Dzieci w Burundi – skradzione dzieciństwo
Polskie dzieci właśnie cieszą się wakacjami. Nie trzeba chodzić do szkoły, odrabiać lekcji, można dłużej pospać i robić to, na co ma się ochotę. Chyba nikt szczególnie nie tęskni za nauką i szkołą. To przywilej beztroskiego dzieciństwa, o którym mogą jedynie pomarzyć dzieci z Afryki. Jak wygląda sytuacja dzieci z Burundi? O ich położeniu pisze w artykule pt. Skradzione dzieciństwo Verena Stamm, założycielka Fundacji Stamm, od lat żyjąca i pracująca na rzecz najbardziej potrzebujących w Burundi – zwłaszcza dzieci ulicy i sierot. Artykuł przybliża warunki ich życia. Może na pomóc lepiej zrozumieć potrzebę działań m.in Ruchu MAITRI w ramach programu Adopcja Serca, który prowadzimy w stołecznej Bużumburze, miejscowościach Buraniro, Gatara i Gitega już ponad 12 lat.
Destrukcyjny wpływ wojny na życie rodzin
Beztroskie dzieciństwo jest czymś, czego większość dziewcząt i chłopców w Burundi nigdy nie zaznało. Długa wojna domowa, rozbite rodziny i bieda wypychają niezliczone dzieci na ulicę. Zamiast iść do szkoły, wiele z nich musi ciężko pracować albo przedwcześnie wstąpić w związek małżeński. Fundacja Stamm podejmuje różne działania, by chociaż niektórym dzieciom dać szansę na lepsze życie.
Dzieci w Burundi mają takie same pragnienia, jak wszystkie inne dzieci. Chcą się bawić, chodzić do szkoły, najeść się, cieszyć się stabilnym życiem rodzinnym i żyć w pokoju. Przez dziesięciolecia praktycznie wszystkie te rzeczy były im odbierane. Ciągły chaos i wojny domowe – szczególnie w latach 1972 i 1993 – doprowadziły do rozpadu życia wielu rodzin. Mnóstwo dzieci straciło jednego lub obojga rodziców.
Od połowy 2015 r. sytuacja znów uległa pogorszeniu. W kwietniu 2015 r. odbyły się demonstracje w stolicy Burundi Bużumburze i w jej okolicach. Był to protest przeciwko budzącym wiele kontrowersji powtórnym wyborom Pierre’a Nkurunzizy na prezydenta. Rząd zareagował bardzo brutalnie na nieudaną próbę zamachu stanu. Policja strzelała do protestujących. Zabito wielu młodych ludzi, duża ilość rodzin uciekła z okolic. Młodych biorących udział w demonstracjach aresztowano i maltretowano. Od 2016 dzieci i młodzież, która zajmuje się najczęściej drobnym handlem, są regularnie zabierane z ulicy do aresztu śledczego. Informują oni, że policja dopuszcza się wobec nich najgorszej przemocy, jakiej nigdy jeszcze nie doświadczyli.
Dzieci ulic Burundi
To, że w Burundi wiele dzieci mieszka na ulicach, jest spowodowane różnymi czynnikami. Lata wojny domowej pogrążyły ludzi w skrajnej biedzie i zdestabilizowały życie wielu rodzin. Owdowiałe kobiety, by zachować swój status społeczny, wychodzą ponownie za mąż, a ich dzieci z pierwszego małżeństwa bardzo często cierpią z tego powodu, ponieważ nowy mąż zwykle źle traktuje nieswoje potomstwo, wykorzystując je do ciężkiej pracy.
W miastach muszą zajmować się pracami domowymi, podczas gdy ich przyszywane rodzeństwo może chodzić do szkoły. Odmawia się im prawa do nauki. Na wsiach półsieroty muszą zajmować się bydłem, zwierzętami, przynosić wodę i drewno na opał, a nocą muszą czasem sypiać na dworze. Jeśli inni krewni nie interweniują, wielu nastolatków ucieka do stolicy Bużumbury, by zatroszczyć się o siebie, żyjąc na ulicy.
Trudna sytuacja dziewcząt
Z powodu okoliczności destabilizujących życie rodzinne szczególnie cierpią dziewczęta. Tradycyjnie najstarsza córka jest odpowiedzialna za opiekę nad młodszym rodzeństwem, co oznacza, że zwykle nie wolno jej chodzić do szkoły. Musi troszczyć się o swoje rodzeństwo, pomagać mamie przy pracach na polu i wykonywać inne obowiązki domowe. Jeśli będzie miała szczęście i pójdzie do szkoły, rzadko może uczyć się dłużej niż do szóstej klasy. Osiąga wtedy dojrzałość płciową, więc w wielu częściach kraju jest uważana za gotową do zamążpójścia.
Prawo zabrania zawierania małżeństw w tak młodym wieku, ale rodzice to ignorują. Ma to związek z ubóstwem – małżeństwo córki zapewnia rodzicom posag od rodziny męża. Ponadto dziewczyna dołącza do jego rodziny, a więc nie jest dłużej na utrzymaniu rodziców. Opuszcza rodzinny dom na zawsze – na tradycyjnych ślubach często widzimy młode dziewczyny we łzach. Taki ślub oznacza najczęściej ciążę w bardzo młodym wieku i ciężką pracę.
Jeśli dziewczyna jest półsierotą i ma macochę, często doświadcza złego traktowania i wykorzystywania do ciężkiej pracy. Jeśli trafi do domu ojczyma, istnieje ryzyko gwałtu i niechcianej ciąży. Dziewczyna, która zajdzie w ciążę, znajduje się w desperackiej sytuacji, bo rodzina ją odrzuca. Ciężarne dziewczęta, pozostawione same sobie, mogą znaleźć pomoc wyłącznie w domu przeznaczonym dla nieletnich matek, założonym i prowadzonym przez fundację autorki artykułu. Jest to organizacja non-profit, która oprócz tego prowadzi szereg domów dla sierot i dzieci ulicy w Bużumburze i wiejskich okolicach, a także szkoły i szpitale.
Wyniszczające więzy ubóstwa
Nawet w pełnej rodzinie życie dzieci, zwłaszcza dziewcząt, nie jest łatwe. Bezpieczeństwo, jakie zapewniało życie w rodzinie wielopokoleniowej, zostało w Burundi zniszczone przez ubóstwo. Dziewczęta już od wczesnego wieku są wysyłane do pracy, np. pracują jako nianie za marne grosze w dobrze sytuowanych rodzinach. Opiekowanie się wieloma małymi dziećmi jest dla dwunastolatki zajęciem wyczerpującym. Ponadto cały czas istnieje ryzyko, że może zostać zgwałcona przez jednego z domowników. Czasem te dziewczęta są zmuszane do małżeństwa z innym pracownikiem domu, co zwykle doprowadza dość szybko do niechcianej ciąży.
Jedną z takich dziewczyn, którym pomogła Fundacja, jest Adele. Straciła ona swoich rodziców w wojnie domowej, poszła mieszkać do swojej babci i zaszła w ciążę. Gdy została wygnana, podjęła pracę jako pielęgniarka w Bużumburze, a kiedy zauważono, że jest w ciąży, została zwolniona i zmuszona do opuszczenia domu. Organizacja zaopiekowała się nią i umożliwiła ponowne pójście do szkoły. Dzisiaj Adele ma solidną edukację i pracuje jako księgowa. Jest jedną z niewielu, którym się udało.
Obowiązki chłopców
Życie w Burundi nie jest łatwe również dla chłopców, nawet dla tych, którzy nie doświadczyli rozpadu rodziny. Jednym z tradycyjnych obowiązków chłopca jest opieka nad rodzicami w ich starszym wieku. Z tego względu mają oni większą szansę na uczęszczanie do szkoły. Jednak w zamian za pieniądze wydane na edukację rodzice oczekują od nich wsparcia w późniejszych latach.
Perspektywy pracy
W dzisiejszych czasach międzypokoleniowy system wzajemnego wsparcia został podkopany przez wysokie bezrobocie. Wielu młodych, bez względu na ich umiejętności i kwalifikacje, nie może znaleźć pracy. Część zakłada swój własny mały biznes, aby trochę dorobić, ale większość kończy na ulicy, sprzedając orzechy, gotowane jajka, europejską odzież używaną lub karty SIM. Bezrobocie wśród młodych to tykająca bomba – rozpowszechnia przygnębienie lub staje się iskrą wzniecającą bunt.
W przeciwieństwie do chłopców dziewczyny nie handlują na ulicy. Wiele wykształconych dziewcząt szuka pracy w bistrach lub sklepach z żywnością – bardzo rzadko na stanowiskach, które odpowiadają ich kwalifikacjom. Te bez żadnego wykształcenia sprzedają się na ulicy, pracując jako prostytutki.
Dzieci, które mogą uczęszczać do szkoły, robią to z entuzjazmem. Wiele wskazuje na to, że dziewczęta osiągają coraz lepsze wyniki w nauce. Widać to szczególnie w rejonach miejskich, gdzie dostępność szkół jest łatwiejsza. W rejonach wiejskich istnieją duże przeszkody w uczęszczaniu do szkoły i ukończeniu edukacji. Ludzie żyją dość daleko od miast i dostanie się do najbliższej szkoły może być bardzo trudne.
Dzieci w Burundi – skradzione dzieciństwo
Tekst opracowany na podstawie artykułu Vereny Stamm Stolen Childhood , opublikowanego w magazynie D+C Developement and Cooperation
Tłumaczenie: Aleksandra Sifflet
Redakcja: Joanna Antczak-Sokołowska, Tadeusz Makulski
Korekta: Wojciech Zięba
Fundacja Stamm, założona przez Verenę Stamm, działa w Burundi od 1999 r. Jest to organizacja pozarządowa, apolityczna oraz bezwyznaniowa. Misja fundacji koncentruje się wokół czterech głównych priorytetów:
- zabezpieczenie i czynna obrona praw dziecka;
- walka o prawo do edukacji dla dziewcząt i chłopców;
- dostęp do opieki zdrowotnej dla wszystkich, jak również walka przeciwko HIV/AIDS i malarii;
- zrównoważony rozwój.