Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z  Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 1 (55), styczeń-luty 2002

CO NAS JESZCZE CZEKA, WIE TYLKO SAM BÓG

Rutshuru, 1.02.2002
Kochani
Pragnę podzielić się z Wami informacjami o ostatnich wydarzeniach, jakie miały miejsce w Kongo.".
W styczniu tego roku przeżyłyśmy tu trzęsienie ziemi i wybuchy wulkanów. Co nas jeszcze czeka, wie tylko sam Bóg. Ufamy mocno w Jego opiekę, powtarzając słowa Psalmu 90: "Mam obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie zguba, ani żadna trwoga".
Wybuchy wulkanu Nyiragongo poprzedzone były trzęsieniami ziemi, odczuwanymi również w stolicy Rwandy - Kigali i w diecezji Ruhengerii. W diecezji Goma, w której pracuję razem z s. Haliną Kanią, dało się odczuć również silne wstrząsy ziemi. Pierwszy strumień lawy z wulkanu spłynął 17.01. ok. godz. 9.00 rano, następny, oddalony o kilkaset metrów, rozlał się nieco później. Mieszkańcy zdążyli uciec, chroniąc się na wzgórzu w głębi parku. Trzeci strumień lawy zniszczył około 100 domów, przecinając wioskę na dwie części. Mówi się o kilku ofiarach śmiertelnych. Zginęli, trując się gazem w momencie, gdy ratowali swoje mienie. Czwarty strumień lawy, kilka kilometrów przed Gomą, również pochłonęła dużą ilość domów. Wszystkie cztery strumienie spłynęły z kraterów, zalewając miasto i niszcząc je w ok. 40%. Zniszczeniu uległo również 26 domów zakonnych, katedra, biura Caritas, lotnisko, nie mówiąc już o części handlowej i domach prywatnych.
Ludność miasta w chwili wybuchu wulkanu uciekała w stronę Rwandy (Gisenyi, Nyundo, a nawet Ruhengeri). Jednak ze względu na nienajlepsze przyjęcie przez ten kraj, szybko wracali do siebie z ogromną nienawiścią do sąsiadów.
Droga z Rutshuru do Gomy przecięta była lawą cztery razy. Osobiście przemaszerowałam tę trasę, stawiając stopy na ciepłej jeszcze nawierzchni. Miejsca zalane lawą przypominały rozżarzony koks, a gaz czuć było wszędzie. W samym mieście lawa miała charakter nieco inny - bardziej rozlanej masy. Obecnie minął już drugi tydzień od wybuchu. W tej chwili drogi są już przejezdne, ich poziom podniósł się o kilka centymetrów. Ubitą lawę posypano piaskiem i chociaż do dziś jest jeszcze ciepła, wszyscy nią uczęszczają.
Atmosfera w Goma wciąż jest napięta i mówi się o zapadnięciu miasta. Księża Pallotyni i Siostry Pallotynki wciąż są u siebie, trwając dzielnie na posterunku. Nie mówię, że jest to łatwe, bo ciągle odczuwa się dość mocne trzęsienia ziemi. Taki stan wykańcza psychicznie każdego z nas.
Zaraz po wybuchu wulkanu, już w sobotę, dotarliśmy z ekipą misjonarzy do miejsca największej tragedii. Natychmiast zorganizowaliśmy transport wody, gdyż ludzie zostali zupełnie odcięci od jej źródeł. Na miejsca zalane lawą przybyło z pomocą wiele organizacji. Pomoc ma być udzielana przez około 3 miesiące i tylko doraźnie: żywność, koce, pojemniki na wodę itp. A co później? To pytanie zadają sobie tysiące ludzi oraz misjonarze. Tu wszyscy znają zasadę zairskiego przysłowia: "Radź sobie sam". O ewentualnym przeniesieniu się ludności w inne, bezpieczniejsze miejsce nie było nawet mowy. Ci ludzie żyją w skrajnej nędzy, ale u siebie.
Na naszym "anielskim podwórku" w Ntamugenga życie również toczy się naprzód. W domu szykujemy kamienie na solidniejsze ogrodzenie i wszelkie zabezpieczenia drzwi. W szkole średniej dobudowujemy pomieszczenia dla 3 klas. W ośrodku dożywiania budujemy kuchnię i ogromny namiot dla dzieci, które wymagają naszej codziennej opieki, a mieszkają bardzo daleko od ośrodka. Liczba potrzebujących dzieci wciąż rośnie.
Polecamy Wam, drodzy Przyjaciele misji, każde nasze dzieło, które tutaj w tej innej rzeczywistości Bóg pozwala nam prowadzić. Staramy się przez naszą obecność i działalność odpowiedzieć na potrzeby dzisiejszego człowieka, tak bardzo doświadczanego i umęczonego.

S. Barbara Pustułka
misjonarka z Konga ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów


Więcej o sytuacji w okolicy Gomy
  • Tragedia Gomy - jej region od lat dotknięty jest wojną. W latach 1994-96 mieściły się tam największe obozy uchodźców na świecie. Pozostała ogromna ilość sierot. Dziś rozgrywa się tam kolejna tragedia.
  • Zdjęcia z Gomy - wykonane przez misjonarzy po wybuchu wulkanu.
  • Idą w nieznane - fragmenty listu s. M. Orencji Żak, pallotynki, misjonarki z Kongo, naocznego świadka tragicznych wydarzeń po erupcji wulkanu.
  • W samym środku apokalipsy - relacje misjonarzy, apel o pomoc, odsyłacze do stron krajowych i zagranicznych.
  • Pomoc ofiarom wulkanu - wielu ludzi napłynęło przez granicę rwandyjską do miasta Gisenyi, nie ma tam dla nich schronienia.
  • Widzieliśmy ogień... - Betty Nyilaburu jest samotną matką z sześciorgiem dzieci, jej dom w śródmieściu Gomy jest zniszczony.
  • Co dalej z Gomą? - na pełnych zamieszania ulicach Gomy pojawiły się pierwsze oznaki handlu.


  • [Spis treści numeru, który czytasz]
    [Skorowidz  tematyczny artykułów]
    [Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
    [Strona główna]      [Napisz do nas]