Od 3 do 7 lipca 2014 r. w Domu Misjonarek Krwi Chrystusa w Swarzewie trwały rekolekcje biblijne Ruchu „Maitri” pod tytułem „Bóg, który uzdrawia, przemienia i daje nowe życie”. Rozpoczęły się Eucharystią wieczorem w Święto św. Tomasza Apostoła, który zginął prawdopodobnie w Indiach. Nasz rekolekcjonista, br. Radosław Solon OFM Cap., nawiązał w ten sposób do korzeni Ruchu „Maitri”, który narodził się w wyniku spotkania jego założyciela, Jacka Wójcika, z Matką Teresą w Kalkucie. O. Radosław mówił też o swoich związkach z Ruchem. Pierwszy raz zetknął się z nim jako kleryk, kiedy maitrowcy mieli swój zjazd w Krakowie i „opanowali” dom kapucynów. Potem miał z nim kontakt poprzez o. Wita Urbanika, pierwszego Duszpasterza Krajowego Ruchu, który był jego dyrektorem. Jako proboszcz parafii św. Augustyna we Wrocławiu nadzorował z kolei pracę i formację tamtejszej wspólnoty. Wyraził słowa uznania dla niej. Wreszcie obecnie prowadzi w Gdańsku grupę biblijną, do której należy wiele uczestniczek wspólnoty gdańskiej.
W warsztatach wzięło udział 21 osób z siedmiu wspólnot: gdańskiej (10), warszawskiej (4), lubelskiej, toruńskiej (po 2), białostockiej, bytomskiej i z Czech (po jednej). Ponadto gościem specjalnym była s. Ewa Małolepsza ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, która na co dzień pracuje w misyjnym ośrodku zdrowia w Essengu we wschodnim Kamerunie. Rekolektantom towarzyszyła ikona Jezusa Chrystusa Króla Przyjaźni. Na program rekolekcji składały się codzienna Msza św., modlitwa Liturgią Godzin (jutrznia i nieszpory), Anioł Pański, modlitwy Ruchu oraz konferencje dotyczące dwóch fragmentów Starego i Nowego Testamentu: źródeł grzechu (Rdz 3,1-20) oraz najstarszego opisu Eucharystii (1 Kor 11,23-29).
Rekolekcjonista wskazywał związki Pisma św. z naszym codziennym życiem, np. również i dzisiaj człowiek wskutek grzechu ukrywa się i przestaje się modlić, a po grzechu tym, który go szuka, jest sam Bóg. Wyznanie grzechów jest potrzebne grzesznikowi, a nie Panu Bogu. W kryzysach małżeńskich widać często, że małżonkowie zrzucają winę na siebie nawzajem. Chcą udowodnić, że winna jest druga strona. Człowiek, tak jak Ewa, nierzadko tłumaczy swoje występki okolicznościami zewnętrznymi. Tak jak Bóg nie wchodzi w relację z wężem (w przeciwieństwie do Adama i Ewy), tak i my nie powinniśmy prowadzić dialogu ze złem. Cierń z Rdz 3,18 oznacza troski tego świata. Ciernia i ostu jest tak dużo, że człowiek zastanawia się nad sensem swojej pracy. Na grzech człowieka Bóg odpowiada w Rdz 3,15 obietnicą Zbawiciela, który przyjdzie. Jest to swoista protoewangelia.
Po dogłębnym przeanalizowaniu terminów występujących w rozdziale 3 Księgi Rodzaju i sprawdzeniu odniesień w innych częściach Biblii przyszedł czas na porcję wiadomości dotyczących żydowskiej Paschy oraz na zbadanie opisu Eucharystii z Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian. Korynt był miastem portowym, pełnym grzechów. Panowała w nim duża swoboda obyczajów. Pascha odbywała się na leżąco, gdyż taką postawę przyjmowali ludzie wolni. Co zamierzał dać nam Jezus, mówiąc podczas Ostatniej Wieczerzy: „To jest Ciało moje”? W języku biblijnym, a więc w języku Jezusa oraz św. Pawła, „ciało” wskazuje na całego człowieka jako tego, który przeżywa swoje życie w ciele, w jego wymiarze cielesnym i śmiertelnym. Jezus mówi także: „To jest moja Krew”. Termin „krew” w Biblii nie oznacza części ciała, lecz jakąś składową część człowieka; wskazuje na wydarzenie, na śmierć. W dzieleniu się chlebem chodzi o to, że nie rozdaje się wszystkiego, lecz spożywa się razem z głodnymi. Podkreśla to wspólnotę (por. Iz 58,7). O. Radosław zwrócił uwagę, że zagrożeniem – również dla naszego Ruchu – jest popadnięcie w aktywizm, a zaniedbanie modlitwy, formacji. Wiele ruchów kościelnych stało się stowarzyszeniami na prawach rynkowych, a nieraz nawet są antyklerykalne.
W niedzielę czekały na nas dwie niespodzianki: świadectwo s. Ewy oraz przypadający na ten dzień w Domu Rekolekcyjnym Odpust Krwi Chrystusa. Misjonarkę zaprosiła i przedstawiła Agnieszka Strycharczuk z lubelskiej wspólnoty. Siostra wszystkim gorąco podziękowała. Otrzymuje pomoc aż od trzech wspólnot: gdańskiej, lubelskiej i wrocławskiej. Siostry od Aniołów prowadzą w Essengu ośrodek zdrowia, przedszkole i szkołę. Do przedszkola uczęszcza 100-130 dzieci podzielonych na 3 grupy. Dzieci bawią się razem. Trudno by znaleźć przedszkolaka, który bawiłby się w pojedynkę. Po pewnym czasie misjonarki zauważyły, że dzieci przychodzą głodne, mimo że we wschodnim Kamerunie nie panuje głód. Pora sucha trwa tam tylko cztery miesiące (od połowy listopada do połowy marca). Gorsza sytuacja jest na północy, gdzie nie ma deszczu od października do połowy lipca. Gdy uczniowie powracają ze szkoły po godz. 15:00, ich rodzice są w polu. Jedzą więc często tylko jeden posiłek wieczorny. To, co może być najgorsze dla dziecka, to pójść spać głodnym.
Rolnictwo jest słabo rozwinięte. Można uprawiać kukurydzę, ale chłopi robią to metodami tradycyjnymi, ręcznie. Praca na roli jest bardzo ciężka. Zachód wykorzystuje Afrykę, aby mogła sprowadzać jak najwięcej towarów. Wszystkie wyroby mięsne i sery są importowane z Francji. „Adopcja Serca” jest dla dzieci błogosławieństwem. Gdyby nie to, wiele dzieci zostałoby w domu. Szczególne potrzeby dotyczą szkoły średniej. Przy tej okazji siostra postulowała, aby nie wykreślać z programu dziewcząt, które zajdą w ciążę, a potem chcą wrócić do szkoły. W teoretycznie darmowej szkole państwowej nie ma czesnego, ale trzeba opłacić komitet rodzicielski, wykupić ławkę i zapewnić dziecku mundurek. W zależności od rodzaju matury uczniowie mogą uczyć się dalej (po egzaminie humanistycznym można kształcić się na nauczyciela, po biologicznym – na lekarza). Sama s. Ewa jest pielęgniarką i kieruje misyjnym ośrodkiem zdrowia, ale jest to inny ośrodek zdrowia niż w Polsce, bo nie ma ani jednego lekarza. Do najbliższego lekarza jest 70 km. Dotarcie tam z chorym zajmuje z powodu złej drogi nawet trzy godziny.
Po prelekcji wszyscy dołączyli do odpustowej Mszy św. odprawianej w ogrodzie. Przewodniczył jej kustosz Sanktuarium Królowej Polskiego Morza w Swarzewie, ks. Stanisław Majkowski. Homilię wygłosił natomiast jezuita, o. Janusz Warzocha. Następnie siostry zaprosiły nas na wspólną agapę oraz misterium „Wdowi grosz”, przygotowane przez dzieci i młodzież.
Kolejny dzień był już ostatnim dniem rekolekcji. Uczestnicy podsumowali miniony czas, dzieląc się swoimi przeżyciami. Odkryli bogactwo i aktualność słowa Bożego, dziękowali br. Radosławowi za jego wyjaśnienia. Zrozumieli, jak ważne jest błogosławieństwo końcowe podczas każdej Eucharystii, na co zwracał uwagę rekolekcjonista. Wskazywali też, że wytworzyła się między nami wspólnota. Bardzo chwalili możliwość nocnej indywidualnej Adoracji Najświętszego Sakramentu. Jedyny żal, jaki wyrazili, to ten, że nie wszyscy uczestnicy Ruchu wzięli udział w rekolekcjach. Zebrane też zostały na cel charytatywny zakrętki do butelek. Kilka osób zostało jeszcze przynajmniej jeden dzień, aby nieco odpocząć nad morzem. Pozostali rozjechali się do domów z przeświadczeniem, że warto jest często sięgać do Pisma św.