MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 6 (85) listopad-grudzień 2005 |
OCZEKIWANIA Wystąpienie Ks. Stanisława Kuracińskiego SAC na XXIX Spotkaniu Krajowym Ruchu Maitri (Częstochowa, 15-16.10.2005). Wobec takiego gremium powinienem chyba sobie napisać referat, ale tego nie uczyniłem z różnych powodów. Jestem przekonany, że powinniśmy raczej rozmawiać między sobą, niż słuchać referatów, ponieważ Duch Święty tchnie, kędy chce, kiedy chce, jak chce i przez kogo chce - nawet przez oślicę Balaama. Sądzę, że warto z tego tchnienia korzystać. Kiedy spytano mnie, jak bym określił temat swojego wystąpienia, nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć. I wtedy przyszło mi jedno słowo: „Oczekiwania”. Temu będzie poświęcone moje krótkie wystąpienie, które - być może - wywoła dyskusję.
Jesteście ruchem...
Na początku chciałbym stwierdzić, że jesteście ruchem, czyli zespołem mobilnym, ciągle rozwijającym się, zmieniającym i poddającym najrozmaitszym wpływom.
Jesteście „Ruchem Solidarności” i w pewnym sensie rozwijacie się razem z tą Solidarnością zawodową u nas w Polsce, a od początku kształtujecie pojęcie solidarności, które dopiero na pewnym etapie dojrzało do pełni precyzji - jest to Ruch noszenia brzemion drugiego człowieka: „Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy”. Bo solidarność, to miłość, miłość ewangeliczna, miłość zatroskana i wybiegająca do drugiego człowieka.
Jesteście „Ruchem Solidarności z Ubogimi” - a strefy ubóstwa są bardzo rozmaite. Dzisiaj mówi się nie tylko o głodzie, o ubóstwie związanym ze stanem materialnym ludzi, ale mówi się także bardzo dużo - może coraz więcej - o ubóstwie ducha, ubóstwie ludzi, którzy są pozbawieni najwyższych wartości. Mam tu na myśli wartość związku z Panem Bogiem. Tego ubóstwa jest może więcej w Europie, aniżeli w krajach Trzeciego Świata. To trzeba sobie jasno uświadomić. I to ubóstwo też nas jakoś prowokuje. Zawężenie do Trzeciego Świata zrodziło się u początku tego Ruchu, z chwilą, gdy zainteresowanie ze strony założycieli Ruchu skierowało się ku Indiom.
Ruchy bogactwem Kościoła
Warto też sobie uświadomić, że ruchy są wielkim bogactwem Kościoła i są w tej chwili chyba najprężniejszą formą odnowy Kościoła. Kiedy jeszcze komunzim panował na Ukrainie, w Rosji, zorganizowaliśmy pielgrzymkę do Fatimy dla duszpasterzy pracujących na tamtym terenie, aby modlić się o nawrócenie Rosji. I tak mi się przydarzyło, że towarzyszyłem ks. kard. Świątkowi (obecnemu arcybiskupowi mińsko-mohylewskiemu) w rozmowie z siostrą Łucją. Wówczas Ks. Kardynał nie mógł sobie jakoś tych zmian wyobrazić. Mówił: jest obietnica, że Rosja się nawróci po oddaniu Niepokalanemu Sercu Maryi (a było to już po roku 1984, kiedy 24 marca Ojciec Święty dokonał tego aktu oddania). Mówi: Ja, proszę siostry, tego nie widzę. I siostra Łucja uświadamiała kardynała (byłem tego świadkiem), że zmiany dokonują się powoli, ale skutecznie, że Kościół obecnie przeżywa nową wiosnę dzięki papieżowi maryjnemu, „i niech Ksiądz Kardynał popatrzy, ile jest rozmaitych ruchów”.
