Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 4 (95) lipiec-sierpień 2007

10. ROCZNICA ŚMIERCI MATKI TERESY Z KALKUTY

5 września mija 10. rocznica śmierci błogosławionej Matki Teresy z Kalkuty, patronki naszego Ruchu. Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną 19.10.2003 r. Aby umożliwić jak najszybszą beatyfikację, Papież wyjątkowo zawiesił obowiązujące w Kościele prawo, iż proces beatyfikacyjny można otworzyć najwcześniej pięć lat po śmierci danej osoby. Watykańska Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych zebrała 35 tysięcy stron dokumentów i świadectw o życiu i wierze Matki Teresy. W procesie zeznawało ponad 100 świadków.
W Kalkucie przygotowania do obchodów 10. rocznicy śmierci Matki Teresy rozpoczęły się 23.08. Katolicy z Bengalu przez dwa tygodnie modlili się w intencji jej kanonizacji. W ramach inauguracji obchodów odbyła się modlitwa międzyreligijna, koncert oraz otwarcie wystawy filatelistycznej, poświęconej założycielce Misjonarek Miłości. Od 27 sierpnia do 4 września we wszystkich kościołach Kalkuty odprawiana była nowenna w intencji kanonizacji Matki Teresy. Aby mogła być ogłoszona świętą, konieczne jest zatwierdzenie przez Kościół drugiego cudu, dokonanego już za przyczyną Błogosławionej.
W wieczór poprzedzający rocznicę odprawiono Msze św. dziękczynne, zaś 5 września ulicami miasta przeszła procesja ze świecami. Obok modlitwy pokoju z udziałem przedstawicieli różnych religii odbyły się też liczne nabożeństwa i imprezy kulturalne.
Matka Teresa jest jedną z najbardziej szanowanych postaci w wielokulturowych i wieloreligijnych Indiach, stąd udział w uroczystościach wzięli nie tylko chrześcijanie.
Mówi s. Nirmala
Z okazji rocznicy azjatycka agencja informacyjna UCAN przeprowadziła wywiad z przełożoną generalną Misjonarek Miłości, s. Nirmalą. Według niej 10 lat po śmierci Matki Teresy zgromadzenie nadal pracuje zgodnie ze swym charyzmatem, a nawet w 14 krajach, w których dotąd Misjonarek Miłości nie było, powstały nowe placówki. Siostrom udało się osiedlić m.in. w Afganistanie, Algierii, Izraelu, Kazachstanie, Czadzie czy Nowej Zelandii. Misjonarki pozostają też w miejscach, gdzie praca jest bardzo niebezpieczna, jak na przykład w Iraku. Wciąż nie spełniło się marzenie Matki Teresy, by siostry osiedliły się w Chinach. Według s. Nirmali wiąże się to z trudnościami w stosunkach chińsko-watykańskich.
Przez ostatnie 10 lat liczba Misjonarek Miłości wzrosła o ok. 1000. Jest to jeden z najprężniej rozwijających się zakonów na świecie. Liczy 4823 siostry, pracujące na wszystkich kontynentach. Przełożona generalna mówi jednak o spadku liczby powołań.
Na zarzut, że przez swą posługę Misjonarki Miłości uprawiają prozelityzm, s. Nirmala odpowiada: "Chodźcie i zobaczcie naszą pracę". Ci, którzy wysuwają takie oskarżenia, posuwając się nawet do przemocy, jak np. w Jemenie, gdzie zamordowano kilka sióstr. "Nigdy nie widzieli, jak pracujemy" - ubolewa s. Nirmala. Według niej zakon wciąż może liczyć na hojność ofiarodawców. "Szczodrość Boga nigdy nas nie zawiodła. Otrzymujemy dużo, nawet więcej, niż potrzeba" - mówi.
Siostry stale czekają na cud wymagany do kanonizacji. "Ludzie otrzymują wiele łask za przyczyną błogosławionej, ale wciąż czekamy na wydarzenie, które mogłoby być wzięte pod uwagę w procesie" - stwierdza s. Nirmala. "Być może taki cud miał już miejsce, lecz jeszcze nic o nim nie wiemy" - dodaje. Dla wszystkich, którzy znali Matkę Teresę, "ona już jest święta", zaś zgromadzenie cieszy się jej "przemożnym wstawiennictwem."
Bądź moim światłem
4 września, w przeddzień 10 rocznicy śmierci Matki Teresy, opublikowano w USA zbiór jej listów do kierowników duchowych i przełożonych. Książka nosi tytuł "Przyjdź, bądź moim światłem". Pod koniec roku planowane jest wydanie polskie. Zbiór zawiera 40 listów z 66 lat życia misjonarki. Ukazuje nieznany aspekt życia duchowego Matki Teresy - długotrwałe odczucie nieobecności Boga i wielkie cierpienie z tego powodu.
