MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 6 (60), lipiec 2002 |
KIM JESTEŚ, RWANDYJKO? Kim jesteś, czarna kobieto Afryki? Zazdrośnie strzeżesz tajemnicy swego serca. Nie zdradza cię uśmiech przez łzy, ani grzecznościowa odpowiedź „wszystko jest dobrze”.
Niełatwo jest zrozumieć Rwandyjkę. Przymierzając europejską skalę ocen, bardzo łatwo o powierzchowny osąd i pomyłkę.
Narodziny dziewczynki nie zawsze budzą radość, zwłaszcza gdy nie ma jeszcze w rodzinie chłopca. Rodzice wiedzą, że będą ją wychowywać dla innej rodziny, aż ktoś poprosi o jej rękę, by włączyć ją do swej rodziny i klanu. Przychodzą lata szkolne. Często rodziny nie stać na wysyłanie do szkoły wszystkich dzieci. Wtedy wybór najczęściej padnie na syna. Stąd przewaga chłopców w szkole podstawowej, a później w szkole średniej i na uniwersytecie. Jej zadaniem pozostanie zbieranie chrustu, noszenie wody i inne drobne zajęcia domowe. W r. 1963 utworzono uniwersytet, ale dopiero pięć lat później przyjęto na studia pierwsze dziewczęta. Stąd też ich udział w życiu publicznym jest minimalny.
Po wyjściu za mąż jej zadaniem jest być w domu, urodzić dziecko, przede wszystkim syna. Bezpłodna jest lekceważona nie tylko przez męża, ale i przez najbliższe otoczenie. Dawniej był to nawet powód do opuszczenia małżonki. Związki uczuciowe między matką a córką są luźniejsze niż między teściową a synową. Opinia teściowej często decyduje o trwałości związku. Kobieta jako matka zajmuje miejsce poczesne, ale nie decydujące. Trudno sobie wyobrazić, by żona miała inne zdanie niż mąż, zwłaszcza w obecności obcych. Wyraża to przysłowie: „Wady męża są prawem”. Poza macierzyństwem kobieta musi utrzymać dom, począwszy od uprawy roli, a skończywszy na gotowaniu, przygotowaniu piwa i wychowaniu dzieci.
Ogólnie sytuacja kobiety w Rwandzie jest trudna. Często podział obowiązków i przywilejów wypada na korzyść mężczyzny. To on jest panem domu, a nierzadko „właścicielem” żony. Wprawdzie zdarza się już, że mąż pomaga żonie, zwłaszcza w uprawie roli, ale w wielu rodzinach daleko jest jeszcze do równego podziału prac. Najczęściej żona z dzieckiem na plecach i motyką w rękach troszczy się o byt materialny rodziny.
Kościół podkreśla godność kobiety i jej właściwe miejsce w rodzinie i społeczeństwie. Codzienność jednak wielokrotnie rozmija się z teorią. Duże znaczenie ma także tradycja, która stawiała kobietę w roli bardzo podrzędnej w stosunku do mężczyzny. Kobiety wychowane do takiej roli przez zwyczaje i przykład swych matek najczęściej akceptują taki stan rzeczy. Jednak pośród elity, zwłaszcza tej, która zetknęła się z kulturą europejską budzi się świadomość pewnej niesprawiedliwości. Czasem kończy się to nieporozumieniem i konfliktem z mężem, który nie chce zrezygnować z dawnych przywilejów. Żonie pozostaje wtedy powrót do domu rodziców do czasu wygaśnięcia konfliktu.
Coraz szerszy dostęp dziewcząt do szkół wyższych i studiów uniwersyteckich również wpływa na zmianę świadomości. Proces ten czasem jest spłycony, oparty na zewnętrznych pozorach i wtedy rodzi się nowa forma poddaństwa, bardziej wyrafinowana, ale niemniej upokarzająca.
Sytuacja kobiety w poszczególnych plemionach jest różna. Najlepsza jest u Tutsi - plemienia pasterskiego, w którym tabu zabraniało kobietom dojenia krów. Zwykle nie uprawiali oni ziemi, kobietom zatem zostawały prace domowe i dzieci. Hutu są rolnikami, kobieta u nich jest najtańszą siłą roboczą. Obarczona tym obowiązkiem musi nieraz ponad siły pracować w domu gotując i opierając męża i dzieci. W najmniejszym liczebnością i wzrostem plemieniu Twa kobiecie też jest ciężko. To ona najczęściej lepi i wypala gliniane garnki. W dzień targowy niesie je na głowie na sprzedaż na odległe nieraz targowisko.
Pytanie postawione na początku; „Kim jesteś” nadal pozostaje bez wyczerpującej odpowiedzi, tych zaś kilka obserwacji widzianych z zewnątrz jest tylko bladym promykiem w mroku tajemnicy, jaką skrywa kobieta rwandyjska.
S. Barbara Pachnik, Służka
Z Kraju Tysiąca Wzgórz nr 10
|
|||
[Spis treści numeru, który czytasz] |