MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 3 (88) maj-czerwiec 2006 |
SAMOCHÓD DLA KS. ANDRÉ
Większość naszych czytelników zna ks. André Simona Madi z Kamerunu. Dzięki Adopcji Serca skończył seminarium, a jego postępy mogliśmy śledzić poprzez listy jego oraz s. Pauliny Megier, która nad nim czuwała i pośredniczyła w przekazywaniu pomocy.
Dziś ks. André pisze, że do pracy w rozległej parafii niezbędny jest mu pojazd. Prośby o samochód, coraz liczniej przychodzące do nas z Afryki, stawiają ofiarodawców przed trudnym wyborem: czy nie lepiej przeznaczyć pomoc na leczenie i dożywianie? Bez lekarstw i jedzenia nie można przeżyć, a bez samochodu człowiek sobie jakoś poradzi. Jednak listy misjonarzy przekonują, jak często bez samochodu nie można dotrzeć do najbiedniejszych.
Wśród wielu próśb z Afryki ta dla wielu z nas na pewno będzie szczególna. Wiemy, że „nasz” kleryk z Kamerunu, który stał się „naszym” księdzem, właściwie nie ma nikogo oprócz nas, do kogo mógłby się zwrócić. Gdy ks. André był jeszcze klerykiem, wiele osób chciało mu pomagać mimo naszych zapewnień, że ma już mamę adopcyjną. Teraz jest okazja, by pomóc w realizacji jego powołania.
Ks. André prosi o równowartość około 15.500 zł. Ale od misjonarzy wiemy, że na tamtejsze drogi i klimat potrzebny jest samochód znacznie droższy. Nie wiemy, czy ks. André nie miał odwagi prosić o większą kwotę, ale trudno sobie wyobrazić, że za podaną sumę kupi samochód, który spełni swoje zadanie. Nie warto inwestować w pojazd, który szybko się zepsuje. Ewentualnie możemy zaproponować ks. André kupno motocykla czy choćby roweru. To też ułatwi mu pokonywanie odległości, ale nie będzie mógł np. przewieźć chorego, co w pracy z biednymi jest bardzo ważne.
Szczegóły poznamy pod koniec wakacji, gdy siostra Paulina przyjedzie do Polski. Wiele będzie zależeć od tego, jaką sumę uda nam się do tego czasu zebrać. *** Wrzesień 2005
Najdrożsi członkowie Ruchu Maitri
W tej chwili, gdy minęło już kilka miesięcy od moich święceń kapłańskich, które przyjąłem 18 czerwca, jestem bardzo szczęśliwy kontaktując się z Wami listownie. Mam nadzieję, że wszyscy czujecie się dobrze i że działalność Ruchu rozwija się pomyślnie.
W czasie uroczystości moich święceń bardzo pragnąłem, żeby choć jedna osoba należąca do Ruchu była obecna, ale wiem, że to było niemożliwe z wielu powodów: odległości, obowiązków, a może też z braku środków. Wszystko to dobrze rozumiem, a najważniejsza była dla mnie łączność modlitewna.
Teraz powinienem Wam złożyć podziękowania za umożliwienie mi zdobycie wykształcenia i kształtowania osobowości aż do dziś. Jestem bardzo wdzięczny i wiem, że bez Waszego wsparcia tego bym nie osiągnął. Jestem i zawsze pozostanę owocem Waszego działania. Mam nadzieję, że owoc ten będzie miły ludowi Bożemu, który zostanie mi powierzony.
W trakcie pisania listu dowiedziałem się, że wyznaczono mi parafię w bardzo trudnym regionie naszej diecezji, graniczącym z trzema krajami: Czadem, Republiką Środkowoafrykańską i Nigerią. Region ten nazywa się Touboro i żyją tam ludzie różnych narodowości, parafia zaś obejmuje wielki obszar.
Zapewniam was, że nie posiadam żadnego środka lokomocji, nawet roweru, nie mówiąc już o samochodzie. Biorąc pod uwagę ilość pracy i brak środków lokomocji, chcę prosić Was o pomoc. Nie chodzi mi o luksus, ale naprawdę jest to najważniejszy problem do rozwiązania, jeśli Wasz syn ma pracować tak, jak tego sobie życzycie. Może znajdziecie jakąś organizację, która by mi pomogła. Jeśli będziecie mogli zgromadzić trochę środków, możecie je zawsze przekazać przez s. Paulinę Megier. Tutaj za cenę 2.500.000 F CFA można nabyć okazyjnie mały samochodzik, który mógłby mi służyć. Przepraszam za tę prośbę ale jestem zmuszony zwrócić się do Was. Jest to niezbędne dla mnie i moich parafian.
Na zakończenie życzę każdemu z Was wiele łask i sił. Przyjmijcie wszyscy moje błogosławieństwo! Wasz syn
Ks. André Simon Madi
|
|||
[Spis treści numeru, który czytasz] |