W roku 1979 pisała do ks. Michaela van der Peet, swego powiernika duchowego: "Cisza i pustka są we mnie tak przejmujące, że patrząc, nie widzę, słuchając, nie słyszę, a moje usta modląc się, nie wypowiadają słów".
W innym liście z roku 1956 czytamy: "Uśmiech, który noszę na twarzy, to tylko zasłona. Mówię tak, jakby całe moje serce wypełniała czuła miłość do Boga. Ale gdybyś zajrzał głębiej, powiedziałbyś: co za hipokryzja."
W jeszcze innym: "Wołam, przywieram z całych sił, pragnę i nikt nie odpowiada. Jestem sama. Gdzie jest moja wiara? Tam głęboko w środku nie ma nic. Nie mam wiary. Nie mam odwagi wypowiedzieć słów i myśli, które tłoczą się w moim sercu".
Abp Lucas Sircar SDB, metropolita Kalkuty, który znał Matkę Teresę osobiście, powiedział, iż jej korespondencja dowodzi, że albańska błogosławiona, stawiając czoła ciemnym stronom życia, niezłomnie kroczyła drogą świętości i na tym polegała jej wielkość. Podkreślił, że każdy człowiek w pewnych momentach życia odczuwa rodzaj pustki, ciemności i wypalenia. "Mimo wszystko ona przezwyciężyła pokusy, a jej pokora pozwalała opowiadać o swych słabościach innym."
Indyjski kardiolog, Tarun Kumar Praharaj, który opiekował się Matką Teresą przy końcu jej życia, przypominał, że powiedziała mu wtedy, iż wszędzie dostrzega Boga. "Zawsze prosiła mnie, by mogła pomagać biednym i powtarzała, że czuje się dobrze, choć wiedziałem, że jest inaczej. Chciała pomagać chorym dzieciom, leżąc na łóżku szpitalnym"- mówi.
Jak podkreśla ks. Robert J. Sarno z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kwestia kryzysu wiary opisanego w listach nie zakłóci procesu kanonizacji. "Kanonizacja wymaga jedynie potwierdzonego cudu" - wyjaśnia. Ks. Sarno dodał, że nie zaskakują go wyrażone w listach i rozterki. "Zdziwiłbym się, gdyby ich nie było. To bardzo proste. Ludzie muszą zdać sobie sprawę, że Kościół nie kanonizuje Boga, lecz ludzi. Ona była istotą ludzką, a nie niezwyciężonym bohaterem z komiksu."
Kaznodzieja Domu Papieskiego, o. Raniero Cantalamessa OFMCap., powiedział, iż podobne doświadczenia miało wielu świętych. Bóg w ten sposób oczyszcza ich serca. Podkreślił, że milczenie Boga oczyściło Matkę Teresę z próżności i uwypukliło jej wielkość, gdyż ateiści z powodu braku Boga nie cierpią. "Jest to rzecz znana w tradycji chrześcijańskiej; może tylko forma, jakiej doświadczała Matka Teresa, jest na pewien sposób nowa. Dla niej było to nieustanne i trwające do samego końca doświadczenie, które rozpoczęło się wraz z zainicjowaniem przez nią wielkiej posługi miłosierdzia" - stwierdził o. Cantalamessa. Według niego to przedłużanie się "nocy" ma także znaczenie dla nas. - "Sądzę, że Matka Teresa będzie świętą epoki medialnej, gdyż ta «noc duszy» uchroniła ją od stania się ofiarą mediów, czyli od egzaltacji. Sama mawiała, że w obliczu wielkich zaszczytów czy sensacyjnych doniesień prasy nie odczuwała praktycznie nic, gdyż przeżywała pustkę wewnętrzną. Była to więc pewna «tunika ochronna», by przejść epokę mediów."
Ważne jest i to, że Matka Teresa całe godziny spędzała na adoracji Najświętszego Sakramentu. Jak mówił o. Cantalamessa, choć cierpiała, bo nie czuła obecności Boga, modliła się, trwała przy Nim. Jej przykład może stać się wsparciem dla wielu wątpiących i poszukujących, którzy nie czują obecności, Boga, by wiernie trwali przy Nim i służyli bliźnim.
Matka Teresa w testamencie prosiła, by jej listy zniszczyć. Jednak Stolica Apostolska zdecydowała się je zachować, gdyż są częścią materiału, ocenianego w procesie beatyfikacyjnym. Media dużo miejsca poświęciły "nocy duszy" błogosławionej, co spowodowało zdziwienie Watykanu, gdyż publikacja listów nie odkrywa niczego nowego, a sensacyjne wnioski niektórych dziennikarzy, iż Matka Teresa straciła wiarę, są mocno naciągane.

Opracował Wojciech Zięba


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
[Strona główna]      [Napisz do nas]