MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 6 (85) listopad-grudzień 2005 |
PRZYWRÓCIĆ UŚMIECH Dostajemy od misjonarzy wiele projektów związanych z leczeniem i dożywianiem dzieci i ofiarodawcy hojnie je wspierają. Przychodzą też do nas inne projekty, lecz bardzo trudno znaleźć chętnych do ich wsparcia. Jednak realizacja celów, które może nie wydają się bezpośrednio związane z ratowaniem dzieci, jest też bardzo potrzebna, gdyż praca misjonarzy i samo ratowanie dzieci nie byłyby bez nich możliwe. Dlatego przedstawiamy dziś dwie takie prośby. Rozważmy je przy stole wigilijnym. Może znajdzie się przy nim miejsce dla jeszcze jednego gościa? Esseng, Kamerun, 23.10.2005 Drodzy Przyjaciele z Maitri
Jestem ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów, które pracuje w Afryce od 1984 roku. Zgromadzenie nasze pracuje już 20 lat w Rwandzie, kilka lat w Kongo. W Kamerunie w diecezji Doume Abong' Mbang jesteśmy od 1999 roku. Jest nas cztery siostry: dwie pielęgniarki i dwie do pracy w szkole i przedszkolu. W parafii prowadzimy ośrodek zdrowia, szkołę podstawową i przedszkole. W pracy pastoralnej zajmujemy się katechezą sakramentalną oraz pracą z dziećmi i rodzinami.
Do Kamerunu przyjechałam w styczniu ubiegłego roku. Powierzono mi odpowiedzialność za przedszkole katolickie i przygotowanie dzieci do sakramentu chrztu św.
W przedszkolu mamy prawie 100 dzieci, które są podzielone na dwie grupy. Rodzice płacą 15 euro na rok, co nie starcza nawet na opłacenie wychowawczyń. Wspólnota pokrywa koszty dożywiania dzieci.
Przedszkole znajduje się w jednym z budynków szkolnych, w którym zajmuje dwie klasy. Na 100 dzieci nie jest tu za dużo miejsca. Największym problemem jest brak krzesełek i stolików. W całym przedszkolu znajduje się 7 stolików w kształcie rombu, do tych stolików jest ok. 80 krzesełek, które są w opłakanym stanie. Siostry, które pracowały tu przed nami, zakupiły krzesełka i stoły 15 lat temu. Meble te służą dzieciom do dziś. Brakuje też szafek i kilku łóżek, które by się nam bardzo przydały. Przedszkole jest bardzo biedne finansowo. Aby dzieci mogły lepiej korzystać z nauki, pragnę wyposażyć przedszkole w ławki i stoliki. Niestety, przedszkole nie ma na to funduszy. Dlatego zwracam się z prośbą do Was o pomoc w wysokości 2000 euro na zakup ławek i stolików dla 100 dzieci.
Dzieci do przedszkola przebywają wiele kilometrów piechotą. Aby dotrzeć na czas, opuszczają swoje domy ok. 6.00 rano, gdyż przedszkole rozpoczyna zajęcia o 7:30. Po dwóch godzinach lekcyjnych dzieci są tak zmęczone, że zasypiają przy stolikach. W przedszkolu znajduje się tylko jeden nieduży materac, który zawsze jest zajęty.
W wiosce Esseng nie ma elektryczności, dróg i zakładów pracy. Ludność tutejsza jest naprawdę biedna. Nie mają wystarczających środków na utrzymanie dzieci. Rodziny są wielodzietne. Utrzymują się z pracy własnych rąk, aby przeżyć z miesiąca na miesiąc. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o pomoc, gdyż środki, którymi dysponujemy tu na miejscu, są zbyt małe na pokrycie kosztów wyposażenia przedszkola.
Liczymy na pomoc i wsparcie. Za dar serca odwdzięczamy się codzienną modlitwą.
Odpowiedzialna za przedszkole Siostra Dorota Rypień *** Yaoundé, Kamerun, 14.11.2005 Drodzy Przyjaciele
Po raz drugi w tym roku zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Pomogliście mi już znaleźć środki na otwarcie małej biblioteki i czytelni, jak również na dożywianie dzieci, które znajdują się pod naszą opieką. Projekt ten znajduje się w stadium realizacji i rozliczenie z niego prześlę z końcem roku szkolnego.
Dziś zwracam się do Was z kolejną gorącą prośbą. Misja nasza jest usytuowana 3 km od centrum miasteczka i 240 km od stolicy kraju, dokąd udajemy się po wszelkie większe zakupy. Wciąż niewyasfaltowana droga wymaga mocnego samochodu terenowego. Do dziś posługiwałyśmy się samochodem okazyjnym (drugim z kolei), który niestety nie sprawdził się na naszych drogach i obecnie nie nadaje się do użytku. Pozostałyśmy bez jakiegokolwiek środka transportu.
Jeśli dziś proszę Was o pomoc w zakupie samochodu, to dlatego, że bez niego praca w Afryce jest prawie niemożliwa. Jak sprowadzić na miejsce żywność, materiały do budowy, pomoce katechetycznie, książki, zeszyty czy lekarstwa, kupowane w stolicy kraju? Jak prowadzić pracę na wioskach należących terytorialnie do misji, dotrzeć do chorych, młodzieży pozostawionej sobie, a zagrożonej AIDS, dzieci, z których niewiele może się cieszyć z uczęszczania do szkoły i beztroskiej a kształcącej zabawy w grupach, które prowadzimy? Gdzie można dotrzeć o własnych siłach, tam idziemy, lecz trzeba pamiętać o tropikalnym słońcu i o tropikalnych deszczach, wreszcie o siłach, które z upływem czasu, przepracowanego na afrykańskiej ziemi, maleją.
Cena nowej, najprostszej kamionetki, dostosowanej do tutejszego klimatu i dróg, to w zależności od marki 17 do 22 mln franków CFA, czyli ok. 100-130 tys. zł. Proszę o pomoc w zakupie choćby najtańszej.
Jak poprzednio, tak i teraz zapewniam o codziennej modlitwie w intencji tych, dzięki którym możemy kontynuować naszą posługę wśród najbiedniejszych, dzięki którym udaje się nam przywrócić uśmiech na małych twarzyczkach dzieci lub pomarszczonych i zmęczonych obliczach starszych, a w poranionej młodzieży zapalić wiarę w sens i piękno życia.
Z wyrazami głębokiego szacunku S. Agnieszka Ossowska
ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana |
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |