Biuletyn informacyjny “My a Trzeci Świat” nr 1-2/2018.
Zapraszamy do lektury naszego numeru.
Spis treści:
Komentarz biblijny Brata Adama
Chłopiec, który spotkał Jezusa
List z Aleppo
Setna rocznica urodzin o. Mariana Żelazka SVD
Droga Krzyżowa
Wiadomości z Burundi
Kilka słów ze środka Afryki
Wieści ze wspólnot
Dzień Afrykański w szkole w Dzikowcu
Spotkanie z rwandyjską rodziną
Pielgrzymka do serca Afryki
Budowa aneksu do Ośrodka Zdrowia w Essengu
Dzień chorych na trąd
„Złote pióro”
Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzymy, aby Bóg, miłosierny Ojciec, który w męce swojego Syna dał nam przykład miłości, niech sprawi, abyśmy przez służbę Bogu i ludziom otrzymali niewysłowiony dar Jego błogosławieństwa. Niech radość wielkanocna opromienia każde działanie, daje nam wszystkim siłę i nadzieję.
Wspólnota Ruchu Maitri Gdańsk
W poranek Wielkanocny stajemy w obliczu Zmartwychwstałego, który objawia całą pełnię MIŁOŚCI. Niech Jego obecność w Eucharystii, w której pozostał by być pokarmem dla nas, będzie źródłem nadziei i siły do pokonywania trudów codzienności. Niech zmartwychwstały Pan obdarza Was pokojem i mocą.
Z radosnym Alleluja
Wierzcie, że tutaj wszystko pomaga lepiej zrozumieć Ewangelię. Wszystko wydaje się prawdziwsze: i ubóstwo, i ziemia łaknąca wody, i zagubiona owca, i wąska droga, i ciasna brama, a nawet pokora Boga jest tu bardziej namacalna, gdy zstępuje na prymitywne ołtarze w maleńkich, glinianych krytych trawą kapliczkach. Drodzy Przyjaciele Misji, Członkowie Ruchu Maitri w Polsce i w Czechach, witam Was wszystkich i pozdrawiam z dalekiej Afryki. Bardzo gorąco dziękuję za wspaniałą pomoc w Programie Adopcji Serca na odległość oraz w różnych projektach realizowanych przez Ruch Maitri w Polsce i Czechach dla ośrodków dożywiania i pomocy najbiedniejszym. Dzięki Wam nasze placówki misyjne stały się punktem odniesienia dla ludzi najbiedniejszych. Uważają je za symbol nadziei. Adopcja Serca to program na wagę złota dla ratowania zagłodzonych dzieci, sponiewieranych ciężkim losem sieroctwa, głodu, biedy i poniżenia człowieka do ostateczności, nierzadko w beznadziejności i żadnej nadziei na jutro. Dziękuję również za modlitwę, która jest stawaniem w prawdzie wobec swej nędzy i wobec potęgi Boga. Pozwólcie, że wspomnę choćby kilka z wielu podobnych doświadczeń Bożej Opatrzności. Budując kolejne ośrodki zdrowia na dalekich wioskach w buszu, zaczynałyśmy nie mając żadnych zapasów pieniędzy na budowę. Każdy ośrodek zdrowia to kilka budynków ze szpitalem, laboratorium, porodówką, apteką, gabinetami do konsultacji i badań dla dzieci, oraz kobiet przed porodem, szczepień dzieci, a także ośrodki dożywiania dla dzieci zagłodzonych. A takich ośrodków zdrowia trzeba było wybudować cztery na terenie Rwandy i dwa w Kongo RD. W sumie w naszych ośrodkach zdrowia prowadzonych przez Siostry Pallotynki jest ponad 200 tys. ludzi objętych leczeniem i wszelką pomocą materialną dla zagłodzonych dzieci. Najczęstsze problemy zdrowotne w naszym regionie to malaria, pasożyty, infekcje dróg oddechowych, anemie oraz niedożywienie u dzieci, a nawet dorosłych, zwłaszcza kobiet. Z pewnością ratowanie zagrożonego życia dzieci, które stanowią ponad 30% wszystkich przybywających do ośrodków zdrowia, to dożywianie i transfuzje krwi. Częstym obrazkiem tutaj są maluchy z dużymi brzuszkami, co wcale nie jest oznaką sytości, a wręcz przeciwnie, głodu i infekcji, wywołanych przez bakterie, które biorą się z brudnej wody. Tu głód jest czymś bardzo powszechnym i często je się tylko raz dziennie. Zawsze jesteśmy wdzięczni za każdą pomoc na ten cel złożoną, zarówno modlitewną jak i materialną.
Z misyjnym pozdrowieniem i pamięcią
w modlitwie,
Siostry Pallotynki z Rwandy,
Kongo RD i Ugandy
Z darem modlitwy i wdzięczności,
s. Marta Litawa
Kigali, Wielkanoc 2018
Komentarz biblijny Brata Adama
Łk 11 5–13
„Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».”
Z jednej strony Pan Jezus uczy nas byśmy nie byli gadatliwi na modlitwie, z drugiej wymaga determinacji w proszeniu. A przecież wie, czego potrzebujemy zanim Go o to poprosimy. Obiecuje jednak, że tak jak my
dajemy dobre dary swoim dzieciom, On o wiele bardziej obdaruje Duchem
Świętym tych, którzy proszą. Tylko w Duchu Świętym możemy powie – dzieć, że Panem jest Jezus. Tylko w mocy Ducha Świętego możemy wchodzić w śmierć, wierząc że Bóg nas wyprowadzi do życia. Bóg jest Dobry i na nasze prośby zawsze odpowiada. Daje Ducha Świętego, który prowadzi nas do Prawdy. Natręctwo owego człowieka przychodzącego do przyjaciela oddane jest przez greckie słowo „anaideia”, co oznacza bezwstyd, bezczelność, bezlitosność, natrętność, natarczywość. Bóg, na naszą bezczelność odpowiada dobrem. Jezus
ostatecznie na bezczelność człowieka wołającego pod krzyżem: „Zejdź, a uwierzymy w Ciebie”, odpowiada: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” i oddaje ducha – Duch Świętego. Czy i ja na prośby drugiego człowieka odpowiadam podobnie? Czy może od razu uświadamiam go, że przesadza i nadużywa mojej cierpliwości. Nie tak czyni Bóg. On daje Ducha Świętego – Ducha miłości i przebaczenia każdemu, kto prosi. On troszczy się o dobrych i złych. Bo nie ma względu na osobę.
Brat Adam Sroka OFMCap
Komentarz ukazał się w „Agendzie Liturgicznej Maryi Niepokalanej” 2009 rok, tom II.
Adopcja Serca
Adopcja Serca to niezwykłe dzieło pomocy sierotom i dzieciom ze skrajnie ubogich afrykańskich rodzin prowadzone przez Ruch Maitri od 1996 roku. Udział w programie oznacza moralne zobowiązanie ofiarodawcy do niesienia pomocy konkretnemu znanemu z nazwiska i imienia podopiecznemu. Celem Adopcji jest uchronienie najbiedniejszych od śmierci głodowej i chorób oraz zapewnienie dzieciom środków na naukę i przygotowanie do samodzielnego życia. JAK PRZ YSTĄPIĆ DO PROGRAMU ? Aby wspierać konkretne dziecko w programie Adopcji Serca, należy:
- wypełnić deklarację przystąpienia do programu
dostępną na stronie www.maitri.pl - w deklaracji należy wskazać wybraną formę
pomocy. - udział w programie potwierdzamy przez opłacenie
składki adopcyjnej za 3 miesiące.
Na życzenie, po kontakcie telefonicznym deklaracja może zostać wysyłana pocztą. Uprzejmie prosimy powiadomić ośrodek Maitri o dokonaniu pierwszej wpłaty (telefonicznie lub email).
FORMY PROGRAMÓW POMOCOWYCH
- Szkoła podstawowa – obejmuje dzieci najmłodsze, uczęszczające do szkoły podstawowej i te, które nie rozpoczęły jeszcze nauki. Miesięczna składka to równowartość 13 EUR* przeznaczane na dożywianie i utrzymanie dziecka oraz opłaty szkolne. Pomocy udziela się do czasu ukończenia szkoły podstawowej przez podopiecznego.
- Szkoła średnia – obejmuje dzieci i młodzież uczące się w szkole ponadpodstawowej. Miesięczna składka to równowartość 17 EUR* z przeznaczeniem na utrzymanie podopiecznego i opłaty szkolne. Program trwa około 6 lat.
- Szkoła życia – uczęszcza do niej zazwyczaj młodzież pełnoletnia, która wcześniej nie miała możliwości nauki ani zdobycia zawodu. Miesięczna składka to równowartość 15 EUR* z przeznaczeniem na opłaty szkolne. Pomoc trwa 3 lata.
* – 1 EUR z każdej zapłaconej składki przeznaczamy co miesiąc na administrację programem Adopcji Serca.
Program dożywiania dzieci – darowizny przeznaczane są na organizację zbiorowego dożywiania głodujących dzieci w szkołach, przedszkolach i ośrodkach dożywiania. Fundusz Pomocy Ubogim – wybierając ten fundusz ofiarodawca nie podejmując długoletniego zobowiązania, może samodzielnie określić wysokość kwoty i okres przekazywania pomocy lub dokonać jednorazowej wpłaty (bez wypełniania deklaracji). Wspierane dzieci są objęte programem Adopcji, lecz
nie przypisane indywidualnie do ofiarodawców. Projekty pomocowe. Ruch Maitri wspomaga realizację projektów związanych z zakupami leków, remontami i wyposażeniem ośrodków zdrowia, budową studni, itp. Lista projektów oczekujących na wsparcie znajduje się na stronie internetowej.
Nie więcej niż 10% uzyskanych środków przeznaczamy na koszty związane z organizacją ww. programów i projektów pomocy.
Chłopiec, który spotkał Jezusa
Na łamach naszej gazetki pisaliśmy o objawieniach matki Bożej z Kibeho w Ruandzie (zob. „My a Trzeci Świat” 2002, nr 5; 2006, nr 3). Po gruntownym zbadaniu Kościół oficjalnie uznał za prawdziwe objawienia trzech dziewcząt. Niewielu jednak wie, że wizjonerów było więcej. Jest bardzo prawdopodobne, że z czasem Kościół uzna i je. Szczególnie warto przyjrzeć się młodemu poganinowi o imieniu Segatashya, któremu miał się objawiać sam Jezus.
Objawienia prywatne w Ruandzie
Pełnię objawienia zawiera Biblia. Chrześcijanin jest zobowiązany do wiary w prawdy w niej zawarte. Kościół nie nakazuje natomiast wiary w objawienia prywatne, nawet jeśli są uznane przez Kościół. „Poznacie ich po owocach”. (Mt 7,16) – jeśli nie uznane jeszcze objawienia mogą kogoś poruszyć, doprowadzić do nawrócenia, to warto się z nimi zapoznać, tym bardziej że treści przekazane przez Segatashyę nie stoją w sprzeczności z doktryną katolicką. Bp Gahamanyi, który osobiście poznał chłopca i pomagał mu, odniósł się do tego w następujących słowach: „Nie mam absolutnie żadnej wątpliwości, że w Kibeho ma miejsce coś nadprzyrodzonego. Przesłanie jest prawdziwe i ludzie muszą się nawrócić”. Zaskakująca była znajomość historii biblijnych, mimo że on Biblii nigdy wcześniej nie czytał – wszak był analfabetą.
Książka Immaculée Ilibagizy
Historia dziecka została opisana w książce pt. „Chłopak który spotkał Jezusa. Segatashya z Kibeho”, przez Immaculée Ilibagizę, autorkę „Ocalonej aby mówić”, „Matki Bożej z Kibeho”, „Ocalonej aby przebaczyć”. Uratowała się ona z ludobójstwa, jednak większość jej rodziny zginęła. Ona sama wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych.
Segatashya był wiejskim analfabetą. Urodził się w 1967 r. w Mushorze w prowincji Gikongoro przy granicy z Burundi. Jego rodzice byli rolnikami. Już jako czterolatek do jego obowiązków należało wypasanie kóz i dojenie krowy. Wyznawał boga Ryangombe. Gdy miał jedenaście lat, rodzice postanowili posłać go do szkoły, jednak on uznał, że edukacja nie jest mu potrzebna i wagarował. Był dobrym dzieckiem, odpowiedzialnym. za młodsze rodzeństwo, którym z troską się opiekował. Gdy rodzina przymierała głodem, uciekł z domu, aby zarobić na jedzenie dla niej. Pewnego dnia, gdy siedział pod drzewem, usłyszał głos nieznajomego. Okazało się, że był to Jezus, który wzywał świat za pośrednictwem tego poganina do odnowienia serc. Z całą pokorą, bez zwłoki, Segatashy zaczął głosić wszystkim, że spotkał Jezusa i co mu powiedział. Spotykało go przez to wiele nieprzyjemności i wyśmiewania.
Pytania do Jezusa
1 września 1982 r. otrzymał wizję ludzi płonących w ogniu i zabijających się maczetami. Ziściło się to w kwietniu 1994 r., podczas ludobójstwa, które pochłonęło milion ofiar
śmiertelnych. Segatashya miał też okazję pytać Jezusa o czasy ostateczne. Odpowiedzi mu udzielane nie odbiegały od tego, czego naucza nas Kościół: że przy końcu świata czyściec przestanie istnieć, że część ludzi zstąpi do piekła, a część – wstąpi do nieba. Segatashya miał też objawienie maryjne. Matka Boża zachęcała go do odmawiania Różańca.
Pokazała mu Niebo – „najpiękniejsze miejsce, jakie można sobie wyobrazić”. Na wyraźne polecenie Jezusa udał się do Burundi i Demokratycznej Republiki Konga, by dać świadectwo swoich przeżyć mistycznych.
Konrad Czernichowski
Maitri-Lublin
List z Aleppo
Powolny powrót do życia
Co mogę powiedzieć o naszej obecnej sytuacji? To, że ciągle się poprawia, nawet jeśli powoli Prąd, mimo że jest słaby, jest coraz częściej, dzięki czemu polepszyło się nasze życie w domach i praca w warsztatach. Sytuacja z wodą też się poprawia, ostatni raz brakowało wody przez cztery dni, a potem wróciła do kranów. To już jest cud dla nas, którzy jesteśmy przyzwyczajeni do dłuższych okresów bez wody.
Dzięki waszym darom, miasto Aleppo, zaczyna wracać do życia powoli także w dziedzinie pracy. Jak możecie sobie wyobrazić, w naszych krótkich, ale pewnych postępach nie brakuje zmęczenia. I pomimo wszystkich trudności i wyzwań, jesteśmy w stanie pomóc ludziom stanąć na nogi, mając nadzieję, że Pan da uzdrowienie wszystkim mieszkańcom, uzdrowienie struktur i wielu serc.
Wciąż jest wiele krwawiących ran w sercach. Mówię o wielu osobach żyjących w traumie, w tym kobiety, dzieci i starsze osoby, które nadal cierpią, dniem i nocą, zarówno. z powodu urazów ciała spowodowanych przez kule i pociski, jak i wskutek wielu urazów psychicznych, z powodu terroru, którego doznawali latami.
Dzięki bezpośredniemu kontaktowi z ludźmi tutaj, w Aleppo, mogę dotykać tych ran moimi dłońmi, kontemplując w nich, jak to uczynił św. Franciszek z Asyżu, rany Ciała Chrystusa rozdarte, spowodowane zarówno gwoździami i włócznią, jak i biczowaniem oraz koroną cierniową. Dostrzegam głębię niezmierną tych ran ludzkości, które pozostawiła wojna. Zauważam, że „uzdrowienie” nie następuje natychmiastowo jak przez naciśnięcie przycisku, ale jest to długi proces; jest to Droga Krzyżowa, z wieloma stacjami, zanim dotrze do ostatniej stacji, czyli Zmartwychwstania.
Niestabilność ekonomiczna
Prawie tydzień temu wartość dolara spadła gwałtownie I niespodziewanie, spowodowała duży niepokój w ludziach; chociaż powinno to być zwiastunem dobra. Handlarze doznali gwałtownego ciosu: kupili wiele towarów za pewną cenę, a teraz ich towary w jednej chwili straciły wartość. Ale co nas przeraża najbardziej, że najwyższą cenę tej niestabilności będzie płacić uboga ludność.
Wartość wynagrodzeń urzędników wzrosła, ale ceny towarów pozostały bardzo wysokie.
My, którzy pomagamy, dzięki darom z zagranicy, również ponosimy stratę. Mając obniżoną cenę dolara lub euro, dziś możemy pomóc mniejszej liczbie osób i rodzin, niż pomagaliśmy kilka dni temu.(…)
Wskazuje to na brak stabilności gospodarczej, który coraz bardziej odbija się na życiu najbiedniejszych, i sprawia, że potrzebujemy więcej pieniędzy, aby nadal robić to, co robiliśmy dotychczas, kontynuować projekty.
Dwie otwarte rany
Oprócz miasta wciąż niszczonego przez struktury i sparaliżowanego z ekonomicznego punktu widzenia, w naszym społeczeństwie jest wiele ran spowodowanych grzechem człowieka, przejawiający się w całej jego brutalności w tej wojnie.
Ukryty, ale aktywny fundamentalizm religijny
Pierwszym z nich jest fundamentalizm, który był zawsze obecny w głębi wielu serc przed wojną tutaj w Syrii, który ukrywał tyle odrzucenia, tyle pogardy, a nawet tak wiele nienawiści, w stosunku do „odmiennego” mówiący o wielkim pragnieniu potwierdzenia swojej idei kosztem idei innych.(…) Niestety ta postawa fundamentalizmu znacznie wzrosła. W rzeczywistości wojna sprawiła, że podział w naszym społeczeństwie stał się bardziej formalny i głębszy. Pomimo tego, że fundamentalizm został pokonany z wojskowego punktu widzenia, widzimy, że jest skuteczny i aktywny w naszym społeczeństwie.
W Aleppo, po zakończeniu bombardowań, czujemy, że kryje się on w sercach. Nie objawia się w postaci wystrzeliwanych pocisków lub w innych jawnie gwałtownych formach, ale pozostaje aktywny w ukrytej formie poprzez struktury i instytucje nawet rządowe. Widzimy znaki, zwłaszcza wobec mniejszości, do których zaliczamy się my, chrześcijanie.(…)Otrzymanie pozwolenia na coś banalnego potrzebuje bardzo długiego czasu. Nie mówiąc o wielu przypadkach dotykających życia różnych ludzi, które są znakami obecności fundamentalizmu.(…)
My jednak nie poddajemy się i nadal dajemy świadectwo innym o pięknie Chrystusa, kochając bliźniego jak siebie samego.(…) Przypomnę nasz projekt przyjęcia 400 muzułmańskich dzieci z rodzin przesiedlonych z przedmieścia Aleppo do centrum miasta; dzieci w wieku od urodzenia do dwóch lat, które otrzymują co miesiąc mleko i pieluchy, jak i inny projekt pomocy dla 200 muzułmańskich dzieci niepełnosprawnych.
Wspomnę również projekt „otwartych szpitali”, upragniony przez Ojca Świętego Franciszka, w trzech chrześcijańskich szpitalach w Damaszku i Aleppo, który już wszedł w życie. W tych szpitalach chorzy Syryjczycy muzułmanie i chrześcijanie są przyjmowani i leczeni za darmo. Jest to projekt na trzy lata.
Są to przykłady jak bardzo nosimy w sercu, jako Kościół, pragnienie „obmycia stóp” człowieka cierpiącego oraz jak bardzo staramy się kochać, służąc wszystkim, którzy cierpią w Aleppo, ale także w całej Syrii.
