W Demokratycznej Republice Konga w regionie Północnym Kiwu, tuż przy granicy z Rwandą, po raz kolejny wybuchła krwawa rebelia. W misjach prowadzonych przez Zgromadzenie Sióstr Pallotynek w Goma i Rutshuru na terenie ogarniętym konfliktem naszą pomocą objętych jest około 670 podopiecznych programu Adopcja Serca. Centrum działań wojennych znajduje się nieopodal misji Ntamugenga, gdzie od lat Siostry od Aniołów prowadzą szpital i szkołę. Również tam w programie uczestniczy około 100 dzieci wspieranych przy udziale lubelskiej wspólnoty “Maitri”.
Tereny, na których wybuchły walki od lat targane są konfliktami zbrojnymi. Tak zwany rejon Wielkich Jezior Afrykańskich, który administracyjnie oprócz DR Konga znajduje się w obrębie Rwandy, Burundi, Ugandy, Tanzanii i Kenii bogaty jest w surowce naturalne oraz wodę. W związku z tym jednocześnie stanowi obszar ścierania się wpływów biznesowych, wielu chce czerpać zyski z miejscowych bogactw i potencjału. W przypadku obecnej rebelii wydaje się, że partyzanci chcą przejąć obszar Północnego Kiwu. Rebeliantom sprzyja niemoc lokalnej administracji państwowej oraz bezradność stacjonujących tam od kilku lat wojsk ONZ MONUSCO. Rejon ten jest obszarem eksploatacji i dalszego przemytu “minerałów konfliktu” – kobaltu i koltanu, których powszechnie używa się przy produkcji telefonów komórkowych i baterii. Jest to jednocześnie jeden z niewielu obszarów na świecie, gdzie te minerały występują. Na lokalne konflikty nakładają się więc interesy globalnych graczy – korporacji i rządów.
Konflikt nie oszczędza cywilów
Posługująca w tym regionie siostra Anna Nowakowska ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów w wywiadzie dla Vatican News z 11 lipca 2022 wyznała, że najtrudniejsze chwile ostrzałów przeżywała w Ntamugendze, siedząc skulona na podłodze domu zakonnego wraz z kongijskimi współsiostrami. „Podziurawiony kulami dach urealnia zagrożenie. Na ile możemy staramy się nieść wsparcie potrzebującym. Pomagamy uchodźcom, z których większość to kobiety z dziećmi. W szpitalu zajmujemy się rannymi” – mówiła misjonarka.
Na terenie misji znajduje się zaimprowizowany obóz dla uchodźców, którzy musieli opuścić swoje chaty w obawie przed ostrzałem. Powszechne w tym czasie są też gwałty i rabunki. Ludność ucieka, nikt nie jest w stanie zbierać plonów z pól, panuje głód. Część uciekinierów mieszka w pomieszczeniach z siostrami, a kilkaset osób znalazło schronienie wśród bananowców w ogrodzie pod namiotami. Tam budują prowizoryczne kuchnie na trzech kamieniach i gotują fasolę, ryż i maniok na wieczorny posiłek. Trwają w oczekiwaniu na pokój.
W regionie działa misja stabilizacyjna ONZ MONUSCO, która niestety nie jest w stanie zapanować nad eskalującym konfliktem. Przykładem tej niemocy jest atak ludności cywilnej Gomy na jeden z należących do misji magazynów. Mieszkańcy miasta są sfrustrowani i rozczarowani, że nikt nie jest w stanie zapewnić im stałego pokoju i możliwości godnego życia. Rok temu miasto borykało się ze skutkami erupcji pobliskiego wulkanu, w wyniku której setki tysięcy osób musiało czasowo opuścić swoje domy.
Nieznana przyszłość
Pozostajemy w stałym kontakcie z misjami i będziemy śledzić rozwój sytuacji. W przypadku zaostrzenia konfliktu zachodzi obawa, że nie będziemy mogli dalej prowadzić w ramach programu Adopcji Serca pomocy w tym regionie, ze względu na brak możliwości zapewnienia bezpieczeństwa naszym miejscowym współpracownikom. O wszelkich decyzjach w tej sprawie będziemy informować w naszych mediach społecznościowych, oraz pocztowo i mailowo zainteresowanych darczyńców, których podopieczni mieszkają w objętym konfliktem regionie.
Autor: Szymon Luliński, redakcja: Tadeusz Makulski
źródło: Vatican News