Rzeczywiście, uświadomiliśmy to sobie, wychodząc wspólnie razem z Ks. Kardynałem z klasztoru od sióstr karmelitanek, że jest Ruch Focolare, Ruch Odnowy w Duchu Świętym, ogromny ruch neokatechumenalny... Można by tu jeszcze wyliczyć mnóstwo innych. Tych ruchów jest w Kościele bardzo dużo i zmiany rzeczywiście następują. A proces nawrócenia Rosji już nastąpił. Powiedziałem wtedy Księdzu Kardynałowi: odbyłem rozmowę z ordynariuszem kamieniecko-podolskim na Ukrainie. Po wojnie walczył on sam ze sobą, czy pozostać na tym terenie, czy też skorzystać z możliwości ucieczki do Polski. Napisał do ojca Pio list z pytaniem i otrzymał odpowiedź, że należy trwać. To on mi uświadomił, jaka jest szalona różnica między tym, co było, i co jest. Mówił: nas było dwóch, a teraz mam diecezję i księży pracujących na Ukrainie. Gdybyśmy w tej chwili spojrzeli na te połacie ziemi, to byśmy utrwalili się jeszcze w przekonaniu, że rzeczywiście nastąpiła zmiana.
Ta zmiana w świecie jest zauważalna dzięki ruchom. Ruchy - to wiosna Kościoła. To nie jest stwierdzenie byle kogo, tylko Jana Pawła II. On mówił też, że ruchy są drogami wiodącymi do głębszego poznania Chrystusa i do głębszego oddania Mu samego siebie, a zarazem do głębszego zakorzenienia się w komunii całego chrześcijaństwa. Czyli tu następuje wzrost do odpowiedzialności za losy drugiego człowieka (to też słowa Jana Pawła II).
Ruchy są bogactwem Kościoła. Są ewangelicznym zaczynem dla świata, solą ziemi - są to stwierdzenia wypowiedziane na ostatnim Kongresie Ruchów przez księdza arcybiskupa Życińskiego, który z wami dość mocno sympatyzuje i wspiera was w diecezji lubelskiej. znalazłem też pewien tekst, który jakoś obudził we mnie refleksję na temat opatrznościowego działania Pana Boga w świecie. Ruchy świeckich także odpowiadają na tchnienia Ducha Świętego i na aktualne potrzeby świata i Kościoła. Daj Boże, żebyście byli takim ruchem odpowiadającym na oczekiwania świata i Kościoła. A jesteście ruchem o specyficznym zadaniu, ruchem pochylającym się nad Trzecim Światem.
Jakie są oczekiwania świata?
Pozwolę sobie zacytować najnowsze dane statystyczne ONZ, które Kościół katolicki też podał do wiadomości poprzez Agencję Fides, która jest agencją usługową wobec problematyki misyjnej. Jak wynika z dokumentu ONZ, ponad 200 milionów młodych ludzi w wieku pomiędzy 15 a 24 rokiem życia (stanowią oni 1/5 ludności świata!) żyje poniżej granicy ubóstwa. (Czy my sobie te liczby w pełni uświadamiamy? 200 milionów? Polska ma niecałe 40 milionów mieszkańców). 130 milionów - to młodzi analfabeci. 88 milionów młodych jest bez pracy. Co to znaczy, to już Polska wie doskonale, jak dramatyczna jest sytuacja ludzi bez pracy. 10 milionów choruje na AIDS, który się wciąż rozprzestrzenia. Na świecie około 160 milionów dzieci cierpi na skutek niedożywienia. 11 umiera przed ukończeniem piątego roku życia.
Dla mnie to są przerażające liczby. Kiedy umiera pięć tysięcy osób w jakiejś katastrofie żywiołowej, to już taka liczba wychodzi poza ramy naszej wyobraźni. A tutaj 11 milionów umiera przed piątym rokiem życia. 210 milionów dysponuje kwotą mniejszą niż dolar dziennie, czyli musi się utrzymać za niecałe trzy złote. A 515 milionów ma mniej niż dwa dolary. To jest strefa ubóstwa.
