DOPROWADZILI LUDZI DO DESPERACJI
Czy odpowiedzialność za przemoc i zniszczenie w Genui ponoszą wyłącznie radykalni przeciwnicy globalizacji?
Początkowo premier Włoch, Silvio Berlusconi, próbował rozmawiać z przedstawicielami ruchów antyglobalistycznych. Władze przekonywały, by swoje protesty odbyli nieco dalej od miejsca spotkań przywódców G8. W zamian obiecywały, że nie będą utrudniać dojazdu. Antyglobaliści wystąpili z żądaniami redukcji zadłużenia krajów Trzeciego Świata i wprowadzenia podatku od międzynarodowego przepływu kapitału spekulacyjnego, z którego dochód miałby być przeznaczony dla biednych państw.
Negocjacje zakończyły się fiaskiem i rząd zaczął przygotowywać się do wojny. Czasowo zawiesił członkostwo Włoch w układzie z Schengen, wprowadzając na nowo kontrolę na granicach z Francją i Austrią oraz zastrzegając sobie prawo niewpuszczania osób mogących zagrażać porządkowi publicznemu. Najbardziej stracili na tym zmotoryzowani turyści, którzy musieli odstać swoje w wielokilometrowych kolejkach. Zamknięto też stacje kolejowe w Genui, pozbawiając antyglobalistów możliwości dotarcia do miasta ich ulubionym środkiem lokomocji. Genui broniło 20 tys. policjantów z Włoch i kilkunastu innych krajów. Do ochrony szczytu wezwano też wojsko. Policja zatrzymywała i rewidowała przyjeżdżających, zakłócając nawet ich sen w miejscach wyznaczonych przez władze miasta.
Genua, 19.07.: Carlo Giuliani - śmiertelna ofiara zamieszek w czasie szczytu G8. Policjant, który zastrzelił demonstranta, został oskarżony o umyślne zabójstwo.
|
Te działania rozwścieczyły przeciwników globalizacji. Vittorio Agnoletti, rzecznik Genua Social Forum (Genueńskiego Forum Społecznego), skupiającego kilkaset grup antyglobalistycznych, w tym kontynuatorów kampanii Jubileusz 2000, stwierdził: "W tej sytuacji nie możemy nic zagwarantować; te zakazy doprowadzą ludzi do desperacji."
Pomimo wszelkich utrudnień do miasta przybyło ok. 200 tys. demonstrantów z Włoch, Europy i całego świata. Gwałtowne starcia z policją pociągnęły za sobą jedną ofiarą śmiertelną, dziesiątki rannych i ogromne straty materialne. W zamieszaniu wywołanym przez ekstremistów policja atakowała również demonstracje pokojowe. Wreszcie doszło do brutalnych ataków policji na centra organizacyjne demonstrantów, m.in. na Independent Media Centre (Niezależne Centrum Medialne).
O tym, jak dużą wagę Berlusconi przywiązywał do szczytu, świadczy jego trzykrotna wizytacja w Genui, by sprawdzić stan przygotowań. Kazał przestawiać donice z kwiatami i zmienić kolor mikrofonów w sali konferencyjnej Palazzo Ducale. W geście godnym króla komercyjnych telewizji polecił zasłonić brzydką kamienicę z lat 60. gigantyczną fototapetą. Po jego krytycznej uwadze na temat wywieszanej pod oknami domów suszącej się bielizny (tradycyjny widok we wszystkich miastach śródziemnomorskich) centrolewicowy burmistrz miasta wydał rozporządzenie, by bieliznę zdjąć.
Berlusconi, jeden z najbogatszych ludzi na świecie, jest dla antyglobalistów symbolem wszystkiego, co budzi ich odrazę: dzikiego kapitalizmu, egoistycznego pławienia się w przepychu, hipokryzji bogaczy. Jak czerwona płachta na byka działało na nich to, że Berlusconi pragnął zapewnić swoim gościom jak największy luksus: przywódcy G8 (oprócz Busha) nocowali na ekskluzywnym statku wycieczkowym, mając do dyspozycji prywatnych trenerów, centrum odnowy biologicznej, salę kinową. W prezencie od greckiego armatora dostali srebrne pudełka na cygara, a od włoskiego premiera - przenośne biureczka. Jednak radykalni demonstranci wśród tej sielanki zmusili przywódców G8 do refleksji nad stylem ich przyszłych spotkań.
Miłada Jędrysik
Kampania przeciw długom trwa! Weź udział w akcji - wyślij list z apelem o anulowanie długów Trzeciego Świata.
|