27 kwietnia 2014 r. papież Franciszek kanonizował swoich dwóch poprzedników: Jana XXIII i Jana Pawła II. Nie sposób wyobrazić sobie, aby na tej uroczystości zabrakło delegacji Ruchu “Maitri”. Wśród pielgrzymów, którzy wyruszyli 24 kwietnia z Wrocławia, były reprezentantki: Iwona z wrocławskiej wspólnoty, Danuta z bytomskiej, Joanna z lubelskiej. Anna z Torunia wybrała się indywidualnie.
W drodze do Watykanu zatrzymaliśmy się w Wenecji, by – oprócz zwiedzania pięknego miasta – w Bazylice św. Marka (kaplica Matki Bożej Zwycięskiej) uczestniczyć we Mszy św., dokładnie w święto św. Marka Ewangelisty, 25 kwietnia. Piękna pogoda dołączyła do radosnych serc.
W sobotę 26 kwietnia Asyż został opanowany przez… Polaków. Kaplica św. Katarzyny w Bazylice św. Franciszka zgromadziła na Eucharystii kilkuset Rodaków. Franciszkanin oprowadził nas po Bazylice, byliśmy przy grobie naszego Patrona, św. Franciszka, a później u św. Klary w Bazylice Jej poświęconej. Jakże uroczyście i z biciem serca brzmiały w tym miejscu modlitwy Ruchu, szczególnie franciszkańska. Stąd już ostatnia prosta do Rzymu, pospiesznie zdążaliśmy.
Tam w wieczór wigilii Niedzieli Bożego Miłosierdzia rozpoczęło się nasze, w specyficznych warunkach, czuwanie i czekanie na uroczystość. Tysiące pielgrzymów z wielu narodów w różny sposób trwało, oczekując na wielkie wydarzenia: śpiąc w śpiworach, modląc się, śpiewając pobożne piosenki. Inni spożywali swe zapasy pokarmowe, a jeszcze inni próbowali docisnąć się do przodu, na Plac Świętego Piotra. Iwona z grupą dotarła w pobliże stanowiska telewizyjnego, Joanna utknęła nieco dalej. Danuta zadowoliła się przy Via della Conciliazione widokiem skrawka telebimu, ale za to w gronie kilkunastu osób z Ekwadoru, na czele z przesympatyczną kobietą o imieniu Columba. To ona w języku hiszpańskim i gestykulując przekazała mi, że kocha św. Faustynę, Pana Jezusa Miłosiernego, Papieża Jana Pawła II i… Polskę! Zaintonowaliśmy “Barkę”, dołączył wielojęzyczny tłum w swoich językach, później śpiewaliśmy, szczególnie maryjne pieśni.
Niezwykłe było to, a dla mnie zawstydzające, gdy Ekwadorczycy, oczywiście pod wodzą Columby, zaczęli odmawiać… Koronkę do Bożego Miłosierdzia! Nic dziwnego, wszak była godz. trzecia! A że nad ranem…
Zaraz dołączyliśmy po polsku. Szczęśliwie doczekaliśmy rana, obok tłum nadal przeciskał się do przodu.
Przybycie emerytowanego papieża Benedykta XVI zebrany tłum przyjął z owacją. Po chwili, o godz. 10:00 nastąpiły uroczystości tak długo oczekiwane przez ponad 1,2 mln pielgrzymów, oczywiście z dominacją Polaków, którzy poprzez narodowe flagi obwieszczali o swej obecności.
Moment ogłoszenia Jana XXIII I Jana Pawła II świętymi przyjęliśmy wszyscy z wielkim entuzjazmem, ale i ze zrozumiałym wzruszeniem. Kazanie było piękne, ale chwilami niestety nie docierało do świadomości utrudzonych pielgrzymów. I jeszcze przyjęcie Komunii św. i końcowe błogosławieństwo, a na koniec niespodziewany przejazd papieża Franciszka środkiem ulicy – może 4-5 m ode mnie – wśród wiwatów radosnych, trochę zmęczonych i ściśniętych uczestników świętowania.
Towarzyszyła mi pamiątkowa plansza – powiększona kopia prośby o błogosławieństwo papieża Jana Pawła II z 1979 r. z Jego wpisem “JPII”.