragicznym skutkiem.
Głos Amnesty International
Na temat sytuacji w Darfurze zabrała głos także inna międzynarodowa organizacja zajmująca się prawami człowieka, Amnesty International (AI). Przekazywała relacje potwierdzające dokonujące się zbrodnie. Mężczyzn zabijano w meczetach, kobiety gwałcono na oczach ich mężów, starsze kobiety zabijano, podczas gdy ich domy trawiły płomienie. Okrucieństwa te miały na celu upokorzenie ludzi i zniszczenie struktury życia społecznego.
AI ukazuje jeszcze jeden aspekt konfliktu: wiele osób zostało zatrzymanych w różnych częściach Darfuru za komunikowanie się z niezależnymi dziennikarzami i z przywódcami rządów zagranicznych, jak Sekretarz Stanu USA Colin Powell, Minister Spraw Zagranicznych Francji Michel Barnier, członkowie Komisji Unii Afrykańskiej ds. Zawieszenia Broni. Aresztowania następowały też za krytyczne wypowiedzi na temat kryzysu, a nawet za ostrzeganie przesiedleńców, by nie wracali do swych wiosek, gdyż jest tam wciąż niebezpiecznie. AI przytacza nazwiska i okoliczności aresztowania dziesiątków osób. „Rząd w Sudanie powinien zagwarantować, iż nikt z aresztowanych nie będzie torturowany [...], jak również, że ludność Sudanu będzie mogła swobodnie wypowiadać się na temat Darfuru bez strachu przed odwetem” - pisze Amnesty.
Wątłe działania międzynarodowe
Choć rządy całego świata razem z organizacjami takimi jak Unia Afrykańska, Unia Europejska i Liga Arabska potępiły łamanie praw człowieka w Darfurze, za słowami nie poszły czyny. ONZ i Unia Afrykańska wezwały Sudan, by położył kres przemocy i rozbroił bojówki dżandżawidów. Wyznaczono konkretne i nieprzekraczalne terminy. Ale nic się nie zmieniło. Bojówki działają całkowicie bezkarnie i poza wszelką kontrolą. Czy społeczność międzynarodowa będzie jak zwykle bezsilna?
W dniu 24.01. sekretarz generalny ONZ, Kofi Annan, mówił o tragedii Darfuru na specjalnej sesji ONZ poświęconej Holocaustowi. „Mimo że świat mówi 'nigdy więcej', działanie przychodzi mu trudniej...” - powiedział w swym pełnym goryczy przemówieniu. Zauważył, że już po tragedii Holocaustu doszło do ludobójstwa w takich miejscach jak Kambodża, Rwanda, była Jugosławia, a teraz „okropne rzeczy dzieją się w sudańskim Darfurze”. Annan zaapelował, by jeszcze w tym samym tygodniu ONZ zajął się sprawą masakr w Darfurze, i zasugerował, by uznać je za ludobójstwo. Przypomniał, że w ciągu kilku dni specjalna komisja oceni, czy to, co dzieje się w Darfurze, można uznać za ludobójstwo.
Sekretarz Generalny ONZ w swym wystąpieniu na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa 16.02. stwierdził, iż Międzynarodowa Komisja Śledcza d.s. Darfuru ustaliła, że „wiele ludzi w Darfurze padło ofiarą okrucieństw popełnianych na ogromną skalę, łącznie ze zbrodniami wojennymi i najprawdopodobniej zbrodniami przeciw ludzkości, za które odpowiedzialny jest rząd Sudanu i dżandżawidzi. Komisja zebrała też wiarygodne dowody, iż siły rebelianckie są odpowiedzialne za poważne akty przemocy, które mogą równać się zbrodniom wojennym.” Kofi Annan przypomniał, że Komisja wzywa Radę Bezpieczeństwa do natychmiastowego przedstawienia sprawy Międzynarodowemu Sądowi Karnemu, aby odpowiedzialni za te haniebne zbrodnie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Jest sprawą najwyżej wagi, by nie pozostały one bezkarne.
„Ale wezwanie do pilnego działania na tym się nie kończy - kontynuował Kofi Annan. -Komisja prowadziła także śledztwo, według którego ataki na wioski, mordowanie ludności cywilnej, gwałty, grabieże i przymusowe wysiedlenia są w Darfurze kontynuowane. [...]
Jeśli ONZ nie jest w stanie zabrać ludzkości do nieba, musi działać, by uchronić ją przed piekłem. Raport Komisji stwierdza, poza wszelką wątpliwością, że ostatnie dwa lata były piekłem na ziemi dla naszych braci w człowieczeństwie w Darfurze. [...] To piekło trwa dziś nadal.
Wspólnota międzynarodowa [...] musi natychmiast znaleźć drogę, by powstrzymać zabijanie i chronić zagrożonych. Dostępna jest szeroka skala środków [...], by chronić ludność cywilną i zwiększyć nacisk na obie strony na rzecz trwałych rozwiązań politycznych. [...] Jeszcze raz wzywam Radę Bezpieczeństwa, by podjęła pilne działania dla zapobieżenia śmierci i cierpieniu w Darfurze, oraz by uczynić zadość sprawiedliwości w stosunku do tych, dla których jest już za późno, aby ich uratować.”
7.03. Sekretarz Generalny ONZ znów spotkał się z członkami Rady Bezpieczeństwa. Po spotkaniu stwierdził: „Prosiłem, byśmy się zobaczyli, gdyż obawiam się, że nie działamy dość szybko, by uporać się z przerażającą sytuacją w Darfurze. Podjęto wiele wysiłków o charakterze humanitarnym, Unia Afrykańska działała też na rzecz bezpieczeństwa. Ale to za mało. Otrzymaliśmy doniesienia, że morderstwa, gwałty i podpalenia trwają nadal.
Cieszę się, że usłyszałem od członków Rady Bezpieczeństwa, iż mają nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu uchwalą nową rezolucję, która będzie zawierać porozumienie na temat mechanizmów indywidualnego rozliczenia tych przerażających zbrodni. To jest dobre. Musimy wysyłać jasne sygnały, że świat nie zamierza tego tolerować. Tymczasem każdy zgadza się, że silna obecność międzynarodowa na miejscu jest decydująca. Tam, gdzie są oddziały Unii Afrykańskiej, ludziom jest lepiej. Ale one są daleko od zbyt wielu z nich.”
Kofi Annan wezwał wszystkich darczyńców do wypełnienia obietnic pomocy dla południa Sudanu, a na końcu stwierdził: „Jestem zadowolony z presji opinii publicznej i mediów na rzecz bardziej zdecydowanych i szybszych decyzji. Otrzymaliśmy tysiące listów od ludzi, wzywających do bardziej zdecydowanego działania. Jestem pewien, że rządy krajowe również je otrzymały. W przyszłym tygodniu spotkam się z przedstawicielami niektórych wiodących organizacji pozarządowych, aby omówić z nimi najlepsze sposoby skanalizowania tych nacisków, które przyniosłyby bardziej efektywne działania rządów.” Na podstawie źródeł krajowych i zagranicznych
opracował Wojciech Zięba
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |