MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 1 (39), styczeń 2000 |
ADOPCJA SERCA W BURUNDIDotarły do nas pierwsze informacje o kilku sierotach z Burundi, którymi opiekują się Siostry Kanoniczki Ducha Świętego z Buraniro. Informacje o nich są skromne (publikujemy je w całości), ale ufamy, że mimo to znajdą się chętni do objęcia nad nimi patronatu w ramach programu Adopcja Serca.
Buraniro, 2.12.1999
Drodzy PrzyjacieleWiedząc, że nie zawsze Wasza poczta dochodzi do nas, a nasza do Was, jeszcze raz (może będę się powtarzać) chciałabym przesłać rozliczenie z ostatniej pomocy, jaką od Was otrzymałam w maju (1000 USD) przez pośrednictwo ks. Filipka. Rok szkolny się rozpoczął. Kupiłyśmy ubranka, zeszyty i wszystkie przybory konieczne dla 24 dzieci oraz mydło w większej ilości, by dzieci przez cały rok szkolny mogły chodzić czyste do klasy. Dziękujemy bardzo w imieniu tych dzieci. Teraz chciałabym Wam przedstawić te dzieci, których zdjęcia przesyłam. Robię to pierwszy raz, dlatego nie wiem, czy sprostam Waszym oczekiwaniom, by znaleźć dla nich opiekunów wśród Was.
Grupa 4 dzieci z jednej rodziny (zdjęcie w winietce) to całkowite sieroty. Od trzech lat żyją bez rodziców, którzy zginęli w wyniku wojny. Największa jest dziewczynka. Nazywa się Lidia, ma ok. 12-13 lat. Troje młodszych to chłopcy: Ryszard lat ok. 8-9 w żółtej koszuli, w środku w białej bluzeczce Venus lat ok. 4-5, a w długim sweterku Rivet lat ok. 5-6. Ubrani są trochę dziwnie, ale nie zawsze można czuwać nad nimi, by nosili swoje rzeczy. Jedna z naszych sióstr poznała je, gdy przychodziły jako niedożywione do ośrodka dożywiania i tak się zaczęło. Siostra zainteresowała się nimi bliżej i zobaczyła ich potrzeby. Wtedy jeszcze mieszkały u swoich krewnych, ale jak żyły, świadczy fakt, że nawet nie jadły do syta. Potem rodzina wyrzuciła je z domu i zamieszkały w domu po swoich rodzicach, prawie kompletnie rozwalonym. Od tego czasu opiekujemy się nimi. Ryszard rozpoczął drugi raz pierwszą klasą, gdyż dlatego, że był niedożywiony, nie skończył roku nauki. Lidia, "matka" tej rodziny, rozpoczęła szkołę parafialną. Rivet i Venus pozostają w domu. Żadne z nich nie jest ochrzczone. Siostra prosiła parafię o naprawienie domu, by choć nie lało się na głowę, a gdy nadszedł czas uprawy pola, które zostało im po rodzicach, kupiła nasiona i wynajęła robotników, by obsiali ich pole. Jeśli znalazłby się ktoś, kto chciałby im pomóc, myślę, że można będzie to zorganizować. W r. 2000 kilka sióstr jedzie na urlop do Polski (dokładnych dat jeszcze nie znamy). Pragnęłybyśmy się z Wami skontaktować na miejscu, by omówić szczegóły. Na nadchodzące święta Bożego Narodzenia i na Jubileuszowy Rok Święty cała nasza wspólnota i wszyscy, którym tutaj pomagacie, chcemy się zjednoczyć we wspólnym wielbieniu Boga za to, że dla nas stał się dzieckiem, słabym i bezbronnym. Z modlitwą
S. Ancilla
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz]
|
|