Jest to nasza odpowiedź na fundamentalizm. Nasza broń światła, miłości przeciwko wszelkiej broni ciemności. Te uczynki miłosierdzia są znakiem naszego przebaczenia i naszego pragnienia pojednania.(…)
Ogólna korupcja
Inną chorobą, która istniała w naszym społeczeństwie przed wojną i która została wzmocniona w trakcie i później, jest choroba korupcji. Ta plaga, a raczej moralna choroba w społeczeństwie, została wzmocniona, ponieważ znalazła środowisko sprzyjające, pożywkę, którą jest zamieszanie, bałagan.(…) Wyzysk ubogich, wdów i sierot jest bardzo widoczny.(…) Fakt, że płace są bardzo niskie, a ceny są wysokie, sprzyja tej chorobie, zmuszając wielu do wyboru takiej drogi. Życie w uczciwości staje się bohaterską cnotą, dokonaną wieloma ofiarami.
Jest to oczywiście walka, pomiędzy dobrem a złem, która zawsze istniała i będzie istnieć. Dlatego my chrześcijanie, „dzieciświatłości”, czujemy się odpowiedzialni za walkę o wspólne dobro ludu.(…) Zaczynając od naszego dobrego przykładu życia w uczciwości w wielkich rzeczach jak i małych, potępiania głośno grzechu, ale nie grzesznika. (…)
Dlatego pomoc jest bardzo ważna. Pomaga ona osobie, a więc i rodzinie, nie być zmuszonym do wyboru zła, aby wyżywić swoje dzieci. Nasza rola była bardzo ważna w ostatnich latach i jest do dzisiaj, podczas gdy społeczeństwo jest nadal niestabilne i zranione.(…) Zachęcamy wszystkich obywateli do udziału w tej walce, tej bitwie, między dobrem a złem, aby wyeliminować korupcję z naszego społeczeństwa.
Wiele zrobiliśmy, ale ludzie nadal są uzależnieni od pomocy
Opowiemhistoriędwóchmłodych ludzi, chłopca i dziewczyny. Podczas wojny dziewczyna widziała matkę na balkonie rozerwaną na kawałki przez pocisk. To ją bardzo zszokowało, ale także jej brata, wypełniając ich życie ogromnym
smutkiem i goryczą. Do tej pory oboje nadal noszą w sercu tak wiele głębokich ran doświadczania bólu, strachu i goryczy. Po tym nieszczęściu dziewczyna nie była zdolna, by wrócić do domu, więc wynajęli inne mieszkanie.
Przez długi czas otrzymywali od nas comiesięczną paczkę żywnościową i są objęci pomocą zdrowotną. Pomogliśmy im częściowo opłacić czynsz za mieszkanie oraz zapłacić pierwszy czynsz na jeden rok za sklep, a także w zakupie wszystkich potrzebnych narzędzi.
Wczoraj odwiedzając mnie powiedzieli jak cenne jest dla nich to wsparcie Kościoła nie tylko materialne, ale i duchowe. Podziękowali mi, ale też „dziękowali Kościołowi”, bo czuli że jest dla nich prawdziwą matką; „Bez tego wsparcia nie mogliby się podnieść niosąc codzienny krzyż”.(…)
Pomimo całej tej ofiarowanej im pomocy, odczuwają brak stabilności i bezpieczeństwa swojego państwa. Chłopiec mówi: jest praca, ale bardzo słaba i minimalny dochód. Pomimo tego, że pracuje od rana do nocy, dochód jest niewystarczający, by opłacić czynsz za sklep, prąd i wodę. (…) Mówi mi, że żyją bardzo skromnie; kupują jedynie to
co jest niezbędne do życia, ale nawet w ten sposób dochód im nie wystarcza.
Co więcej, dla niej, jak i dla niego, przyszłość jest bardzo mroczna. Ta młoda, piękna i wykształcona kobieta nie marzy nawet o założeniu rodziny w społeczeństwie, w którym nie ma młodych mężczyzn. Za to chłopak, z jednej strony musi troszczyć się o swoją siostrę i z drugiej, z racji niepewnej sytuacji ekonomicznej, nie może myśleć o
ślubie. (…)
Jest to jeden z wielu przykładów, które chciałem dzisiaj przedstawić w tym liście z życzeniami świątecznymi, wspominając was wszystkich z wielką wdzięcznością w moim sercu. Nie zrobilibyśmy niczego bez waszego współczucia i waszej hojności. Dzięki wam, wciągu ostatnich lat udało nam się uratować tak wiele istnień ludzkich. Ale wyzwania pozostają, inne od dotychczasowych, ale istnieją.
Modlitwą i pomocą pomożemy pokonać wszystkie próby i ocalić nie tylko małą trzódkę, którą Pan nam powierzył w Aleppo, ale całe miasto i cały kraj.
„Odbuduj mój dom”
Powtórzmy w naszych sercach słowa Jezusa ukrzyżowanego, skierowanego do św. Franciszka na początku jego drogi z Nim: „Napraw mój dom, który widzisz w ruinie”. To zdanie jest tytułem naszej misji wczoraj, dziś i jutro. Z całej siły staramy się nadal angażować się w tę „odbudowę” na wszystkich poziomach, zwłaszcza w odbudowie człowieka i rodziny. (…)
Najserdeczniejsze życzenia
Pragnę podziękować każdemu z was, Drodzy Przyjaciele. (…) To, co was przynagla to dobroczynność, miłość bezinteresowna lub lepiej „czysta”. Dlatego jestem pewien, że przeżywacie święta Wielkanocne w bardzo głęboki sposób, ponieważ uchwyciliście piękno zmartwychwstania Chrystusa w bardzo praktyczny i rzeczywisty sposób, szukając waszych braci, którzy są w potrzebie. Niech Pan napełni was wszystkimi niebiańskimi darami, błogosławiąc was i wasze rodziny.
Radosnych Świąt Wielkanocnych
fr. Ibrahim Alsabagh ofm
Parafia rzymsko-katolicka pod wezwaniem
św. Franciszka z Asyżu w Aleppo – Syria
Obchody setnej rocznicy urodzin o. Mariana Żelazka SVD
Nie trudno jest być dobrym, wystarczy tylko chcieć…
Tak mawiał człowiek, który przeżył 5 lat w hitlerowskim obozie zagłady, patrząc na śmierć swoich przyjaciół, zmagając się z głodem, wycieńczeniem, ciężką fizyczną pracą, odbieraniem ludziom godności. Człowiek, który przez pół wieku pracował jako misjonarz w kraju ogromnych kontrastów – w społeczeństwie bardzo zhierarchizowanym, gdzie największa ludzka bieda spotyka się z przepychem bogactwa, a wiele osób funkcjonuje poza nawiasem życia społecznego.
Jak można ocalić w sobie dobroć wobec takich doświadczeń? Odpowiedzią może być proste i jednocześnie niezwykłe życie Ojca Mariana Żelazka. (…)
Niezłomność
Skąd bierze się niezłomność – jest darem czy osobistą zasługą? Zapewne jednym i drugim. Ojciec Marian urodził się 30 stycznia 1918 r. we wsi Palędziu pod Poznaniem jako siódme dziecko w wielodzietnej rodzinie Stanisławy i Stanisława Żelazków. Bardzo szybko zrozumiał, że chciałby być księdzem i misjonarzem. Jego droga do kapłaństwa
i pracy misyjnej rozpoczęła się w 1937 r. i bardzo szybko została przerwana przez wybuch II wojny. W 1940 r. trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau. Wydaje się, że właśnie w tym doświadczeniu ujawniła się (a może narodziła?) niezłomność – patrząc na poniżenie, śmierć swych przyjaciół kleryków oraz innych więźniów, o. Marian pragnął przeżyć nie dla samego przeżycia. Chciał zostać misjonarzem, nieść dobro potrzebującym, przywracać godność ludziom. (…)
Dalsze dzieje życia Ojca Mariana były realizacją tego pragnienia. Pierwszy etap pracy na misjach rozpoczął się w 1951 r. w diecezji Sambalpur w Indiach i trwał aż do 1975 r. Pracował głównie z ludźmi ubogimi, z analfabetami z plemienia Adivasów, zacofanymi ekonomicznie, uciskanymi przez niesprawiedliwy system społeczny. Pomagał
im w codziennym życiu – organizował kształcenie, pracował nad poprawą sytuacji ekonomicznej. Następnym etapem było Puri leżące w zatoce bengalskiej – miasto licznych świątyń hinduistycznych, wielu wyznań, cel ogromnej rzeszy pielgrzymów z całych Indii. Tam o. Żelazek wybudował kościół parafialny z ogólnodostępną czytelnią i biblioteką, a przede wszystkim – poświęcił się pracy na rzecz trędowatych, wśród którychumarł 30 kwietnia 2006 r. W tych licznych zaangażowaniach charakteryzowała go właśnie niezłomność, nie poddawałsię w obliczu problemów i trudności, był optymistą, nie można go było niczym zniechęcić, nie tolerował krytykanctwa, koncentrował się na tym, co pozytywne. Być może dlatego wywierałtak ogromny wpływ na ludzi, z którymi pracował – nazywano go „nasz ojciec” (Bapa).
Siła modlitwy
Ci, którzy osobiście poznali o. Mariana Żelazka, wspominają go jako człowieka modlitwy. Człowiek modlitwy to ten, który rozmawia z Bogiem.
Jak to wyglądało w praktyce? Jak czytamy we wspomnieniu o. Henryka Kałuży SVD – wstawał o 5.00 rano, każdy dzień rozpoczynał od znaku krzyża i ucałowania medalika, później śpiewał Godzinki do Najświętszej Maryi Panny. O godz. 6.00 odmawiał „Anioł Pański”. Potem medytował w ciszy przed tabernakulum, odmawiał brewiarz, przygotowując
się do Mszy św. (…) Wszystkie zajęcia z podopiecznymi w kolonii trędowatych
rozpoczynał i kończył modlitwą, a pośród zwykłych czynności dnia odmawiał Różaniec. Wieczorami znów trwał na modlitwie,rozważając Pismo Święte lub adorując Boga.
Aż trudno wyobrazić sobie, jak w życiu tak wypełnionym modlitwą, znalazł się jeszcze czas na działanie. (…)
Działanie
Ojciec Marian pełnił posługę misyjną w Indiach przez 56 lat – Indie stały się jego drugą ojczyzną. W pierwszym okresie pracy na misjach w diecezji Sambalpur skoncentrowany był głównie na działaniach edukacyjnych.
Pracował jako nauczyciel, zarządzał szkołami, pełnił funkcję inspektora szkolnictwa. Angażowałsię też w działalność charytatywną, co budziło powszechny szacunek i zjednywało mu sympatię wiernych.
Gdy w 1975 r. został przeniesiony do Puri, odkrył misję do pracy z trędowatymi, którzy żyli jako żebracy poza społeczeństwem – pogardzani i odrzucani przez innych. Założył osadę dla nich z domostwami, ze szpitalem, kuchnią, warsztatami pracy, szkołą. Nie chodziło mu tylko o to, by uczynić z ludzi dotkniętych trądem odbiorców usług opiekuńczych, ale by pomóc im odnaleźć w sobie siłę i potencjał do zajęcia się swoim życiem, swoim rozwojem, by umożliwić dzieciom z ich rodzin normalną edukację. Niezwykły jest też fakt integracji społeczności
lokalnej z trędowatymi. Dokonywało się to głównie poprzez szkołę Beatrix założoną przez Ojca Mariana – uczęszczają do niej dzieci z rodzin zdrowych oraz dzieci z rodzin dotkniętych trądem. (…)
Umiejętność działania, kreatywne podejście do rzeczywistości przejawiało się także w tym, że potrafił zaprosić do współpracy licznych wolontariuszy i ludzi dobrej woli z całego świata. Ta współpraca stawała się zawsze wzajemną wymianą darów. Tak było w naszym przypadku. Ruch „Maitri” realizował z Ojcem Marianem wiele projektów
pomocowych – jak wspomina Wojciech Góral. Były to: gabinet dentystyczny dla trędowatych, warsztaty stolarskie dla młodych mężczyzn, akcja dożywiania dla dzieci z kolonii, montowanie studni w wioskach trędowatych. Do tej pory wiele dzieci ze szkoły Beatrix objętych jest programem Adopcji Serca. Ale to my uczyliśmy się od Ojca Mariana postawy misyjnej, którą pokazywał nam najprościej jak można – będąc po prostu dobrym dla każdego, niezależnie
od narodowości,statusu społecznego,różnic kulturowych czy religijnych.
Duchowość dialogu
Jak można być świadkiem Chrystusa, jak można głosić Ewangelię w kraju o takim bogactwie różnych tradycji duchowych ireligijnych jak Indie? Nie jest to łatwa misja.
Wielkim marzeniem Ojca Mariana było utworzenie Centrum Dialogu – miejsca, gdzie ludzie różnych religii mogliby spotykać się razem na modlitwie i szukaniu prawdy. Udało mu się je zrealizować tuż przed śmiercią – w lutym 2006 r. To miejsce jest materialnym znakiem postawy życiowej misjonarza, którą można by określić duchowością dialogu. W życiu codziennym realizowała się bardzo prostymi sposobami.
Jednym z nich była właśnie modlitwa. Gdy codziennie rano wychodził do pobliskiego kościoła i ciągnął za linę dzwonu na Anioł Pański, zwykł uśmiechać się życzliwie na dźwięk głosu imama z wieży meczetu. Tak, jakby razem obwieszali światu prawdę o Bogu, który jest obecny w życiu ludzkim. Często chadzał też pod świątynię boga Dżaganat, by modlić się razem z hinduistami. Wierzył, że swoją obecnością pośród nich uobecnia Chrystusa, którego oni nie znają.
Zaś gdy wieczorami czuwał na modlitwie w swoim małym aśramie, medytując Pismo Święte czy adorując Chrystusa przychodzili do niego ludzie różnych religii – kapłani, święci mężowie, pustelnicy hinduscy, dostojni urzędnicy, prości ludzie, trędowaci. I tak miejsce to stawało się wspólnym domem modlitwy, w którym można było doświadczyć jedności, bez względu na wiarę, status społeczny, pochodzenie – przed Bogiem wszyscy przecież jesteśmy braćmi.
Kolejnym sposobem realizacji postawy dialogu były rozmowy i przyjazne relacjez innymi. Miał zwyczajrozmawiać z ludźmi na targu. Jednak szanując swoich słuchaczy, nie opowiadał im od razu o Jezusie, raczejstarał się mówić Jego słowami, być dla nich jak Jezus. Ojciec Marian nikogo nie „nawracał” na chrześcijaństwo, wystrzegał się wszelkiego prozelityzmu, a jednak jego postawa wielu przyciągała ludzi do Chrystusa i Kościoła. Był zaprzyjaźniony z kapłanami świątyni hinduistycznej, z ważnymi osobistościami
życia publicznego. Ujmował wszystkich swoją otwartością i życzliwością. (…)
Niezłomność, siła modlitwy, działanie, duchowość dialogu… Zapewne dzięki tym cechom nazywa się go ikoną misjonarzy, wzorem Polaka, Ojcem trędowatych. Dzięki nim został laureatem Nagrody Braterstwa, dwukrotnie nominowano go do Pokojowej Nagrody Nobla. Jednak piękna biografia zwykle okupiona jest cierpieniem, zwątpieniami, rozmaitymi próbami czy rozczarowaniami. O tym wiemy mniej. Ojciec Żelazek był przecież zwykłym człowiekiem, zapewne wszystko to przeżywał. Być może doświad czenie piekła obozu śmierci uodporniło go na późniejsze trudy życia? Być może po tych przejściach uznał, że nie może go już spotkać nic gorszego, dlatego miał pozytywny stosunek do życia? Pozostawił po sobie wiele konkretnego dobra, ciepłych wspmnień. Ale patrząc na jego życie, nie sposób nie zapytać – czy rzeczywiście to wszystko było takie łatwe?
Joanna Antczak – Sokołowska
Ruch MAITRI Gdańsk
20 stycznia w Poznaniu i 10-11 lutego w Puri odbyły się uroczystości z okazji 100-lecia urodzin o. Mariana Żelazka (1918-2006). Przy tej okazji pragniemy przybliżyć sylwetkę tego wspaniałego misjonarza. Pełny tekst można przeczytać na naszej stronie internetowej.
Droga Krzyżowa
23 lutego 2018 r., na prośbę ks. Adama Baba, proboszcza parafii św. Józefa w Lublinie, wspólnota Ruchu „Maitri” odczytała przygotowane przez siebie świadectwa do Drogi Krzyżowej. To nabożeństwo odgrywa szczególną rolę w duchowości Ruchu. Szczególnie w pierwsze piątki miesiąca ofiarujemy Drogę Krzyżową w intencji jedności Ruchu, Kościoła i całego świata. Autorami rozważań do poszczególnych stacji są: Joanna Beczek, Krzysztof Celiński,
Konrad Czernichowski, Anna Dominko, Agnieszka Goliszek, Barbara Mielecka, Elżbieta Mielniczuk, Barbara Salamon, Monika Sidor, Agnieszka Strycharczuk i s. Rose Tcheza. Poniżej publikujemy rozważania do pierwszych czterech Stacji. Cały tekst dostępny jest na stronie internetowej.
STACJA I:
Pan Jezus na śmierć skazany
W kwietniu 1994 r. w małym środkowoafrykańskim kraju, Ruandzie, wybuchło ludobójstwo.Wciągu trzech miesięcy zginęło 800 tys. niewinnych ludzi: kobiet, mężczyzn i dzieci. Świat przyglądał się temu biernie. ONZ – jak Piłat – umywała ręce, argumentując, że żołnierze nie mają odpowiedniego umocowania prawnego, by interweniować.
W rezultacie 60% dzieci było świadkami zbrodni, 90%widziało trupy zabitych,rozszarpywane przez psy. Walki pozostawiły po sobie ponad 100 tys. sierot i 2 mln uchodźców.
STACJA II:
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Krzyż Jezusa – to jest wyznawanie! Czy potrafimy wziąć krzyż Jezusa? Czy potrafimy wyjść z naszej sfery komfortu, strachu, egoizmu i wziąć na siebie choć cząstkę krzyża? Czy potrafimy ofiarować swoje serce, aby pomóc Jezusowi dźwigać krzyż? Na pewno jest to wyzwanie! Ratowanie sierot od śmierci i głodu oraz zapewnienie środków finansowych na naukę dzieciom z Afryki, niewątpliwie jest wyjściem ze strefy komfortu i egoizmu! Poprzez program „Adopcja Serca” dostrzegamy w drugim człowieku obraz Boga. Utrzymanie przez kilka lat i odpowiedzialność
za nastoletnią osobę znaną z imienia i nazwiska mieszkającą na innym kontynencie przybliża nas choć trochę do krzyża Jezusa. To wyzwala i daje radość! Dziękuję Ci Jezu, że bierzesz krzyż na swoje ramiona i pozwalasz mi nieść go razem z Tobą!
STACJA III:
Pierwszy upadek Pana Jezusa pod ciężarem krzyża
„W jego ranach jest nasze zdrowie ” – tak o zbawczej mocy cierpienia pisał prorok Izajasz. Panie, upadłeś pod ciężarem krzyża, pod ciężarem naszych grzechów, ale podniosłeś się i poszedłeś dalej, aby nas zbawić. Czy nie jesteśmy zbyt obojętni na cierpienie innych ludzi? Czy mamy wrażliwe serca na potrzeby bliźnich? 800 milionów ludzi na świecie głoduje a co 5 sekund umiera z głodu jedno dziecko. Jezus spogląda na nas przez tych ludzi i czeka na nasz gest, nasze konkretne działanie. Nigdy nie bądźmy obojętni! Adopcja Serca jest doskonała okazją by dać
siebie innym, by podnieść naszych bliźnich z upadku. Módlmy się, aby ciągle przybywało rodzin adopcyjnych. Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!
STACJA IV:
Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Panie Jezu, spotykasz swoją Matkę. Wreszcie ktoś bliski, współczujący. Jak dobrze, że Ona jest, towarzyszy, nie opuszcza. Spotykają się wasze spojrzenia. Matki, która kocha nade wszystko, ale nie może niczego, by uwolnić Dziecko od cierpienia, i Syna, który wierzy, że Ona rozumie jego sens. Matka z godnością znosiTwoją mękę iswoją niemoc. Nie przeczuwa, że w Jej losie odnajdą się tysiące matek ze wszystkich pokoleń i zakątków świata, bezradnych wobec niedostatku i cierpienia swoich dzieci. Ile z nich, prosi Ciebie, Panie, by to na nie spadło to cierpienie?
A ile z nich z własnej woli zadaje niewymowny ból swoim dzieciom pozbawiając je życia? BolesnaMatkapatrzy teraznamnie.Nie podnosi głosu, nie zadaje krępujących pytań. Czeka. Panie, Ty wziąłeś na siebie nędzę nas
wszystkich,spraw, byśmy mogli zaradzić nędzy choćby jednemu z tych najbiedniejszych.
Wiadomości z Burundi
Drodzy Przyjaciele naszych Misji
Pragnę podzielić się z Wami naszym życiem, i podziękować za Wasze zaangażowanie duchowe i materialne w rozwój naszych dzieł misyjnych.
Ku chwale Bożej rozwija się nasz dom formacyjny w Gatara – BURUNDI. Pan Bóg przysyła do nas nowe powołania, które wielkodusznie odpowiadają na Jego wezwanie.
To dzieło budzenia rodzimych powołań Pan Bóg błogosławi i wspiera łaskami Ducha Świętego. JakWam pisałam wcześniej, prawie co roku nowe siostry składają swoje śluby zakonne. Jest 6 sióstrjuniorystek, 3 nowicjuszki, 2 postulantki i 5 aspirantek, a w roku kandydatury rozeznaje z naszymi siostrami 11 młodych dziewcząt, które przez pracę w naszych misyjnych ośrodkach zdrowia i domowych Caritas uczą się realizowaćMiłośćMiłosierną, ukazując światu, że nadal Pan Bóg ma swoich oddanych przyjaciół.Te wszystkie młode serca powierzamy Waszej opiece duchowej. Dziękujemy też, że i one mogą korzystać zWaszych ofiar materialnych i Waszych modlitw, by rozwijać
swoją formację ludzką i duchową. Nasze trzy placówki w Burundi wzmocnione są już obecnością sióstr afrykańskich. Jest to radość dla nas i dla ludności, której służą siostry misjonarki w ośrodkach zdrowia. Trwając w posłudze chorym,starają się przy pomocy coraz nowocześniejszych środków ulżyć człowiekowi choremu, co pociąga też za sobą duże nakłady finansowe. Społeczeństwo Burundi jest bardzo zubożałe, system polityczny nie sprzyja rozwojowi poszczególnych jednostek, jak zawsze najubożsistają się coraz bardziej ubodzy. Dostrzegamy niepokojące zjawisko podupadania na zdrowiu dzieci i dorosłych z powodu niedożywienia, a nawet głodu. Coraz więcejsamotnych matek boryka
się z wyżywieniem swoich dzieci, bo ojcowie tych dzieci są nieodpowiedzialni, opuszczają rodziny, dopuszczają się licznych związków, a prawo państwowe nie wprowadza jeszcze od rodziców konkretnych wymagań co do opieki nad dziećmi.
Siostry w naszych domowych Caritas starają się otoczyć opieką tych najsłabszych. My, jako misjonarki wraz z naszą
młodzieżą zakonną i Waszą pomocą finansową docieramy też do dzieci upośledzonych, staruszków i samotnych
matek.
Przed rozpoczęciem roku szkolnego w naszych misyjnych placówkach prowadzone były akcje „zeszyt”.Wiele
dzieci objętych adopcją serca oraz te z najuboższych rodzin otrzymały pomoc w wyposażeniu do szkoły. Wielką radością u dzieci i młodzieży były przesłane z Polski plecaki, czy ubrania, które też są w wielkiej
cenie. Podarowany sweterek może stać siępowodem wielkiej radości i wdzięczności. Pamiętam dziewczynkę, której dałyśmy sweterek
nadesłany z Polski. Jej oczy rozbłysły radością i powiedziała „siostro, jeszcze nigdy
nie miałam sweterka. Dziękuję, dziękuję bardzo!
– urakoze, urakoze cane !”
Drodzy Przyjaciele naszych Dzieł Misyjnych,
my również zapewniamy o naszej
wdzięczności.
RADOSNYCH ŚWIĄT !
Misjonarka z Burundi
Siostra Karina Markowicz
Korzystając z okazji, że jestem w Polsce, pragnę w moim i moich sióstrimieniu wyrazić naszą wdzięczność za troskę o nas i nasze dzieło służby człowiekowi potrzebującemu, w szczególności dzieciom na Ukrainie, za Wasze wsparcie duchowe i materialne, za każdą modlitwę i cierpienie ofiarowane za ten lud i o pokój w tym kraju. Staramy się dzielić z Wami informacje o tym jak żyje kościół na Ukrainie. Zapraszamy na naszą stronię internetową gdzie można czasami coś poczytać o naszym apostolstwie.
Misjonarka z Ukrainy
Siostra Marcelina Zakrzewska
Kilka słów ze środka Afryki
Napisała do nas Gosia Kiedrowska, świecka misjonarka. Niedawno wróciła z urlopu w Polsce do wioski Mann w Republice Środkowoafrykańskiej. Nie było jej przez cztery miesiące.
Minąłjuż miesiąc od kiedy wróciłam zPolski. Wróciłam tam, gdzie słońce wschodzi o 6.00, a zachodzi o 18.00 przez cały rok. Gdzie na pasterkę idzie się w tych samych sandałach co na Boże Ciało. Gdzie przerwę szkolną ogłasza dźwięk felgi uderzanej kawałkiem metalu i gdzie tańcem można wyrazić wszystko. Wróciłam do RCA, na misję do Ngaoundaye, do szkoły w Mann.
Pierwszy miesiąc bardzo intensywnej pracy, nadrabiania zaległości. Staram się zrozumieć co przeżyli tutejsi ludzie podczas mojej nieobecności. Strach, niepewność jutra, noce, w których uciekali w pola, bo nadciągali rebelianci, a ich zamiarów nikt nie znał. Ciężko to pojąć, trudno się w tym odnaleźć. Niektórzy muszą zaczynać kolejny raz od zera. Rebelianci przechodząc kradli i niszczyli co się dało.
Dariusowi zabrali łóżko, szafkę, materiały z których przygotowywał się, żeby uczyć dzieci katechizmu. Davidowi wyważyli drzwi, które potem ukradli. Zachariirozebrał swój motor na części, aby uchronić go przed kradzieżą, ale i tak zabrali te części, które znaleźli i teraz nie może złożyć go w całość. Nathalii zabrali garnki, firany. Samsonowi
miski i bidony. Niektórym ukradli zebrane już orzeszki ziemne. Patrząc z perspektywy wartości materialnej, straty każdego z nich pewnie nie są większe niż 200 euro, ale to był ich cały dobytek, bogactwo rodziny.
Sporo ludzi uciekając w popłochu przewracało się po drodze, raniąc się. Później dwa, trzy tygodnie na polu nie mieli jak zaopatrzyć zranień, wdało się zakażenie. Potrzebna była kuracja antybiotykowa. Gdy na przerwie zaczynam robić opatrunki moim uczniom, kończę po prawie godzinie.
Mimo tego wszystkiego co przeżyli, pierwsze słowa, które słyszę po powrocie to zawsze troska o to jak się czuje moja
rodzina, najbliżsi, jak mi minęła podróż, jak spędziłam czas w Polsce. Serce rośnie.
Zapisy doszkoły opóźniły się o miesiąc, oczywiście przesunięcie czasowe to nie jedyny problem. Niejednemu pieniądze, które miał odłożone, aby posłać swoje dzieci do szkoły, kupić im wyprawki, nowe ubrania, buty,
zabrali rebelianci.
Z Bożą pomocą mamy 220 uczniów. Otworzyliśmy dodatkową klasę CM1, aby dzieci mogły się lepiej przygotować do egzaminów kończących edukację na poziomie podstawowym. Od stycznia wznowimy działalność „zerówki”.
Piec do chleba, który w ubiegłym roku wybudowali uczniowie najstarszej klasy, przetrwał porę deszczową i wizytę rebeliantów. Każdego dnia wychodzi z niego 250 smakowitych bułeczek, a w czwartki nawet ponad 300, którymi uczniowie podczas przerwy wzmacniają swoje siły. Przecież najlepszym lekarstwem na bolącą głowę, czy brzuch jest smakowita, pachnąca, jeszcze lekko ciepła bułeczka ze szkolnego pieca.
Mogliśmy też wznowić działalność zakładu krawieckiego działającego przy szkole, w którym dziewczynki w ramach zajęć technicznych uczą się szyć, szydełkować, robić na drutach. Tegoroczny kursrozpoczęłyoduszycia torebek
na zeszyty, dla siebie i dla młodszych dzieci. Chłopcy oczyścili już teren pod szkolny ogród, wypalili trawy, a zaraz po egzaminach kończących pierwszą sekwencję nauki rozpoczną budowęogrodzenia, chroniącego przed wszystkożernymi kozami i będą mogli posiać warzywa.
W czwartki, gdy do szkoły przychodzą dzieci niedożywione, na bilans zdrowia i po zapas jedzenia na kolejny tydzień, dostają również szkolne bułeczki. Obecnie zapisanych mamy ok. 80 dzieci niedożywionych, w różnych stanie. Około 10 z nich jest skrajnie niedożywiona. I można by było oceniać i dumać z jakiego powodu, czy to z biedy, czy z zaniedbania, czy z nieświadomości rodziców, ale to nic nie da. Trzeba po prostu wszelkimi możliwymi sposobami starać się pomóc. I takco dwa tygodnie w czwartek Julienne tłumaczy mamom jak należy przygotowywać posiłki
dostosowane do wieku i stanu zdrowia dzieci. Które z miejscowych produktów zawierają jakie wartości odżywcze i witaminy. Smutne było to gdy podczas pierwszego bilansu musiałam wykreślić z listy imiona dzieci, które zmarły podczas ostatnich 4 miesięcy.
Na barierze wjazdowej do wioski Mann, zrobiliswój posterunek rebelianci, których dowódcą jest Sidiki. Znajdują się na tym terenie dla ochrony stad krów przed kradzieżą. Nakładają też opłatę na handlowców, którzy chcą przekroczyć z towarem ich posterunek. Widok uzbrojonych po zęby ludzi nie wywołuje pozytywnych odczuć. Jednego dnia, gdy wracałam ze szkołymotorem,na środkudrogi zatrzymało mnie dwóch uzbrojonych rebeliantów. Chwila niepewności, zanimnieokazałosięocochodzi. Jechali motorem i skończyło im się paliwo, a do najbliższej wioski były 4 kilometry. Pchanie motoru, w godzinach południowych w porze suchej, jest ogromnym wysiłkiem. Dlatego teżowi żołnierze zatrzymalinasprosząc,byśmy kupili im benzynę w najbliższej wiosce i dali komuś, kto akurat w ich stronę będzie jechał, nawet dali na nią pieniądze. Podjechaliśmy do wioski i wróciliśmy 1,5 litrową butelką benzyny. Ich zadziwienie było niemałe. Taki mały gest miłosierdzia i zrozumienia nie wiadomo kiedy może nawet życie ocalić.
Przez 4 miesiące mojego pobytu w Polsce działo się wiele. Zarówno tam jak i tu. Spotkałam wielu ludzi o otwartych sercach dzięki którym, zanim jeszcze wróciłam na misję, ogromne paczki czekały już na nas, pozostałe popłyną kontenerem i pewnie w okolicy Świąt Wielkanocnych dotrą do serca Afryki, a to wszystko dzięki rówieśnikom
moich uczniów, którzy uczą się w Gimnazjum we Władysławowie, w Szkole Podstawowej nr 3, w Szkole Podstawowej w Chłapowie, w Stargardzie Szczecińskim, w Rogóżnie, w Lyskach. Dzięki młodzieży z Brzozowa zaangażowanej w Fundacji Dzieci Afryki, moi uczniowie mają nowy sprzęt sportowy i z napięciem czekają na styczniowe zawody, żeby zmierzyć się kto jest lepszy, szybszy, zwinniejszy. Dzięki Kolędnikom Misyjnym z Tarnowa, działa przyszkolny
zakład krawiecki, a chłopcy uczą się uprawy warzyw i wypieku chleba. Uczniowie zaangażowani w akcję Ad Gentes, „Mój misyjny kolega” pomagają nam doposażyć szkołę, aby każdy nawet najbiedniejszy uczeń miał potrzebne przybory szkolne i aby podczas przyszłej pory deszczowej w klasach nie kapało nam na głowy. Dzięki Ruchowi Maitri
dzieci niedożywione, mają szansę wrócić do zdrowia, by kiedyś realizować swoje marzenia. Tak wiele wyciągniętych rąk i otwartych serc spotkałam w Polsce, że nie sposób wszystkich wymienić. Pan Bóg wie.
Z wdzięcznością w sercu i pozdrowieniem,
Gosia Kiedrowska
Grudzień 2017
Wieści ze wspólnot
W dniach od 7 października do 15 stycznia przebywała w Rwandzie wolontariuszka z gdańskiej Wspólnoty Ruchu, Katarzyna Kaniewska. Celem pobytu była współpraca z lokalnymi Siostrami pallotynkami z prowincji Rwanda — Kongo w ramach programu Adopcja Serca. Katarzyna odwiedziła kilkakrotnie wszystkie placówki misyjne, aby
wspomóc Siostry w prowadzeniu programu tzn.: Kigali, Masaka, Ruhango. A także Ruhuha placówkę prowadzoną przez Siostry Szpitalne. W trakcie podróży po kraju odbyły się także spotkania z Siostrami franciszkankami w Kibeho, gdzie program służy opiece nad dziećmi niewidomymi oraz w placówce Nyakinama, gdzie wsparcie uzyskują dzieci niepełnosprawne. Jej działania obejmowały: spotkania z podopiecznymi, wizyty w domach i szkołach, pomoc w pracach administracyjnych i dystrybucji pomocy.
******
Kongo to geologiczny skandal – o tym oraz o „Adopcji Serca” opowiadali wolontariusze Ruchu „Maitri” w Zespole Szkół Plastycznych w Lublinie 8 grudnia. A po spotkaniu podziwiali obrazy namalowane przez uczniów.
******
13.12.2017 – prelekcje dla uczniów XII LO w Poznaniu w ramach rekolekcji adwentowych.
******
15 grudnia 2017 r. w Alliance Française w Lublinie odbył się wieczór pod znakiem świąt Bożego Narodzenia. W pierwszej części siostra Rose z Demokratycznej Republiki Konga i Konrad Czernichowski opowiedzieli o życiu codziennym w Kongu i Kamerunie oraz o działalności Ruchu „Maitri” zajmującego się adopcją na odległość dzieci
z Afryki. W drugiej części, prowadzonej przez Amélie André i Basię Kęsik-Kowalik, s. Rose zaśpiewała kolędę w suahili (!), akompaniując sobie na tam-tamie.
******
17 grudnia w szkoła w Jantarze gościła wolontariusza z Maitri, Michała Sondeja, który przypomniał przedszkolakom i uczniom o tym, jak trudno żyje się w Afryce. Podkreślił także, że empatia naszej społeczności szkolnej przyczynia się do zmiany jakości życia małego Colinsa z Kamerunu, którego wspierają uczniowie i ich rodzice.
******
SP 2 w Sianowie to kolejna szkoła uczestnicząca w programie Adopcji Serca. Uczniowie od pięciu lat opiekują się
małą Joel ze wschodniego Konga, a teraz rozszerzają swoją pomoc o jeszcze jedno dziecko z Afryki. Z tej okazji szkołę odwiedził Tadeusz Makulski z gdańskiego ośrodka Ruchu Maitri z prezentacją dotyczącą życia dzieci w tych rejonach, do których kierujemy wsparcie.
******
6.01.2018 – akcja informacyjna w parafii św. Ducha w Śremie.
******
10 stycznia Izabela Wyłoga, przedstawicielka gdańskiego ośrodka Ruchu Maitri, spotkała się z przedszkolakami ze Straszyna. Przedszkole od 4 lat bierze udział w programie „Adopcja Serca” wspierając 12-letnią Justine z Rutshuru w DR Konga i niepełnosprawnego chłopca o imieniu Karam z Aleppo. W trakcie prelekcji dzieciaki poznały warunki życia swoich rówieśników z Afryki, miały okazję ubrać różne stroje, poznać instrumenty muzyczne i piłkę z liści
bananowca.
******
W dniu 13 stycznia w Toruniu odbyło się coroczne spotkanie opłatkowe dla rodziców adopcyjnych i ofiarodawców Ruchu Maitri. Spotkanie rozpoczęło się Mszą św. w kaplicy Domu Pielgrzyma. Następnie w sali św. Gerarda odbyło się spotkanie z małym poczę- stunkiem. Nie zabrakło oczywiście dzielenia się opłatkiem i wspólnego śpiewania kolęd. Gościem specjalnym spotkania była Danuta Szczepańska z bytomskiej wspólnoty Ruchu Maitri, która poprzez prezentację „Moja Afryka” przedstawiła nam wspomnienia ze swojej podróży po Afryce. Spotkanie przebiegło w bardzo serdecznej atmosferze.
******
Kolejne spotkanie opłatkowe uczestników Ruchu MAITRI odbyło się 13 stycznia w Gdańsku w domu parafialnym parafii Najśw. Serca Jezusowego. Wzięło w nim udział blisko sto osób, wśród nich znaleźli się rodzice adopcyjni, wolontariusze, pracownicy biura Adopcji Serca. Pierwszą część spotkania stanowiła Msza Św., której przewodniczył
ks. Bp Zbigniew Zieliński. Oprawę muzyczną zapewniła Schola Ojca Pio z Ujeściska. Kolejnym punktem programu
była prezentacja pracy gdańskiej wspólnoty przeprowadzona w sąsiadującej z kaplicą kawiarence. W jej trakcie najważniejsze wydarzenia ubiegłego roku przedstawił odpowiedzialny za wspólnotę Tadeusz Makulski, a przebieg pracy z wolontariuszami omówiła Izabela Wyłoga – koordynatorka wolontariatu. Prezentację poprzedziła wiązanka
kolęd wykonana na akordeonie przez wolontariusza Kaspra Kamińskiego. Jednym z punktów programu był materiał wideo zawierający wspomnienie p. Małgorzaty Kawieckiej, o ubiegłoroczne pielgrzymce do Rwandy, gdzie miała okazję spotkać się ze swoimi podopiecznymi. Wypowiedź była zilustrowana fragmentami listów od dzieci z programu Adopcja Serca odczytanymi przez wolontariuszki z jednego z gdańskich liceów. Świadectwo pracy misyjnej w Burundi przedstawiła także uczestnikom Siostra Talita Rząca ze zgromadzenia kanoniczek Ducha Św.
******
18.01.2018 – przedstawiciele wspólnoty poznańskiej wzięli udział w tradycyjnym już „Misyjnym kolędowaniu” u ks. abpa Stanisława Gądeckiego, Metropolity Poznańskiego. W spotkaniu udział wzięli także przedstawiciele innych wspólnot i organizacji ze środowisk misyjnych Poznania.
******
20.01.2018 – spotkanie opłatkowe dla uczestników i ofiarodawców wspólnoty poznańskiej w parafii Chrystusa Sługi z ks. bp. Damianem Brylem, który odprawił Mszę św. i wygłosił homilię. W spotkaniu wzięła udział m.in. s. Irena Stachowiak SAC, pionierka Adopcji Serca we Rwandzie, obecnie na emeryturze w Poznaniu (niedawno skończyła 90 lat). Uczestnicy spotkania mieli możliwość zapoznać się z dotychczasową działalnością wspólnoty poznańskiej, oraz obejrzeć małą wystawę sztuki afrykańskiej ze zbiorów Alicji Kajak-Zięba, która pracowała 15 lat jako misjonarka świecka w Afryce.
******
Na przełomie stycznia i lutego koordynator programu Adopcja Serca, Tadeusz Makulski, odbył podróż poTogo. Podróżując
po kraju odwiedził pięć placówek misyjnych prowadzonych przez Siostry Św. Katarzyny (Lome, Sokode, Pagouda, Guerin – Kouka, Biankouri). Od 2010 roku Siostry prowadzą program Adopcji Serca, który udziela wsparcia ok. 300 podopiecznym. W ramach pobytu zostały zrobione fotografie niemal wszystkich podopiecznych, zebrane zostały także listy i formularze aktualizacji danych. Togo jest kolejnym krajem, gdzie w niedalekiej przyszłości praca misyjna, zapoczątkowana przez misjonarki z Polski, będzie organizowana przez lokalne Siostry. Konieczne jest więc wprowadzenie nowych osób do współpracy w ramach programu Adopcja Serca.
******
11.02.2018 — Czy dziecko może być misjonarzem?Spotkanie Kolędników Misyjnych Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Buśnie pokazało, że jak najbardziej. Dzieło misyjne w diecezji działa bardzo prężnie. W spotkaniu uczestniczyło ok. 200 osób, ale tak naprawdę Kolędników Misyjnych jest dużo więcej. W uroczystości uczestniczył ks. bp Marian Rojek. Konrad
Czernichowski z Lublina opowiedział o historii i teraźniejszości Ruchu „Maitri” oraz o rzeczywistości misyjnej w Kamerunie.
******
Z wielką radością odwiedziliśmy Gimnazjum nr 18 w Lublinie, która wspiera niepełnosprawnego chłopca w Aleppo w Syrii wramach „Adopcji Medycznej”. 12 i 13 lutego gościliśmy w pięciu klasach na lekcjach religii. Mówiliśmy nie tylko o Syrii, ale także o Kamerunie, Togo, Sudanie Południowym, Zambii, Botswanie, Mozambiku, Sierra Leone,
RPA, Egipcie, a towarzysząca nam s. Bożena Noga dodatkowo pokazała w jednej klasie zdjęcia z Brazylii. Inicjatorem akcji jest ks. Grzegorz Opoka, katecheta.
******
W piątek 23 lutego lubelska wspólnota Ruchu „Maitri” rozważała w nabożeństwie dla młodzieży stacje Drogi Krzyżowej w parafii św. Józefa w Lublinie. Każdy członek przygotował refleksję nawiązującą do realiów życia dzieci na misjach w Afryce, Azji i Amerycei Łacińskiej. Proboszcz zaprosił parafian, by połączyli siły z papieżem Franciszkiem i modlilisię za Demokratyczną Republikę Konga i Sudan Południowy. Oprawę muzyczną zapewniła schola młodzieżowa. Po nabożeństwie odbyła się prezentacja multimedialna Ruchu „Maitri”, a każdy wychodzący z kościoła mógł się zaopatrzyć w ulotkę z modlitwami Ruchu.
******
W niedzielę 25 lutego przypadał dzień modlitwy i solidarności z misjonarzami. Toruńska wspólnota Ruchu Maitri przy tej okazji postanowiła przybliżyć parafianom w kościele św. Józefa rzeczywistość misyjną poprzez przygotowanie wystawy „Kameruńska codzienność”. Po Mszach św. odbywały się krótkie prezentacje na temat programu „Adopcja Serca”, a przy wyjściu z kościoła rozdawane były ulotki. Można było dostrzec, że inicjatywa ta spotkała się ze sporym odzewem i wiele osób zainteresowało się tą formą pomocy. Wystawa „Kameruńska codzienność” będzie prezentowana w kościele św. Józefa w Toruniu do 10 marca.
******
25-27.02.2018 – akcja informacyjna w Czechach, prowadzona wspólnie z tamtejszymi uczestnikami Ruchu. Miała ona na celu przede wszystkim pozyskanie nowych członków dla tamtejszej wspólnoty Ruchu. Złożyły się nią:
– akcja informacyjna w parafii Wszystkich Świętych w Rožnovie pod Radhoštìm (prelekcje w ramach ogłoszeń oraz projekcje zdjęć z Rwandy i Kongo po mszach w domu parafialnym dla zainteresowanych, zbiórka ofiar i rozprowadzanie materiałów informacyjnych);
– prelekcja dla duszpasterstwa akademickiego po studenckiej Mszy św. w kościele jezuickim pw. Wniebowzięcia Marii Panny w Brnie z przezroczami z Rwandy i Kongo (w tym kościele odbyła się prawie 40 lat temu pierwsza i jedyna publiczna prelekcja w czasach komunistycznych o naszym Ruchu);
– wystąpienie w czasie studenckiej Mszy św. w katedrze w Brnie oraz dłuższa prelekcja z przezroczami z Rwandy i Kong dla duszpasterstwa akademickiego po Mszy św.; wywiad dla krajowego katolickiego Radio Proglas w Brnie, który był kilkakrotnie nadawany w krótszych i dłuższych wersjach; informacja o Ruchu pojawiła się też na stronie internetowej rozgłośni.
Wieści ze wspólnot zebrała i opracowała
Ewa Turek
Dzień Afrykański w szkole w Dzikowcu
Od kilkunastu lat nasza szkoła bierze udział w akcji ADOPCJA SERCA. W tej chwili mamy pod opieką troje dzieci: Emmanuela, Erica i Józia.
By przybliżyć wszystkim Afrykę, jej problemy, życie Afrykańczyków, zwłaszcza dzieci oraz zebrać środki na pomoc finansową, uczniowie klasy IIa i IIIb przygotowali projekt edukacyjny „Dzień Afrykański”. Pracowali pod kierunkiem pań: Barbary Drapały, Renaty Kłosowskiej, Lucyny Koby i Barbary Rząsy.
Prezentacja efektów ich pracy miała miejsce 30 listopada i 1 grudnia. Było ciekawie, barwnie, wesoło i tanecznie, a przy odgłosach kajonu wszyscy poczuli się jak w Afryce. Zaprosiliśmy uczniów i nauczycieli naszejszkoły, ale także gości z Urzędu Gminy w Dzikowcu, uczniów i nauczycieli z sąsiedniej miejscowości, czyli z Lipnicy oraz rodziców uczniów, którzy brali udział w projekcie, przedstawicieli Fundacji „Serce bez granic” z Huty Komorowskiej, gdzie urodził się i wychował ksiądz kardynał Adam Kozłowiecki, który zaraz po II wojnie światowej wyjechał na misje do Rodezji i zmarł tamże. Jest pochowany w Lusace, a ludność Zambii darzyła go ogromnym szacunkiem. Zorganizowaliśmy też kiermasz pamiątek z Afryki z przeznaczeniem na Adopcję Serca. Uczniowie naszej szkoły wzięli także udział w konkursie plastycznym „W afrykańskiej wiosce”.
Pozdrawiam i życzę radosnych Świąt
Renata Kłosowska
Szkoła Podstawowa w Dzikowcu
Spotkanie z rwandyjską rodziną
Na przełomie stycznia i lutego 2018 uczestniczyłam w pielgrzymce do Rwandy organizowanej przez Zgromadzenia Księży Marianów. Naszym celem było nawiedzenie sanktuarium Matki Bożej w Kibeho – pierwsze oficjalnie potwierdzone objawienie Matki Bożej w Afryce. Matka Słowa objawiła się w Kibeho w latach 1981-1989 i apelowała, by cały świat pokutował i nawrócił się.
Od 2014 r. biorę udział z grupą znajomych w projekcie Stowarzyszenia Ruchu Maitri – Adopcja Serca. Ok. 4 lata temu dowiedziałam się o trzyletnim, niepełnosprawnym chłopcu Theoneste Hakorinana, który mieszka w małej wiosce w Rwandzie. Chłopiec urodził się z wrodzoną wadą – stopami końsko-szpotawymi i aby móc normalnie chodzić potrzebował pomocy na leczenie, rehabilitacje i zakup specjalnego obuwia ortopedycznego. Theoneste mieszka z rodzicami i dwiema siostrami w małej chatce w górach. Jego osobą zainteresowały się siostry ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, które pracują w placówce misyjnej w Nyakinama i w ten sposób dowiedzieli się o nim jego „rodzice adopcyjni” w Polsce.
Obecnie Theoneste ma 7 lat, chodzi do szkoły. Jest bardzo ładnym i miłym chłopcem, który porusza się całkiem sprawnie i jedynie na noc musi wkładać aparaty ortopedyczne.
Moje odwiedziny w rodzinie Hakorinana zostały przygotowane przez siostrę Agnieszkę, która opiekuje się chłopcem i Modesta, młodego mężczyznę, który w dzieciństwie również skorzystał ze wsparcia w ramach Adopcji Serca i teraz pomaga w pracy siostrom z misji.
Modest uczestniczył w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Bardzo mile wspomina pobyt w Polsce. Jest baptystą, ale obiecał mi, że w ciągu roku przy pomocy siostry Agnieszki zostanie katolikiem.
Ponieważ wiedziałam, że rodzina żyje w bardzo skromnych warunkach, właściwie bez środków do życia, chciałam jakoś przyczynić się do poprawy ich egzystencji. Siostra zaproponowała zakup cielęcia i świnki. Wtedy z pomocą przyszli życzliwi ludzie – moi znajomi, którzy, kiedy dowiedzielisię o losach chłopca, dołożyli swoje cegiełki i w małej zagrodzie w Afryce znalazły się oba zwierzaki.
Do rodziny Theoneste pojechałam jeepem z siostrą Agnieszką, siostrą Elżbietą i wspomnianym Modestem, którzy byli moimi przewodnikami i tłumaczami. Na nasze spotkanie wyszła nie tylko „moja rodzina”, ale wielu mieszkańców wioski zaciekawionych przybyciem niecodziennych gości. Nasze przywitanie było bardzo serdeczne, podobnie jak rozmowa, pomimo, że mówiliśmy różnymi językami. Obejrzeliśmy skromne domostwo i jego otoczenie, no i oczywiście nową „chudobę”, z której cała rodzina jest bardzo dumna. Zostawiłam jeszcze chłopcu i jego rodzeństwu ubrania, przybory szkolne i słodycze, które otrzymałam w Polsce z prośbą o podarowanie ich potrzebującym dzieciom w Rwandzie.
Zrobiliśmy oczywiście kilka pamiątkowych, wzruszających zdjęć i niestety musieliśmy się pożegnać.
Myślę, że wspomnienia ze spotka nia z tymi ludźmi żyjącym tak daleko i w tak odmiennych warunkach, a jednak jakoś bliskimi przez swoją życzliwość, naturalne otwarcie na osobę z „dalekich stron”, pozostaną na zawsze w mojej pamięci i sercu.
Krystyna Żurek
Pielgrzymka do serca Afryki
Szanowni Państwo,
Stowarzyszenie Ruchu MAITRI proponuje „Rodzicom Adopcyjnym” możliwość skorzystania z oferty wyjazdu pielgrzymkowo – turystycznego do Rwandy, organizowanego przez pallotyńskie biuro podróży Peregrinus. Program przewiduje m.in. pielgrzymkę do Sanktuarium Matki Bożej Słowa w Kibeho – jedynego miejsca objawień Matki Bożej na kontynencie afrykańskim, a także zwiedzanie byłej rezydencji króla Rwandy, Parku Narodowego, wizytę na plantacji herbaty. Podróż po kraju „tysiąca wzgórz”, która sama w sobie jest bardzo egzotyczna, może być połączona ze spotkaniem z podopiecznym z Rwandy z programu Adopcja Serca. Ze swej strony zapewniamy, że po potwierdzeniu udziału w wyjeździe będziemy mogli dostosować harmonogram pobytu do terminów indywidualnych spotkań z dziećmi adopcyjnymi. Spotkania te zostaną przygotowane przez prowadzące program Siostry Pallotynki.
Serdecznie zapraszamy do przeczytania relacji ze spotkania „mamy adopcyjnej” z podopiecznym programu, zamieszczonego na naszej stronie internetowej. Odbyło się ono w miejscowości Ruhango w Rwandzie w dniu 29 czerwca 2017 r.
„ (…) Rozmawialiśmy o różnych rzeczach: o szkole, o warunkach życia i pracy w Rwandzie, ale też o marzeniach. Oglądaliśmy zdjęcia rodzinne. Było miło. Byłam bardzo zadowolona, że mogłam na własne oczy zobaczyć całą rodzinę i przekonać się o tym, że moja pomoc to dla nich bardzo ważna rzecz i pieniądze przeze mnie przekazane rzeczywiście do nich docierają.” Zapewne jednym z pierwszych pytań jakie pojawią się w tym kontekście będzie: Czy w Rwandzie jest bezpiecznie? Obecnie Rwanda jest jednym z najbezpieczniejszych krajów Afryki, ze względu na unikalne walory przyrodnicze tego kraju odwiedza ją rocznie prawie 800 tys. turystów z całego świata. Od 20 lat nie odnotowuje się tam żadnych incydentów zbrojnych, ani zagrożeń dla turystów. Oczywiście klimat, fauna i flora tego kraju stanowią swego rodzaju wyzwanie dla podróżujących, z tego powodu wymagany jest przed wyjazdem kontakt z lekarzem medycyny podróży oraz przyjęcie odpowiednich szczepionek.
Informacji w tej sprawie udziela p. Izabela Wyłoga
tel.: 58 520 30 50 email: kontakt@maitri.pl.
Tadeusz Makulski
Koordynator programu Adopcja Serca
Stowarzyszenie Ruchu MAITRI
Prośba o pomoc!
Budowa aneksu do Ośrodka Zdrowia w Essengu
Ośrodek Zdrowia w Essengu jest ośrodkiem wiejskim, do którego przychodzi ludność z pobliskich wiosek. Najbliższy szpital jest w Abong Mbang – 70 km drogi błotnistej i często nieprzejezdnej. Dlatego do szpitala odsyłamy tylko wtedy, kiedy chory wymaga interwencji chirurgicznej. W naszym Ośrodku prowadzimy konsultacje ambulatoryjne
w ramach podstawowej opieki zdrowotnej oraz profilaktykę – konsultacje kobiet w ciąży. Mamy także szpitalik z 15 łóżkami i salę porodową. Od kilku lat prowadzimy także leczenie chorych na AIDS. Ośrodek nie posiada pomieszczenia, w którym mógłby spokojnie przyjąć tych chorych.
Potrzeba nam odpowiednich pomieszczeń:salę spotkań, pokój konsultacyjny, który zapewnia chorym intymność i pomaga stworzyć klimat zaufania i otwartości. Potrzebujemy również poprawić stan naszych toalet, z których korzystać będą pacjenci i personel. Ośrodek Zdrowia pobiera niewielkie opłaty od chorych. Jest jednak wiele takich osób, które są leczone za darmo. Te niewielkie opłaty starczają na pensję dla personelu i zakup środków higienicznych, biurowych i innych w funkcjonowaniu placówki. Na wszelkie dodatkowe inwestycje nie mamy środków. Dlatego zwracam się do Was o pomoc w realizacji tego projektu, bardzo potrzebnego w naszym Ośrodku.
Siostra Barbara Postulka
Zgromadzenie Sióstr od Aniołów
Kwota projektu: 3 330 Euro
Wpłaty na ten cel prosimy kierować na:
Nr konta – wpłaty w PLN
34 1240 1255 1111 0010 4395 6330
Nr konta – wpłaty w EURO
PL 33 1160 2202 0000 0002 5567 7854
SWIFT: BIGBPLPW
Nazwa rachunku:
Stowarzyszenie Ruchu MAITRI
ul. ks. Zator Przytockiego 3
80-245 Gdańsk
Tytułem: Projekt – 111/ANIOL
Dzień chorych na trąd
Tegoroczny Dzień Chorych na Trąd był jubileuszowy. 65 lat temu o ustanowienie takiego dnia zabiegał Raoul Follereau – wielki orędownik chorych na trąd. W końcu udało się i odtąd w blisko dwustu krajach świata mówi się o problemie trądu, o tych, których ta choroba dotknęła, a także o tym, by byli leczeni jak inni chorzy. Usłyszeli o tym parafianie z kościoła p.w. Chrystusa Króla w Bytomiu – Stolarzowicach od przedstawicieli Ruchu „Maitri”, którzy przybyli do tej parafii w niedzielę 28 stycznia. Chojnie wsparto Ośrodek Chorych na trąd JEEVODAYA w środkowych Indiach (2.212 złotych). O. Adam Wiśniewski, pallotyn i założyciel tego ośrodka rozpoczynał bardzo skromnie od
postawienia trzech wojskowych namiotów przed 1970 rokiem. Nie sposób było nie wspomnieć o ojcu Marianie Żelazku, werbiście, który 56 lat posługiwał w Indiach wśród najbiedniejszych i chorych na trąd. 30 stycznia przypada 100. rocznica urodzin tego „Ojca trędowatych”, którą świętowano w Polsce jak i w Indiach szczególnie w Puri. Do wielu pięknych świadectw jego życia i posługi dodajemy poniższe.
„Tylu ludzi przeklina świat. Więc dlaczego nie błogosławić. Ja to robię każdego dnia na cztery strony świata”. – O. M. Żelazek
Danuta Szczepańska
Bytomska wspólnota Ruchu Maitri
1% dla głodujących dzieci w Afryce
Uprzejmie prosimy o rozważenie możliwości przekazania 1% Waszego podatku dochodowego na rzecz Stowarzyszenia Ruchu MAITRI – KRS 0000364214, które jest Organizacją Pożytku Publicznego (OPP). Pozyskane w ten sposób środki przeznaczymy na pomoc dla głodujących dzieci w Afryce. Z góry dziękujemy za okazaną życzliwość i zaufanie.
Złote pióro
Podarowano mi w prezencie
Złote pióro
Co nigdy
Wieczne nie będzie!
Kryło w sobie coś nieodgadnionego
Nieodkrytego
Niczym zakątki gospodarstwa domowego
Nigdy w niepamięć odchodzącego!
Postarzało się
A wraz z nim me wiersze
Złote pióro przeminęło czym prędzej
A ludzie ciepłych słów pragną więcej!
Spojrzałam
Zaryzykowałam
Swym marzeniom skrzydeł dodałam
Które zawsze wykrzyczeć chciałam!
Prawda ujrzała światło dzienne
Wysłuchaj mych słów niecodziennych
Wykrzyczanych nienadaremnie
Wolność – to słowo przemawia przeze mnie!
Ashimwe Ange Theonestine
Tłumaczenie: Wioletta Łacek
Ange Theonastine ma dziewiętnaście lat, 29. kwietnia 2017 biorąc udział w organizowanym cyklicznie konkursie poetyckim w Kingali stolicy Rwandy (Kigali Vibrates Poetry) zdobyła trzy główne nagrody: za najlepszy wiersz anglojęzyczny, dla najlepszego poety (poetki) oraz nagrodę publiczności. W latach 2011-16 Ange była objęta programem Adopcja Serca. O jej przyjęcie do programu zadbały siostry od Aniołów z misji Nyakinama. Wsparcie, jakie otrzymała między innymi od ofiarodawczyni z Ruchu Maitri pozwoliło przez 5 lat zadbać o stan jej zdrowia porzez rehabilitację w specjalistycznym ośrodku, a także podjąć edukację. Była podopieczna pozostaje w kontakcie z Ruchem MAITRI.Wlipcu ubiegłego roku spotkała się z koordynatorem programu Adopcja Serca Tadeuszem Makulskim.