Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 6 (25), czerwiec 1998

ROZWAŻANIA O NASZYM ZNAKU

      W winietce naszej gazetki widnieje znak Ruchu Maitri - uskrzydlona dłoń. Jego symbolika wiąże się ściśle z charyzmatem Ruchu. Symbolizuje otwartość jego uczestników oraz chęć niesienia pomocy ludziom żyjącym daleko. Inspiracją dla tego znaku były teksty biblijne, w których Boża "ręka" czy "skrzydła" symbolizują Jego pomoc i opiekuńczą obecność. Przyjrzyjmy się biblijnemu obrazowi, który zainspirował twórców znaku.

Boża ręka
      Bóg swą ręką stworzył niebo, ziemię i człowieka, i dał mu władzę nad dziełem swoich rąk. Z nich pochodzi wszelkie bogactwo. Jego ręka jest mocna i pełna potęgi, uwalnia, wybawia z niebezpieczeństw, niesie zbawienie... "Dzieła rąk Jego to wierność i sprawiedliwość" (Ps 111,7). On potężną ręką wyprowadził swój lud z niewoli w Egipcie. Jego ręka jest łaskawa, umacnia, "czuwa łaskawie nad wszystkimi, którzy do Niego się zwracają" (Ezd 8,22). Bóg kładzie na nas Swą rękę, którą nas wiedzie. Niesie nas na ręku jak pasterz, a my jesteśmy "ludem jego pastwiska i owcami w Jego ręku" (Ps 95,7). Wszystko i każdy z nas jest w Jego rękach. Bóg, otwierając Swą rękę, daje każdemu stworzeniu pokarm we właściwym czasie, zwłaszcza biednym, głodnym, uciśnionym. Jak czule przemawia do nas Bóg przez proroka Izajasza: "Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu swych dłoniach" (Iz 49,15-16). Te słowa rozsyłała Matka Teresa na cały świat, dziękując za pomoc i dary dla biednych.

Boże skrzydła
      Również skrzydła, które widzimy w znaku Ruchu, mają bogatą wymowę. Można się ukryć w cieniu skrzydeł Boga (podobnie jak w cieniu Jego ręki), albo wprost pod Jego skrzydłami. "Jak ptaki latające, tak Pan Zastępów osłoni Jeruzalem, osłoni i ocali, oszczędzi i wyzwoli". Pan niósł swój lud z Egiptu na orlich skrzydłach. W cieniu Jego skrzydeł można radośnie wołać: "Do Ciebie lgnie moja dusza, prawica Twoja mnie wspiera" (Ps 63,8-9). Również Jezus zna moc tego porównania. Kiedy płakał nad Jerozolimą, mówił: "Jeruzalem, Jeruzalem! [...] Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod swe skrzydła" (Mt 23,37).

Ręce Jezusa
      Zwróćmy też uwagę na dobroć i delikatność rąk Jezusa, spróbujmy odczuć ich ciepłe dotknięcie. Jego ręce są wszechmocne jak ręka Ojca i podobnie gotowe spieszyć z pomocą. Ręce Jezusa uzdrawiają z gorączki i chorób. Otwierają oczy ślepym, uszy głuchym, rozwiązują języki niemym, oczyszczają z trądu i wskrzeszają umarłych. Uzdrawiają nawet nieprzyjaciela, któremu Piotr podczas aresztowania Jezusa uciął ucho. One dodają odwagi wystraszonym uczniom, podtrzymują Piotra, który zwątpił i zaczął tonąć w jeziorze. Jezus obejmuje dzieci, na które następnie wkłada ręce i błogosławi. Ręce Jezusa łamią chleb i ryby dla głodnych tłumów, nad którymi się zlitował. Te ręce myją nogi uczniom, aby mieli przykład, jak służyć innym. Zaraz potem łamią Chleb Życia i podają Kielich Zbawienia. Po Wniebowstąpieniu Jezusa uczniowie "opowiadali Dobrą Nowinę o Panu Jezusie. A ręka Pańska była z nimi, bo wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana" (Dz 11,20-21).

Gdzie jest Boża ręka dzisiaj?
      Rozważając ten piękny obraz biblijny, a zarazem uświadamiając sobie ogrom niezasłużonego i niesprawiedliwego cierpienia, nędzy, głodu, przemocy, jakie istnieją w dzisiejszym świecie, możemy spytać: Czy Bóg dzisiaj przestał się troszczyć o swój lud? Jak jest z tą Bożą pomocą? Moglibyśmy wołać jak Psalmista: "Czemu cofasz swą rękę i trzymasz swą prawicę w zanadrzu?" (Ps 74,11). Takie dramatyczne pytania wielu stawia sobie w obliczu cierpienia i śmierci: Gdzie jest Bóg? Jak może na to pozwolić? Niektórzy, nie znajdując odpowiedzi, tracą wiarę. Mówią: Gdyby Bóg istniał, nie dopuściłby do tego. Są jednak i tacy, którzy właśnie w najtrudniejszych sytuacjach odnajdują Boga i Jego miłość.

Spójrzmy na Matkę Teresę
      Pytania takie nie były obce i Matce Teresie, której duchowość inspiruje nasz Ruch. Ona, nieustannie stając w obliczu nędzy, głodu, chorób i niepotrzebnej, bezsensownej śmierci, również musiała odpowiedzieć sobie, gdzie jest Bóg, o którym Pismo Święte mówi, że troszczy się o każdego człowieka. Na to pytanie odpowiadała z głęboką wiarą: "Jeżeli biedni musieli umierać z głodu, to nie znaczy, że Bóg się o nich nie troszczył; to znaczy natomiast, że to ty i ja niczego im nie daliśmy, nie staliśmy się narzędziem miłości w rękach Boga, by dawać im chleb i ubranie; znaczy też, że nie rozpoznaliśmy Chrystusa, kiedy ponownie przyszedł w nędznym przebraniu, jako człowiek głodny i samotny, jako bezdomne dziecko, jako ktoś szukający schronienia."
      "Nie staliśmy się narzędziem miłości w rękach Boga" - oto istota wypowiedzi Matki Teresy. Nie staliśmy się, jeśli nie chcieliśmy. Bóg nie zmusza nas, byśmy postępowali zgodnie z Jego wolą. "On na początku stworzył człowieka i zostawił go własnej mocy rozstrzygnięcia. Jeśli chcesz, zachowasz przykazanie" (Syr 15, 14-15). Możemy zaniedbać dobro i wybrać zło, chociaż jesteśmy "stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili" (Ef 2, 10), byśmy panowali nad stworzeniami i władali światem "w świętości i sprawiedliwości" (Mdr 9,2-3), troszcząc się, by dobra, które Bóg dał ludziom, rzeczywiście służyły wszystkim.

Narzędzia w ręku Boga
      I tak zbliżamy się do rozwiązania problemu: gdzie jest ta miłująca, pomocna Boża dłoń? Jej delikatne dotknięcie można odczuć poprzez działanie tych, którzy - jak Matka Teresa - stają się w Bożych rękach narzędziami miłości. Bóg zawsze postępował w ten sposób - chciał, aby człowiek był jego współpracownikiem w każdym dziele. W ten sposób udowodnił, że poważnie traktuje wolność człowieka i jego godność. Chce, byśmy byli Mu podobni, byśmy mogli tworzyć jak On, byśmy z Nim współpracowali w tworzeniu dobra. Od nas zależy, czy staniemy się "narzędziami miłości" w Jego rękach.
      Pierwszym ludziom Bóg dał do dyspozycji całą ziemię, aby czynili ją sobie poddaną i rozumnie czerpali z jej dóbr. Dał ludowi izraelskiemu Ziemię Obiecaną, ale jej nie rozdzielał - to ludzie mieli sprawiedliwie podzielić Boży dar. Jezus, gdy ulitował się nad głodnymi tłumami, łamał dla nich chleb, ale uczniowie rozdawali pokarm wśród głodnych.
      Nie inaczej Bóg postępuje i dzisiaj. Dał nam na pokarm swoje Ciało, ale karmią nas ludzie. Tak samo posługuje się dziś ludźmi, gdy chce nakarmić zgłodniałe tłumy. Właśnie w tym dziele Boża ręka spotyka się we współpracy z ręką człowieka. Mówi o tym Pismo Św.: "Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, abyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności" (Iz 42,6-7).
      Słowa te, mówiące o Mesjaszu, odnoszą się też do każdego z nas. Przez chrzest mamy udział w Jego posłannictwie. I my mamy stać się "światłością dla narodów". Jezus mówi: "Niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca, który jest w niebie" (Mt 5,15-16).
      Pismo Św. mówi też o rękach ludzi, którzy pomagają najbiedniejszym. Sławi niewiastę dzielną, która "otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga rękę" (Prz 31,20). Kto wspiera potrzebującego swą ręką, wypełnia przykazania (Syr 29,1-2), dlatego Pismo Św. napomina nas: "Nie miej ręki wydłużonej do brania, a do dawania skróconej" (Syr 4,31). "Otwórz szczodrze swą rękę swemu bratu uciśnionemu lub ubogiemu" (Pwt 15,11). "Wyciągnij rękę do ubogiego, aby twoje błogosławieństwo było pełne. Miej dar łaskawy dla każdego, kto żyje" (Syr 7,32-33). Aby to dawanie było możliwe, każdy "niech pracuje uczciwie własnymi rękoma, by miał z czego udzielać potrzebującym" (Ef 4,28).
      Gdy odpowiemy czynem na te wskazania i oddamy swoje ręce do dyspozycji Boga dla dobra najbiedniejszych, nasze ręce mogą się stać przedłużeniem pomocnej, miłującej ręki Boga. Możemy stać się w ten sposób narzędziem w Jego ręku - narzędziem Jego pomocy i opieki, narzędziem Jego Opatrzności. Matka Teresa mawiała o swoich siostrach: "Bóg posługuje się nimi - są tylko niepozornymi narzędziami w Jego rękach". Siebie zaś porównywała do małego ołówka w Bożej dłoni. Choć był on tak mały i niepozorny, a czasem i stępiony, Bóg potrafił nim pięknie pisać, gdyż ma On piękny charakter pisma.

A co z naszymi rękoma?
      Spójrz na swe dłonie! Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże. W czym twoje ręce przypominają Bożą dłoń? Jezus mówił: "Uczcie się ode mnie" (Mt 11, 29). A jak twoje dłonie świadczą o dobroci dłoni Jezusa? On "nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć" (Mt 20,28). Aby zostawić nam wzór służby, własnymi rękoma mył nogi uczniom. A czy twoje ręce są gotowe do posługi "na wzór Syna Człowieczego" (Mt 20,28)?
      Jezus, wyciągając ręce ku wszystkim potrzebującym, "przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich" (Dz 10,38). A ludzie użyli swych rąk, by Go pojmać i zabić. Ręce Jezusa zostały podczas aresztowania brutalnie związane. Żołnierze, aby zabawić się Jego kosztem, narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę", którą potem "bili Go po głowie" (Mt 27,28-30). Następnie do rąk Jezusa włożyli krzyż, by go niósł na miejsce stracenia. Tam rozciągnęli Jego ręce i przybili gwoździami do krzyża. Jezus zawisł między niebem i ziemią, ogarniając rozpostartymi rękoma każdego z nas i cały wszechświat, jakby biorąc go w objęcia. Te ręce, poranione już na wieki, pokazywał Jezus swym uczniom po zmartwychwstaniu.

Jezus nie ma dziś rąk
      "W kościele Św. Ludgeri w Monachium wisi nadnaturalnej wielkości krucyfiks. Postać Ukrzyżowanego podczas nocnego bombardowania 30.09.1944 r. utraciła obydwie ręce, a odłamek bomby przebił jej bok. Na poziomej belce krzyża znajdują się dzisiaj słowa: »Nie mam innych rąk, oprócz waszych«" (Hans Waldenfels, Ukrzyżowany i religie świata, Verbinum, Warszawa 1985, s. 87).
      Jezus potrzebuje naszych rąk, by kontynuować swe dzieło miłości. Oddajmy się więc do dyspozycji Ukrzyżowanego, by mógł naszymi rękoma pracować, by przez nasze dłonie mógł nieść pociechę, zdrowie, pomoc i zbawienie. Wyciągnijmy swoje ręce ku biednym, głodnym i opuszczonym, ku wszystkim, którzy pragną odczuć dotknięcie miłosiernej dłoni Jezusa. Zachęca do tego prośba z naszej codziennej modlitwy, "abyśmy byli godni służyć naszym braciom na całym świecie, którzy żyją i umierają w ubóstwie i głodzie". Prosimy Boga, aby dał im "dzisiaj, za sprawą naszych rąk, chleba ich powszedniego, a poprzez naszą rozumiejącą miłość darzył ich pokojem i radością". Wołamy codziennie: "O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju", narzędzia miłości, wybaczenia, jedności, nadziei, światła, radości... Jednak nie możemy kończyć na samych tylko słowach. Trzeba - jak Jezus - wyciągnąć przyjazną, solidarną dłoń do biednych, którzy "potrzebują naszych rąk, by im służyły, naszych serc, by ich kochały" (Matka Teresa). Trzeba stale szukać możliwości działania, abyśmy "nie miłowali słowem i językiem, ale czynem i prawdą" (por. 1J 3,18).

Bóg liczy również na twoje ręce
      Czy chcesz Mu je oddać do dyspozycji? Co zaniesiesz w tych rękach jako dar przed tron Najwyższego, "gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale" (Mt 25,31)? Będzie się wtedy pytać, co nasze ręce uczyniły dla głodnych, spragnionych, nagich, bezdomnych, chorych i opuszczonych, ponieważ wszystko, co uczyniliśmy - albo nie uczyniliśmy - dla jednego z tych najmniejszych, uczyniliśmy - albo nie uczyniliśmy - dla Niego samego (por. Mt 25,31-46). Obyśmy się wtedy nie wymawiali: "Spójrz, Panie Boże, zachowywałem Twoje prawa, nie dopuściłem się nienawiści, przewrotności czy bezbożności. Ręce me, Panie, są czyste. - Rzeczywiście - powie Pan. Ale są puste..." (R. Follereau, Księga Miłości).
      Spójrzmy jeszcze raz na znak Ruchu. Niech jego bogata symbolika poruszy naszą wyobraźnię i serce, stając się natchnieniem dla naszej modlitwy. Zjednoczmy się przez nią ze wszystkimi, którzy się z tym znakiem utożsamiają i sami spróbujmy się z nim utożsamić, wołając do Ukrzyżowanego słowami anonimowego współpracownika Matki Teresy:

      Czy potrzebujesz moich rąk, Panie, aby dzisiejszy dzień poświęcić na pomoc chorym i ubogim?
      Panie, oto użyczam Ci dziś moich rąk.
      Czy potrzebujesz moich nóg, Panie, by spędzić dzień odwiedzając tych, którzy potrzebują przyjaciół?
      Panie, oto zechciej posłużyć się dziś moimi nogami.
      Czy potrzebujesz mojego głosu, Panie, by spędzić dzień z tymi, którzy potrzebują Twoich słów miłości?
      Panie, oto dziś daję Ci mój głos.
      Czy potrzebujesz mojego serca, Panie, by spędzić dzień na okazywaniu miłości każdemu bez wyjątku?
      Panie, oto daję Ci dziś moje serce.

Wojciech Zięba


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]