MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 6 (91) listopad-grudzień 2006 |
NAJWAŻNIEJSZE, BY BYLI SZCZĘŚLIWI Chartum, Sudan, 3.11.2006 r. Serdecznie pozdrawiam wszystkich we Wspólnocie Maitri.
Dziękuję za ostatnie dwa e-maile. Otrzymałam je, ale nie byłam w stanie na nie odpowiedzieć wcześniej. Byłam chora - dziwne przeziębienie trwało prawie przez dwa miesiące i właściwie jeszcze nie czuję się dobrze. Dziękuję za sprzedane krokodyle-breloczki. Nie będzie problemu z nabyciem nowych, ale będę musiała czekać na odpowiednią okazję, by je przesłać do Polski.
Jeśli chodzi o adopcję nowych dzieci, jest to praca dla mnie i mam nadzieje, że powoli uda mi się przesłać nową porcję dokumentów. Mam tylko serdeczną prośbę do członków Maitri. Otóż w obecnej sytuacji w Sudanie rodziny, które przybyły na północ kraju z południa, myślą poważnie o powrocie na południe. Oznacza to, że rodziny dzieci adoptowanych mogą nagle wyjechać, jak to się dzieje z wieloma rodzinami. Ci, którzy adoptują dzieci, muszą o tym wiedzieć, by nie było potem rozczarowania i cierpienia. My, siostry pracujące tutaj, też chciałybyśmy widzieć owoce naszej pracy, a tu nagle ktoś niespodziewanie wyjeżdża, czasem nawet w połowie roku szkolnego. Najważniejsze, by byli szczęśliwi.
Jesteście moimi drogimi Przyjaciółmi i czuję wielką potrzebę serca, by podzielić się z Wami moją szczególną radością, a jednocześnie nią pochwalić. Otóż obchodziłam mój jubileusz 25-lecia ślubów zakonnych. Uroczystość odbywała się 24 października, chociaż właściwy dzień był 5 sierpnia. Planowałyśmy we wspólnocie, że będzie to skromna uroczystość w domu, w gronie Sióstr Salezjanek, Księży i Braci Salezjanów oraz niewielkiej liczby najbliższych przyjaciół. Gdy dowiedział się o tym tutejszy ks. biskup, pouczył nas, że to nie jest nasza prywatna uroczystość, ale Kościoła, że wszystko ma być w parafii z udziałem duchowieństwa i wiernych. To jest dzień wdzięczności Bogu, dzień świadectwa i modlitwy o nowe powołania.
Mszy św. przewodniczył sam biskup Daniel. Była to naprawdę piękna uroczystość, której nie czuję się godna, chociaż jestem bardzo szczęśliwa. Byłam świadoma - i wciąż jestem, że to nie było dla mnie, ale dla Tego, który mnie powołał, darzył szczególną miłością i strzegł na dnie swego Serca. Było dużo kapłanów, sióstr ze wszystkich tutaj obecnych zgromadzeń, wielu przyjaciół i bardzo dużo wiernych. Właściwie uroczystość odbywała się na zewnątrz, bo nasz kościół parafialny nie byłby w stanie pomieścić wszystkich obecnych.
Liturgia była pięknie przygotowana - oczywiście wszystko po arabsku. Poza tym taka niezwykła atmosfera skupienia, ciszy i modlitwy, że w pewnym momencie podczas Mszy św. dyskretnie popatrzyłam do tyłu, czy są ludzie. Wszystko to zachowuję w sercu jako dar Boży, Jego serdeczny uśmiech i błogosławieństwo na to, co jest przede mną, a znane jest tylko Jego miłości.
W czasie Mszy św. złożyłam w kielichu razem z moim życiem tych wszystkich, których Bóg dał mi radość spotkać w czasie mojego życia i w czasie tych 25 lat życia konsekrowanego. Niech Pan wynagrodzi i wysłucha pragnień serca poszczególnych osób. Prócz rodziny szczególnie pamiętałam o współsiostrach z mojego roku, które będą obchodzić ten jubileusz w Polsce.
Pamiętałam także o Was, zwłaszcza tych wszystkich, których spotkałam, będąc w Polsce. Widziałam Wasze twarze i dziękuję Bogu za Waszą obecność w moim życiu, za Waszą wiarę i poświęcenie dla dobra ludzi, z którymi pracuję, za Wasz przykład życia i ciągłe wsparcie duchowe i modlitewne. Niech Wam Pan to wszystko wynagrodzi.
Zapewniam o dalszej pamięci w modlitwie
S. Elżbieta
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |