Program Adopcji Serca w krajach Afryki i Azji realizowany jest od 1996 roku w bliskiej współpracy z polskimi misjonarzami. Na kolejnych stronach staramy się pokazać mapę programu. Dokładne statystyki dotyczące programu Adopcji Serca można znaleźć w naszych corocznych sprawozdaniach, które znajdują się tutaj.
Sąsiadujące z Rwandą Burundi to kraj znajdujący się w pierwszej dziesiątce najbiedniejszych państw świata. Ofiarodawcy Ruchu Maitri od 2004 roku wspierają wiele dzieci w tym kraju w ramach programu Adopcji Serca.
Adopcja Serca w Burundi organizowana jest we współpracy z dwoma zgromadzeniami. Są to Siostry Kanoniczki Ducha Świętego i Siostry Karmelitanki od Dzieciątka Jezus. Program Sióstr Kanoniczek obejmuje dzieci zamieszkałe w dzielnicy Kamenge w stołecznym Bujumbura oraz dzieci z terenów wiejskich zamieszkujące okolice placówek misyjnych Gatara i Buraniro. Prowadzone programy to Adopcja Serca Szkoła Podstawowa i Szkoła Średnia. W misji Buraniro prowadzona jest także Szkoła Życia dla dziewcząt uczących się krawiectwa i chłopców pobierających naukę stolarstwa. Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek organizuje także dożywianie dzieci Afryki i opiekę medyczną dla mieszkańców. Drugim zgromadzeniem współpracujących z Ruchem Maitri w tym kraju są z Siostry Karmelitanki od Dzieciątka Jezus, które prowadzą placówki misyjne w miejscowościach Gasura i Gitega. Nasi ofiarodawcy od wielu lat finansują projekty pomocowe we wszystkich wymienionych placówkach Afryki.
Księża i Siostry Zakonne z Polski prowadzą w tym kraju co najmniej 25 placówek misyjnych. Biskupam diecezji Doume -Abong Mbang jest Polak x. Jan Ozga. Programy i projekty pomocowe wspierane przez ofiarodawców Ruchu „Maitri” realizowane są co roku w większości “polskich” placówek misyjnych Afryki. Program Adopcja Serca w Kamerunie prowadzimy we współpracy z następującymi Zgromadzeniami: Siostry Najśw. Duszy Chrystusa (Abong Mabang), Siostry Pasjonistki (Bertoua-Enia, Bertoua-Tigaza, Ndelele, Bamenda- Santa Mbei), Siostry Pallotynki (Bafoussam, Doume), Siostry Dominikanki (Garoua Bulay. Bertoua), Diecezja Doume-Abong Mbang, Siostry Służebniczki Najśw. Marii Panny (Mandama), Księża Marianie, Jaounde.
Penetracja europejska terenów obecnego Kamerunu rozpoczęła się pod koniec XV w. Stał się on kolonią niemiecką w 1884 r. Rozwój gospodarczy kraju uległ przyspieszeniu (budowano drogi, mosty), a Niemcy – do dziś są pozytywnie postrzegani w tym kraju. W 1916 r. kraj stał się kolonią Francuzów oraz Brytyjczyków. Po I wojnie światowej Kamerun stanowił terytoria mandatowe Ligi Narodów pod patronatem Francji i Wielkiej Brytanii, a po 1945 r. terytoria powiernicze ONZ (większa część przypadała Francji, a mniejsza, zachodnia, Wielkiej Brytanii.
W 1961 r. z połączenia całej części francuskiej i południowej części brytyjskiej powstała republika związkowa o powierzchni 475,4 tys. km2. Prezydentem tego dziewiętnastomilionowego kraju jest od 1982 r. Paul Biya (z przerwą w latach 1984-1992).
Kraj cechuje się klimatem równikowym wybitnie wilgotnym (na północy – podrównikowym suchym). W porze deszczowej opady są bardzo obfite. Roczna suma opadów wynosi 1555 mm. Podstawę gospodarki stanowi rolnictwo. Uprawia się kakaowce, kawowce, kauczukowce, bawełnę, palmy olejowe, orzeszki ziemne, sorgo, proso, ryż, maniok, bataty, pochrzyn, kukurydzę, fasolę, trzcinę cukrową, tytoń i wiele rodzajów owoców. Hoduje się owce, kozy, bydło, osły, drób. Wielu Kameruńczyków żyje z rybołówstwa. Szczególnie jest ono rozwinięte nad jeziorami Czad, Lagdo, Bamendjin i Mbakaou oraz rzekami Nkami, Wouri, Chari czy Logone. Na północy kraju przeważają pustynne sawanny, a na południu występują lasy tropikalne, z których pozyskuje się głównie heban i mahoń. Różnice w klimacie, przyrodzie i architekturze sprawiają, że Kamerun nazywany jest miniaturką Afryki.
Rwanda to niewielki kraj położony w centrum Afryki. Oczy świata na krótko skierowały się w jego stronę w 1994 roku, gdy państwo znalazło się w ogniu katastrofy humanitarnej, która nastąpiła po wojnie domowej (1994/95). Jej smutnym owocem były setki tysięcy sierot. Dzieci, często bardzo małe, pozostawione same sobie, po śmierci rodziców zagrożone były śmiercią z głodu i chorób. Jednym z pierwszych programów pomocy dla nich okazała się trwająca do dziś Adopcja Serca w Rwandzie, rozpoczęta na przełomie 1995/96 przez Ruch Maitri we współpracy ze Zgromadzeniami Księży Pallotynów i Sióstr Pallotynek. Przez niemal 25 lat z dobrodziejstw programu skorzystało bezpośrednio w Rwandzie ok. 10.000 dzieci i młodzieży. Pośrednio, dzięki wsparciu ofiarodawców dla ośrodków dożywiania, pomoc dotarła do kilkudziesięciu tysięcy potrzebujących. Program realizowany jest (2020) przy udziale Zgromadzeń Zakonnych: Sióstr Pallotynek (Kigali-Gikondo, Masaka, Ruhango, Ruhuha, Kabgayi); Sióstr od Aniołów (Nyakinama); Sióstr Marystek (Butare); Sióstr Franciszkanek (Kibeho- ośrodek dla niewidomych).
Przed wojną domową między plemionami Hutu i Tutsi w 1994 roku ok. 60 proc. mieszkańców Rwandy stanowili analfabeci. W wieku 9 lat uczęszczało do szkoły ok. 60 proc. dzieci, w wieku 15 lat już tylko co siódme. Zwykły zeszyt i ołówek był luksusem, nie mówiąc już o podręcznikach. Wiele dzieci nie chodziło do szkoły tylko z powodu braku odpowiedniego ubrania. W rezultacie mniej niż 50 proc. dzieci kończyło sześcioklasową szkołę podstawową, na tym kończąc naukę. Minimalny odsetek dzieci uczęszczał do szkoły średniej. Były to dzieci nielicznych w Ruandzie ludzi bogatych – tylko oni mogli pokryć wysokie koszty nauki. Oczywiście wojna tę sytuację znacznie pogorszyła.
Młodzież bez zajęcia jest zagrożona moralnie. Szczególnie trudna jest sytuacja sierot. Rodzin zastępczych z reguły nie stać na posyłanie ich do szkół. Zaś sieroty, które są same, walczą o fizyczne przetrwanie. Najstarsze z nich, obarczone utrzymaniem i wychowaniem młodszych dzieci, nie widząc żadnych perspektyw życiowych, uciekają do stolicy kraju – Kigali. Dziewczęta zaczynają uprawiać prostytucję. Wiele z nich wraca później do domu w ciąży, zarażone AIDS. Chłopcy zaś dołączają do dzieci ulicy, żyjąc z kradzieży – trafiają w rezultacie do więzień. Niektóre przypadki kończą się tragicznie – śmiercią dzieci.
Nauka jest wielkim pragnieniem dzieci w Rwandzie. Zdają sobie dobrze sprawę, że bez ukończenia szkoły średniej czeka je harówka od świtu do zmierzchu na polu i przymieranie głodem. W rodzinach rozgrywa się wiele dramatów, gdy dziecko ukończy szkołę podstawową, zda egzamin państwowy, ale z braku środków nie może uczyć się dalej. Ukończenie szkoły średniej może znacząco zmienić sytuację dziecka. Przy wielkim braku ludzi wykształconych umożliwia łatwe znalezienie pracy i zdobycie niezależności ekonomicznej. Dzięki programowi Adopcja Serca w Rwandzie, sieroty mogą więc uniezależnić się od rodziny zastępczej i zdobyć awans społeczny. Dziewczęta uzyskują też większą możliwość dobrego zamążpójścia.
W tym zakątku centralnej Afryki, ogarniętym od wielu lat anarchią i pełzającą wojną domową, od wielu lat towarzyszą mieszkańcom księża Pallotyni, Siostry Pallotynki i Siostry od Aniołów. W miejscowości Goma – Keshero funkcjonują domy formacyjne Sióstr Pallotynek i Księży Pallotynów, które należą do autonomicznych prowincji zakonnych obejmujących Rwandę i Kongo. Polskie Siostry i Księża stanowią bardzo niewielki odsetek wspólnot zakonnych w tych krajach. Siostry Pallotynki w placówkach Goma i Rutshuru prowadzą także przychodnie zdrowia i ośrodki dożywiania. Jednym z programów pomocy dzieciom i młodzieży jest Adopcja Serca funkcjonujący w tych placówkach od 1999 roku. Poza tymi placówkami w miejscowości Rutshuru w ramach parafialnej szkoły zawodowej prowadzony jest program “Adopcja Serca – Szkoła Życia”, obejmujący młode kobiety uczące się zawodu krawcowej. Zgromadzenie Sióstr od Aniołów prowadzi misję w małej wsi Ntamugenga ( ok. 90 km na północ od Goma), gdzie działa prowadzony przez Siostry szpital i ośrodek dożywiania. Siostry prowadzą program Adopcja Serca w Demokratycznej Republice Konga we współpracy z Ruchem Maitri.
Nasze dzieci adopcyjne pochodzą w znacznej liczbie z terenów wschodnich Konga, graniczących z Rwandą. Jest to prowincja Nord Kivu z miastami Bukavu i Goma, zamieszkana przez około 12,5 mln mieszkańców. Działania wojenne trwają tu z przerwami od kilkunastu lat. Walki miały miejsce w latach 1996, 1998-2002, 2007 i 2008-2009, 2012-2013. Szacuje się, że od roku 1998 zginęło w całym Kongu 5,4 mln osób. Wspomagając dziecko z tego regionu Afryki pamiętajmy, że żyje ono w warunkach wojny i częstego zagrożenia życia.
Od roku 1994 ze zmiennymi sukcesami funkcjonują w prowincji Kivu instytucje rządowe. Dla podtrzymania codziennego życia rozwinęło się współdziałanie organizacji społeczeństwa obywatelskiego (CSO, ang. Civil Society Organizations). Obejmuje ono w pierwszej kolejności służbę zdrowia i szkolnictwo. System ten opiera się na Kościołach: katolickim, baptystycznym i zielonoświątkowym. Kościoły te z kolei opierają się w dużym stopniu na pomocy zewnętrznej, świadczonej głównie przez swoich wyznawców w krajach bogatych. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w roku 1974/75 szkoły zostały znacjonalizowane przez ówczesnego prezydenta Mobutu łącznie z zakazem nauczania w nich religii. Spowodowało to tak duży kryzys w poziomie nauczania, że sam Mobutu – choć nie oddał szkół – to jednak już w 1977 roku pozwolił na powrót nauczycieli i powrót nauczania konfesyjnego. W wielu krajach Afryki organizacje religijne świadczą usługi społeczne, w Kongu jednak z tą różnicą, że zastępują one działania rządu. Jedyna rzecz, która działa, to końcowy egzamin państwowy.
W roku 2003 rejon Gomy dodatkowo dotknęła katastrofa naturalna. Wulkan zalał lawą znaczną część tego milionowego miasta. Zostały pogrzebane szpitale i szkoły, które znalazły się na drodze lawy. Katolicka archidiecezja Goma nieodwracalnie straciła znaczną część swoich placówek, w tym katedrę.
Artykuł 43 Konstytucji Konga głosi, że szkoła podstawowa jest obowiązkowa i bezpłatna. Wprowadzanie tego artykułu w życie miało rozpocząć się od września 2005 roku. Jednak proces ten utknął w miejscu z powodu niskich zarobków nauczycieli i ich strajków. W tej sytuacji rodzice troszczą się o edukację dzieci. Głównym źródłem finansowania sektora edukacyjnego w Kongu są gospodarstwa domowe, dostarczające 80% całości budżetu. Rodzice płacą za część wynagrodzeń nauczycieli, pokrywają różne wydatki związane z działaniem szkół, w tym koszty administracji, inspekcji i egzaminów. Najczęstsze są wkłady w pensje nauczycieli (około 50% pensji). Według danych z roku 2004 przeciętnie gospodarstwo domowe wydawało na 1 dziecko w szkole podstawowej równowartośc od 29 do 37 dolarów rocznie. Suma ta nie obejmuje wydatków na podręczniki i zeszyty, opłat egzaminacyjnych i innych. Zresztą wiele dzieci nie ma podręczników.
Ponieważ istotną przyczynę konfliktów zbrojnych w tym rejonie stanowią różnice etniczne – kilka słów o ludach tu żyjących. W okolicy Gomy rodzimym ludem są Nanda. Dominują też oni tutaj liczebnie. Natomiast w okolicy Bukavu dominują Bashi, ale łącznie mówi się tutaj 40 językami. W rejonie Gomy zaczęli w XIX wieku osiedlać się Tutsi używający języka kinyarwanda. W tym rejonie nazywani są oni Banyarwanda. W okolicach Rutshuru stanowią oni 24% ludności. W rejonie Gomy Tutsi swego czasu zdobyli przewagę polityczną i tu był ośrodek rebelii. W rejonie Bukavu Tutsi noszą nazwę Banyamulenge, jest ich tutaj znacznie mniej i rejon jest spokojniejszy..
O skali problemów edukacyjnych Konga niech świadczy fakt, że na starcie niepodległości w roku 1960 w całym tym wielkim kraju było 20 Kongijczyków po studiach świeckich i kilkaset rodzimych księży katolickich. Spójrzmy więc na nasze działania jako na sprzyjanie rozwojowi miejscowej elity i Afryki. Każde dziecko, które ukończy szkołę średnią, to nasz wielki sukces. Każdy student, któremu pomożemy skończyć studia, to olbrzymi sukces Afryki. Jest nadzieja, że pomnoży ono w przyszłości nasze starania.
Program Adopcji Serca w tym kraju rozwija się dzięki zaangażowaniu Sióstr ze Zgromadzenia Św. Józefa.
Prowadzony jest w misjach Makabandilu i Oyo.
Adopcja Serca na wyspie Madagaskar. Program Adopcja Serca na wyspie Madagaskarze zaistniał dzięki współpracy Ruchu Maitri ze Zgromadzeniem Ojców Jezuitów. Program funkcjonuje w miejscowościach Finarantsoa i Amparibe. Prowadzimy także akcję dożywiania dzieci w mieście Mananjary.
Na Madagaskarze tylko co czwarta osoba ma dostęp do czystej wody. Jest to jeden z najsłabiej rozwiniętych krajów Afryki i świata. Niezmiernie ważną pomoc, jaką jest zapewnienie edukacji, niosą tam polscy jezuici – następcy bł. Jana Beyzyma, który w trędowatych potrafił dostrzec wartości.
Błogosławiony O. Jan Beyzym traktował trędowatych na równi z sobą. Chciał np. naśladować pobożność jednego z chorych, Michała, o którym powiedział: „A ja od tak dawna ksiądz i do tego zakonnik, a tak mi jeszcze daleko do tego, żeby choć w części być podobnym do Michała”. Jego gorliwość nie znajdowała zbyt wiele zrozumienia wśród współbraci pracujących na Czerwonej Wyspie. Miał porywczy charakter. Gdy pewien Polak odmówił złożenia jałmużny, a zamiast tego radził wystrzelać lub wytruć trędowatych, mówił: „Staram się kochać bliźniego jak siebie samego, nie sądzić i nie mieć nienawiści do nikogo, ale otwarcie ojcu przyznam się, że tego praktycznego doradcę, co w łeb wszystkim trędowatym by wypalił, strawić nie mogę”. Początkowo nawet Malgasze nie dowierzali, że Europejczyk nie boi się kontaktu z chorymi. Mówili: „patrzaj, patrzaj, on rany dotyka i nie boi się”. Nie od razu święty jezuita przywykł do kontaktu z trędowatymi. Z właściwą sobie autoironią pisał: „Do smrodu trzeba trochę się przyzwyczajać, bo tu nie wącha się kwiatów, ale czuje się smród trądu (smród nóg pocących się plus smród zgniłego mięsa albo ryby równa się smrodowi trądu)”.
Jego świętość polega jednak m.in. na tym, że nie poddał się tym odczuciom, ale z czasem – jak sam pisał – widok ran nie robił na nim żadnego wrażenia. „Łaskocze wprawdzie koło serca, kiedy robię coś koło ran, ale to tylko dlatego, że wolałbym mieć te wszystkie rany na sobie, niż widzieć je na tych biedakach”. Nie uzależniał udzielania pomocy od wyznania: „W przyjmowaniu do schroniska tylko na dwie rzeczy zważać trzeba: czy jest miejsce wolne i czy proszący o przyjęcie jest trędowatym, wszystko inne w rachubę nie wchodzi”. Do przełożonego misji powiedział: „Niezbędny jest szpital, a nie takie jaskinie jak te, doktor i siostry miłosierdzia lub inne zakonnice”. Nie było jednak możliwe uzyskanie funduszy na ten cel od przełożonego misji. O. Jan Beyzym wielką ufność pokładał w Matce Bożej. Właściwie nie oczekiwał pomocy od przełożonych, pragnął jedynie, żeby mu się nie sprzeciwiali, a wtedy był pewien, że Maryja wszystko poprowadzi, jak należy. Zaczął zbiórkę pieniędzy za pośrednictwem „Misji Katolickich”. O pomoc prosił też swoich byłych wychowanków z Chyrowa.
W tym kraju program Adopcji Serca we współpracy z Ruchem “Maitri” rozpoczęły w 1998 roku Siostry Salezjanki z Polski. Adopcja Serca w Sudanie służy dzieciom z miejscowości Hilla Mayo położonej na południe od Chartumu.
Mimo że w 2005 r. podpisano w Naivashy w Kenii porozumienie pokojowe między Sudanem Północnym a Południowym. W 2011 r. proklamowano niepodległość Sudanu Południowego, mieszkańcy nie mogą czuć się spokojnie. Sytuacja jest bardzo niestabilna. Ludzie żyją w ciągłym zagrożeniu, szczególnie ci mieszkający na pograniczu (w stanach Nil Górny, Jonglei i Unity po stronie Sudanu Południowego oraz Kordofan Południowy i Nil Błękitny po stronie Sudanu). Z drugiej strony udało się zażegnać długotrwały kryzys w stosunkach gospodarczych pomiędzy dwoma Sudanami. Kryzys wywołany był przez brak porozumienia w kwestii opłat za przesyłaną ropę, co zaowocowało wstrzymaniem wydobycia tego surowca. Następują duże ruchy migracyjne. Masowe powroty do Sudanu Południowego rozpoczęły się po podpisaniu porozumienia pokojowego między oboma Sudanami w 2005 r. Według szacunków Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (ang. International Organization for Migration, IOM) od 2007 do 2009 r. reemigrowało 1,2 miliona osób. Wciąż jednak poza granicami kraju znajduje się wielu uchodźców.
Emigranci nie wracają jednak zazwyczaj do swoich domów, gdyż tych po prostu już nie ma. Tworzą się wielokulturowe miasta Afryki. Szczególnie jest to widoczne w Dżubie, którą zamieszkują różne ludy. Z jednej strony może to rodzić napięcia, oskarżenia jednych przez drugich o chęć dominacji nad innymi grupami (takie oskarżenia kieruje się pod adresem Dinków – najliczniejszego ludu Sudanu Południowego), z drugiej sprzyja integracji. W zaistniałej sytuacji „etnicznego pomieszania” obywatele Sudanu Południowego są zmuszeni porozumiewać się ze sobą w języku angielskim.
Adopcja Serca w Togo prowadzona jest we wspólpracy z Ruchem “Maitri” od 2010 roku przez Siostry ze Zgromadzenia Św. Katarzyny Dziewicy i Męczennicy. Program Adopcja Serca – Szkoła Podstawowa i AS – Szkoła Średnia funkcjonuje w następujących placówkach misyjnych Afryki: Biankouri-Dapong, Sokode, Pagouda i Guerin Kouka.
W sierocińcu w Pagoudzie przebywa kilkadziesiąt dzieci – sierot, półsierot, bądź porzuconych przez rodziców w przekroju wiekowym 5-15 lat, określonym według Statutów Sierocińca i zgodnie ze wytycznymi Ministerstwa Edukacji. Dzieci uczą się w szkole podstawowej lub średniej. Ponadto 20 dzieci powyżej 15 roku życia uczy się zawodu w lokalnym Technikum lub poza naszą miejscowością. Sierociniec nie otrzymujemy stałej dotacji na sierociniec od żadnej instytucji państwowej ani prywatnej. Utrzymujemy go wyłącznie z darów od różnych ofiarodawców lokalnych i z zagranicy, głównie z Polski. Po śmierci założyciela Domu Dziecka, ks. Piotra Warzechy, który również szukał darczyńców, troska o zapewnienie godnych warunków życia i rozwoju dzieci spadła wyłącznie na Siostry Św. Katarzyny.
W tym kraju dzierżącym smutne rekordy ubóstwa, ogarniętym od lat konfliktami zbrojnymi, współpracujemy ze Zgromadzeniami O.O. Kapucynów oraz Sióstr Służebnic Matki Dobrego Pasterza. Ruch “Maitri” wspiera za pośrednictwem Ojców Kapucynów z Polski funkcjonowanie szkoły w Ndim. Dzięki współpracy z Siostrami pasterzankami pomoc dociera do dzieci i osób niepełnosprawnych w misjach Ngaundaye i Bouar.
Ruch „Maitri” współpracuje w Indiach z Karunalaya Center w Puri. Ośrodek założony został przez Sługę Bożego Ojca Mariana Żelazka SVD w celu pomocy osobom chorym na trąd. We współpracy z o. werbistami prowadzony jest program Adopcja Serca obejmujący opieką kilkadziesiąt dzieci z rodzin osób wyleczonych z trądu.
Dzięki pomocy darczyńców Ruchu „Maitri” możliwe jest wspieranie programu dożywiania dzieci z ubogich rodzin w jednej ze szkól na przedmieściach stolicy kraju Kathmandu. Dzieci otrzymują także szansę na pomoc w utrzymaniu i pokryciu wydatków związanych z nauką poprzez program Adopcja Serca. Przekazywanie pomocy jest możliwe dzięki współpracy z Karunika Tuition Center
Nie pozostajemy obojętni na tragiczny los mieszkańców Aleppo w Syrii. We współpracy z parafią Św. Franciszka wspieramy osoby niepełnosprawne poprzez program Adopcja Serca. Nasi darczyńcy pomagają w finansowaniu zakupu żywności dla potrzebujących, a także opłacają zapomogi dla niepełnosprawnych.