MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 5-6 (96-97) wrzesień-grudzień 2007 |
W sierpniu 2007 r. wrocławska wspólnota Maitri skończyła zbierać pieniądze na budowę szkoły w Zole w Republice Środkowoafrykańskiej. Fundusze przekazano na ręce pracujących tam polskich kapucynów. Otrzymaliśmy podziękowanie i opisy aktualnej sytuacji w regionie pracy misjonarzy.
Ndim, RCA, 29.08.07
Witam serdecznie!
Bardzo nas ucieszyła wiadomość, która otrzymaliśmy od Was kilka dni temu. Tę samą wiadomość przesłał nam również o. Benedykt z sekretariatu misyjnego z Krakowa. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za tak wielkie zaangażowanie się w pomoc dzieciom w tej części Afryki. Nie spodziewaliśmy się, że w tak szybkim czasie uda Wam się zebrać całą kwotę na budowę szkoły.
Prace przy budowie już rozpoczęliśmy, wykładając pieniądze na ten etap budowy z innego projektu. Tak więc na dzień dzisiejszy stoją już mury szkoły. Trzeba ja przykryć i wykończyć co pochłania najwięcej pieniędzy, ale ten problem dzięki Wam mamy już poza sobą. Oczywiście dokumentuję fotografiami każdy etap budowy. Cześć zdjęć ma w posiadaniu o. Benedykt, którego prosiłem o jak najszybsze ich przesłanie na Wasz adres. Ja dalej nie mam dostępu do internetu, więc nie mogę tego zrobić osobiście.
W ostatnim czasie oprócz budowy szkoły naprawiałem mosty. Wiadomo, że to powinno robić przedsiębiorstwo dróg publicznych, ale jakoś im nie spieszno, a my bez mostów bylibyśmy odcięci od świata. Finanse na zakup belek i śrub otrzymaliśmy od Caritas diecezjalnej, która znalazła na to sponsorów.
Ale nawet z mostami jesteśmy odcięci, zważając na sytuację polityczną. W naszym regionie zadomowili się rebelianci i kontrolują sytuacje. Wojsko od kilku miesięcy się nie pojawia, więc jest raczej spokojnie. Jednak ciężarówki transportujące towary z Kamerunu boją się tutaj poruszać, ponieważ są przypadki napadów i rabunku pieniędzy, a nawet całego transportu, jak to się stało w ubiegłym tygodniu, gdzie postrzelono cztery osoby i zabrano dosłownie wszystko.
Drobny handel też bardzo upadł. Ludzie nie mają gdzie kupić podstawowych artykułów, jak sól, cukier, mydło, itd. W ramach Caritas parafialnej otworzyliśmy w połowie czerwca sklepik przy parafii z najpotrzebniejszymi artykułami. Raz na dwa tygodnie jadę do Kamerunu tuż za granice (60 km) na zakupy i przywożę ponad tonę towaru. Ludzie są nam bardzo wdzięczni za tę pomoc. Wielu chrześcijan z sąsiednich wiosek też prosi nas o takie zakupy, ale nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie potrzeby. Ludzie w naszym regionie utrzymują się głównie z rolnictwa, upraw orzeszków ziemnych, fasoli, sorga.
Obecnie zaczął się sezon zbiorów orzeszków ziemnych, które w tym roku dość dobrze obrodziły. Niestety ceny na targu są tragicznie niskie. Można powiedzieć, że rolnicy prawie za darmo oddają swoje plony, będące podstawą ich utrzymania. Jest to związane z niestabilną sytuacją w naszym regionie. Handlowcy z większych miast boją się do nas przyjechać i nie ma zbytu.
Właśnie trwa okres zapisywania dzieci do szkół. Szkoły tak państwowe jak i prywatne (czyt. katolickie) wymagają tzw. wpisowego. Np. w szkole katolickiej prowadzonej przez siostry wpisowe wynosi 6500 franków środkowoafrykańskich (10 euro), przy czym na targu miska orzeszków ziemnych (ok. 15 kg) kosztuje tylko 2000 fr., a powinna w tym czasie kosztować ok. 3000 fr. Wiadomo, że do wpisowego dochodzi jeszcze zakup zeszytów i innych przyborów. Z powodu braku pieniędzy wielu nie stać na zapisanie dzieci do szkoły. Dla takich dzieci (ok. 70, dwie klasy) od dwóch lat organizowaliśmy szkołę wieczorową przez cztery popołudnia.
W tym roku dla dzieci biednych i sierot otwieramy szkołę dzienną, w której będzie się uczyło ponad 160 dzieci (4 klasy cyklu podstawowego, po ponad 40 dzieci w każdej klasie). Nie mamy jeszcze wystarczających środków na otwarcie tej szkoły, ale wierzymy, że dzięki pomocy Bożej i Dobrodziejów uda nam się zrealizować te plany.
Mamy budynek parafialny w którym kiedyś było przedszkole i chcemy go zaadoptować na szkołę. Nie ma w nim ani ławek, ani stolików. Z tutejszymi stolarzami jestem w stanie je zrobić. Niestety zamówione przed miesiącem deski jeszcze nie dotarły i nie wiadomo kiedy je będziemy mieli. Trudność wynika z problemów w tartakach i transporcie, gdyż drogi są beznadziejne, szczególnie teraz w porze deszczowej. Jak tylko otrzymamy deski, bierzemy się do pracy.
Ale się rozpisałem! Przynajmniej będziecie mieli maleńki obraz naszej rzeczywistości. Jeszcze raz w imieniu własnym i tutejszych dzieci serdecznie dziękuje Wam i wszystkim Ofiarodawcom. Z naszej strony zapewniamy Was o naszej wdzięczności i modlitwie.
O. Jerzy Steliga i br. Piotr Michalik
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |