Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 2 (93) marzec-kwiecień 2007

TO TRZEBA PRZEŻYĆ

Abong-Mbang, Kamerun, 31.01.2007

Korzystając z Waszej dobroci i otwartości na drugiego człowieka, pragnę ponowić moją prośbę o 4.000 euro na zakup leków, pomoc chorym i na dożywianie, bym w dalszym ciągu mogła owocnie służyć tym, do których Opatrzność mnie przysłała, nie pozostawiając ich bez wsparcia - zwłaszcza tych najmniejszych. Moje serce chce dawać miłość wszystkim, jednak mój najsłabszy punkt to dzieci - to trzeba przeżyć, by zrozumieć ubóstwo takiego dziecka!
Z tym ubóstwem spotykamy się na co dzień. Najczęściej matka przychodzi do naszego ośrodka zdrowia z dzieckiem zawiniętym w duży ręcznik lub jakikolwiek materiał (nie chcę opisywać jego stanu - w Polsce nie nadaje się już nawet do sprzątania).
Po czym najczęściej domyślam się, że dziecko jest niedożywione? Po reakcji rodziców, gdyż często wstydzą się przed innymi rozebrać dziecko do zważenia i zmierzenia temperatury. Zwlekają, a dla mnie jest to czas na refleksję i przypatrzenie się rodzicom, na ile mają świadomość, do jakiego stanu doprowadzili swoje dziecko. Boją się krytyki, tych którzy czekają w kolejce na przyjęcie, czyli swoich braci. Ja staram się być życzliwa, choć serce mnie boli. Nie umiem jeszcze do takich sytuacji nabrać dystansu i nawet nie chciałabym podchodzić z tak zwaną zimną krwią lub rutyną zawodową. Czasem zastanawiam się, jaką drogę wybrać i co jest lepsze, ale jest to wciąż trudna lekcja do odrobienia, biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw. Liczę jednak, że Duch Św. mnie nadal nie opuści, gdyż niemal na co dzień doświadczam Jego działanie.
Lubię do Was pisać i czuję bliską więź z Wami, jak byście byli moją rodziną (i tak na pewno jest, bo jesteśmy jedną rodziną w Chrystusie). Ciągle przed oczyma stają mi moje początki i szukanie pomocy. Wy odpowiedzieliście na moje ubóstwo, wspieracie mnie i chyba nie skłamię, jak napiszę, że jestem Waszą siostrą. Jeśli mam teraz przychodnię tak a nie inaczej zorganizowaną, jest to w większości zasługa Wasza i tych, którzy pozytywnie przychylają się do moich próśb. Podoba mi się u Was to, że nasze prośby realizujecie zgodnie z naszą wizją i traktujecie nas indywidualnie, wczuwając się w potrzeby danej placówki misyjnej. Czasem jest wie1ka pokusa, że misje powinny być wszędzie jednakowe. Jednak tak nie jest i być nie może, gdyż inaczej wygląda praca w lesie, inaczej na wiosce bliżej miasta, a zupełnie inaczej w małym miasteczku. Dlatego pragnę Wam z serca podziękować za branie pod uwagę tych odmienności.
Zapewniam, że jesteście głęboko w moim sercu i przed Panem pamiętam o Was w modlitwie. Nadal liczę na pozytywne rozpatrzenie mojej prośby i czekam na informacje.

S. Nazariusza Żuczek
ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]