Nasi misjonarze mają pracowite życie nie tylko w Afryce, nie dajemy im odpocząć również w Polsce. Nic bardziej nie przekonuje do udziału w „Adopcji Serca” i innych formach pomocy niż bezpośrednie świadectwo z misji. Korzystając z przyjazdu do kraju siostry Tomaszy Sadowskiej, gdański ośrodek Ruchu „Maitri” zorganizował 10 marca akcję informacyjną w parafii św. Krzysztofa
w Gdańsku. Siostra Tomasza należy do Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa (Sióstr Pasjonistek) i od
28 lat pracuje w Kamerunie w misji Bertoua-Enia.
Podczas każdej z czterech mszy głoszone było świadectwo misyjne. Najpierw Tadeusz Makulski z gdańskiej wspólnoty Ruchu „Maitri” opowiadał o codziennym życiu w Afryce i trudnej sytuacji dzieci oraz o programach pomocy organizowanych przez Ruch. Następnie s. Tomasza mówiła, jak od strony misjonarzy wygląda praca na rzecz „Adopcji Serca”, którą w prowadzonej przez nią placówce objętych jest obecnie 143 podopiecznych. Mogliśmy też usłyszeć historie kilku sierot usamodzielnionych dzięki wsparciu Ofiarodawców. Siostra opowiadała, czym się one obecnie zajmują i jakie były ich wcześniejsze losy.
Po zakończonych mszach, nie zważając na mróz i śnieżycę, nasi dzielni wolontariusze wraz z s. Tomaszą stawali przed kaplicą, by zbierać ofiary do puszek i rozdawać materiały informacyjne. Uczestnicy mszy mieli okazję, by zakupić afrykańskie pamiątki, na przykład rzeźby, biżuterię czy malowane lub wycinane z liści bananowca pocztówki. Produkty cieszyły się dużym powodzeniem,
w kontekście wysłuchanych relacji Kamerunu liczne grono parafian zapragnęło mieć jakąś pamiątkę z tej części świata. Mamy nadzieję, że u wielu z nich, obok rzeźby lub obrazka, stanie też zdjęcie afrykańskiej sieroty, którą zdecydują się wspierać w ramach „Adopcji Serca”.
Kościół św. Krzysztofa jest w budowie i msze odbywają się w niewielkiej kaplicy. Przed akcją z obawą śledziłem prognozę pogody, gdyż moim zadaniem była obsługa stoiska z pamiątkami i sądziłem, że będzie ono stało na zewnątrz. Jednak niepokój o porywane przez wiatr ulotki i afrykańskie wyroby, które będzie trzeba wykopywać spod śniegu, okazał się zupełnie niepotrzebny. Kaplica, chociaż niewielka, jest bardzo pojemna i zmieścili się nie tylko wszyscy wierni, ale również nasze stoliki z pamiątkami.
Bardzo gościnna okazała się nie tylko świątynia, ale również dom Ewy – jednej z parafianek, a jednocześnie naszej wolontariuszki. Spędzaliśmy tam czas między kolejnymi mszami, a Ewa wraz ze swoją rodziną częstowała nas pysznościami.
Byłoby wspaniale, gdyby udało się dotrzeć w ten sposób do każdej parafii w Polsce. Jednak nie będzie to możliwe bez pomocy naszych Czytelników i innych osób wspierających dzieło Ruchu „Maitri”. Niezbyt często pojawia się okazja zaproszenia na spotkanie misjonarza. Jednak można propagować „Adopcję Serca” i inne programy pomocy poprzez wykładanie w kościołach naszych materiałów informacyjnych, przygotowywanie gablotek, wystaw itp. (koniecznie za wcześniejszą zgodą proboszcza). Jeśli ktoś z naszych czytelników widziałby możliwość, aby w porozumieniu z proboszczem swojej parafii taką akcję przeprowadzić, uprzejmie prosimy o kontakt z biurem Ruchu „Maitri” w Gdańsku (tel.: 58 520 30 50; lub z dowolnym innym ośrodkiem Ruchu „Maitri”.
Michał Sondej