Dotyczy to nie tylko Afryki, ale też Ameryki Łacińskiej. Także sytuacja w szkolnictwie jest przerażająca. W roku 2000 około 113 milionów dzieci nie uczęszczało w ogóle do szkoły. Nawet nie jesteśmy w stanie tych liczb zapamiętać, bo są one tak przerażające. I tak mobilizujące. Nie wiem, czy te liczby w ogóle przekonują kraje bogate, ludzi mających się lepiej. Dlatego powstaje program, gdzie na oczekiwania tej biedy i nędzy ludzkiej istniejącej na całym świecie odpowiada pozytywnie nie świat bogaty, ale bieda. Tylko bieda jest w stanie zaradzić biedzie. Do takiego dochodzimy wniosku, ponieważ ludzi bogatych to w ogóle nie interesuje. Interesuje ich pycha, zwycięstwo - co zresztą jest zauważalne także u nas w kraju. Kampania wyborcza przynosi przerażające dane o wydatkowanych pieniądzach. Konflikty zbrojne, zbrojenia - przerażające dane. Dlatego dochodzimy do wniosku, że trzeba w sobie pielęgnować ciągłą refleksję na temat nędzy ludzkiej istniejącej na całym świecie, aby mobilizować się do drobnych form pomocy, do „kropelkowania” niewielkich wartości, które są jednak wielkim bogactwem w ujęciu ewangelicznym i religijnym, bo jest to znak pochylenia się i zatroskania o drugiego człowieka.
Takie są oczekiwania świata. Mówi się nawet w niektórych środowiskach, że są to oczekiwania beznadziejne. Ale nie sądzę, żeby dla nas, ludzi wiary, to była beznadziejność, bo ten grosz wdowi liczy się bardziej, niż majętność i skarb ogromny; ten grosz wdowi ma znaczenie, gdyż mobilizuje cały świat. Jest to symbol, dlatego odnośmy się pozytywnie do wszystkich form działań ludzkich w Polsce - a tych jest sporo, począwszy od „góry grosza”, a skończywszy na mobilizacji świata biznesu, by zrobić coś dobrego.
Człowiek, któremu wciąż mało
W tym tygodniu zadzwonił do mnie człowiek ze Śląska, który prowadzi dość duży biznes. Zareagował na projekt stworzenia pomnika upamiętniającego pontyfikat Jana Pawła II w Kolumbii. Chodzi o kupno domu na rzecz dzieci ulicy. Chcieliśmy zatroszczyć się o ich większą ilość. Wynajmujemy tam dom, który nie pomieści nawet piętnaścioro dzieci - w tej chwili jest chyba trzynaście maluchów. Chodziło o to, by nie wydawać pieniędzy na marne, płacąc za wynajem tego domu, ale stworzyć dom o większych możliwościach. Zgłosił się sam po naradzie rodzinnej, chcąc ufundować ten dom. Przekazał sto tysięcy dolarów na jego kupno. Teraz będziemy się starali go wyposażyć.
Ale jest to człowiek, któremu wciąż mało, człowiek zbliżony myśleniem do Opus Dei. Mówię to świadomie, ponieważ Opus Dei jest krytykowanym na wielu odcinkach swojego życia, a tymczasem ono wychowuje w świecie biznesu ludzi do troski o drugiego człowieka. Stworzył on stronę internetową, gdzie każdy może poznać różne propozycje, co mógłby zrobić dobrego. Czyli chce nadal iść w tym kierunku. Nawet myśli o założeniu (co jest odrobinę nierealne, jeżeli się zna korupcję w Trzecim Świecie) takiego biznesu, gdzie statutowo minimum 20% zysku powinno być wykorzystane w kraju, który współpracuje z Polską - czy to w Rwandzie, czy w Kongo, czy w Afryce Południowej, czy też w Ameryce Łacińskiej - w jakimś wybranym kraju. Nie jest to takie proste, gdyż korupcja jest przerażająca, a to wymaga obustronnej formacji ewangelicznej, nie tylko zaangażowania ewangelicznego jednej strony.
„Przywracajmy nadzieję ubogim”
Świat oczekuje na wasze większe zaangażowanie. Ale są także oczekiwania Kościoła. Dla nas są bardzo ważne dlatego, że jesteśmy ludźmi Kościoła. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że ksiądz biskup Zimoń, przewodniczący Komisji Duszpasterskiej Episkopatu Polski, tzw. duszpasterstwa ogólnego (prócz niego są różne dziedziny duszpasterstwa, czy to rodzin, czy innych grup społecznych) podał Konferencji Episkopatu program duszpasterski na najbliższe pięć lat. Ten program zawiera hasło tegorocznego roku duszpasterskiego (od adwentu 2005 do adwentu 2006) bardzo dla was ważny i istotny: „Przywracajmy nadzieję ubogim”. Jest to program duszpasterski dla wszystkich wydziałów duszpasterskich, a także dla ruchów kościelnych, dla każdej wspólnoty, każdej komórki funkcjonującej w obrębie Kościoła. Konferencja Episkopatu przyjęła, że należy zwrócić uwagę także na ubóstwo duchowe, a więc na ludzi poszukujących i nie widzących sensu swojego życia. Każda wspólnota kościelna powinna także wziąć udział w tym ogólnokościelnym programie Kościoła katolickiego w Polsce. To jest zadanie, które należałoby przedyskutować w ramach całej wspólnoty Maitri, poszukując nowych form wyrazu dla tego zaangażowania, które charakteryzuje was od początku istnienia waszego Ruchu. Nadzieja rozwiązania trudnych problemów całego świata, a także Kościoła w całym świecie, to jest to, co u początku, jako program swojego pontyfikatu, założył Jan Paweł II. „Otwórzcie drzwi Chrystusowi” - bo tylko autentyczni świadkowie Zmartwychwstania Chrystusa są w stanie zaradzić tym trudnościom w imię ewangelicznego posłania i ewangelicznej miłości. „Otwórzcie drzwi Chrystusowi” - to jest wezwanie, skierowane przez Jana Pawła II do całego świata, ale także do samego Kościoła, bo i w Kościele wciąż jest za mało Chrystusa. To jest zadanie, które powinna przyjąć zarówno jednostka, jak i każda wspólnota w ramach Kościoła Powszechnego. Trzeba na nowo przeżywać tajemnice wiary, sięgając do źródeł. Tu się przypomina święty Paweł, tu się przypominają Dzieje Apostolskie, szczególnie werset 2,45, w którym autor relacjonuje, że sprzedawali wszystko, co posiadali, dając każdemu tyle, ile potrzebował. Była prawdziwa wspólnota dóbr, współodpowiedzialność za losy innych ludzi.
Eucharystia a troska o człowieka
To jest świeża rzecz, związana z Rokiem Eucharystii. Biskup Fryburga, który jest odpowiedzialny za działalność misyjną w Kościele katolickim szwajcarskim, jak i Kościoła katolickiego na całym świecie, nawiązując do listu papieskiego Mane nobiscum Domine na Rok Eucharystii (październik 2004 - październik 2005), przypomina, że Jan Paweł II, przez ukazanie głębokiego przeżycia Eucharystii, mobilizuje nas do troski o drugiego człowieka. On to postawił pytanie: Dlaczego Rok Eucharystii nie ma stanowić okazji, w ramach której diecezje i wspólnoty parafialne w sposób szczególny zaangażują się na rzecz braterskiej pomocy tym, którzy na całym świecie cierpią z powodu ubóstwa? Cytuję Ojca Świętego: „Myślę o dramacie setek milionów głodujących, myślę o chorobach, które dziesiątkują ludność krajów rozwijających się, myślę o samotności wielu ludzi w podeszłym wieku, o pozbawionych pracy i o emigrantach borykających się z przeciwnościami losu. To cierpienie, choć w różnym stopniu, dotyka również krajów bogatych. Nie możemy ulegać złudzeniu, bo w gestach wzajemnej miłości, a szczególnie troski o potrzebujących, możemy rozpoznać w sobie prawdziwych uczniów Chrystusa. Ta prawda stanowi kryterium prawdziwego i szczerego udziału w Ofierze Eucharystycznej Chrystusa. Powróćmy do Chrystusa; otwórzmy drzwi Chrystusowi”.
„Panie, co mam czynić?”
Potrzeby świata są ogromne, potrzeby Kościoła także wielkie, potrzeby bliskich nam ludzi powinny być również zauważane. Co więc należy czynić? To jest pytanie, które powinno mieć formę modlitewną przy wszystkich waszych spotkaniach, ale nie tylko waszych - wszystkich ruchów katolickich, rad parafialnych, zespołów ludzkich: Panie, co mam czynić? Tak pytał młodzieniec Chrystusa Pana. „Panie, co mam czynić?” - jako jednostka, jako zespół ludzki, do którego przynależę, z którym jestem związany. Ten namysł powinien iść w dwóch kierunkach: na zewnątrz i do wewnątrz. Co mam robić, żeby sięgnąć swoją miłością krańców Ziemi, ale też: co mam czynić, żeby ten Ruch wciąż się odnawiał? Każde życie ludzkie jest wartością, ale co zrobić, żeby przeciętna wieku członków Ruchu nie rosła, ale malała? Jak zaangażować całe młode pokolenie do realizacji tych szlachetnych idei, które zrodziły się trzydzieści lat temu? Jak zmobilizować ich do współpracy? Jak ich pchnąć po drodze ogromnej szlachetności? Musimy sobie uświadomić, że wychowuje się od małego, od przedszkola, że idea solidarności powinna być zaszczepiona dziecku od najwcześniejszych lat, że takimi wychowawcami, prócz rodziców, powinniście być wy, członkowie Ruchu, w swoim środowisku, w swoim najbliższym otoczeniu. Jak dać impuls temu młodemu człowiekowi, żeby stał się wolontariuszem na miarę swojej własnej parafii, na miarę światową? Sądzę, że tymi tematami powinniście się zająć na wszelkich spotkaniach.
To dotyczy także zgromadzeń zakonnych (widzę tu ich przedstawicielki). Jeżeli nie będzie tej refleksji, doprowadzimy do tego, co jest w Szwajcarii, gdzie struktury zakonne wymierają całkowicie. Powiem wam szczerze - przeciętna wieku pallotynów wynosi siedemdziesiąt lat. Są to dziadkowie, którzy już odchodzą do wieczności. Oni będą wiecznie miłowali, ale tu potrzebni są ludzie z impulsem i u nas, w Europie. Dlatego ta refleksja powinna być refleksją twórczo inspirowaną przez każdego z was w oparciu o środowisko, w którym żyjecie.
Powiem szczerze - ja osobiście zawdzięczam Maitri bardzo dużo. Nie tylko ze spotkań indywidualnych, ale także w naszej trosce o Trzeci Świat. Nie chciałbym, żeby ta instytucja umarła. Przeciwnie, chciałbym, żeby się rozwijała w sposób niesłychanie dynamiczny. Żeby to był Ruch liczący się także wśród około stu pięćdziesięciu najrozmaitszych ruchów w Kościele katolickim w Polsce, którzy przynależą do tej wielkiej rodziny ruchów i stowarzyszeń katolickich.
Znak wdzięczności
Jako znak wdzięczności przywiozłem wam książki „Jan Paweł II i cierpienie”. Każdy z was może ją sobie wziąć w darze i w podzięce. Opracowaliśmy także wdzięczni za Jana Pawła II i za jego relacje do nas numer specjalny „Posyłam was”, który ukazuje kontakty z Janem Pawłem II. Te kontakty miałem bardzo żywe, bardzo serdeczne i bardzo ojcowskie ze strony papieża. Dzięki tym kontaktom udało mi się zorganizować kolekcję pamiątek w Wadowicach na kopcu. To są dary miłości różnych ludzi, przekazane Ojcu Świętemu. On je powyciągał z magazynów i nam przekazał na stałą ekspozycję w Wadowicach na kopcu. Jak będziecie w Wadowicach, warto zajrzeć do pallotynów i zobaczyć, jakie to są piękne dary, świadczące o wielkiej miłości do Kościoła i do papieża. Druga taka kolekcja „wyszabrowana” z Watykanu jest w Spiskiej Nowej Wsi na Słowacji. To też warto zobaczyć. Jest tam nawet dar strażaków z Nowego Jorku w formie krzyża z metalu, który pozostał po tej strasznej katastrofie, upamiętniający ją. Są też pamiątki ukazujące związki Papieża ze wszystkimi kontynentami - i ze wschodu, i z zachodu, i z Azji, i z Ameryki Łacińskiej - z różnych stron.
Przywiozłem też trochę kalendarzy misyjnych, już z nowym papieżem, żeby miłość do Jana Pawła II pozwoliła nam jeszcze większą miłością ogarnąć troski nowego papieża Benedykta XVI. Zatytułowałem ten kalendarz: „Nadal trwa troska o wszystkie kościoły”. Bo rzeczywiście kontynuacja jest wyjątkowa i wzruszająca dla nas. Nie ma chyba przemówienia, a już na pewno przemówienia do Polaków, w którym Benedykt XVI by się nie odwoływał do swojej więzi z Janem Pawłem II, który był jego przyjacielem.
Nie mam wam więcej nic do powiedzenia poza wdzięcznością. Szczęść Boże.
Opracował Wojciech Zięba
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |