MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 1 (55), styczeń-luty 2002 |
NIE TYLKO ZŁO S. Danuta Mazurowska ze zgromadzenia Sióstr Służek NMPN, która wiele lat pracowała na misjach w Rwandzie i Zairze (obecnie referentka ds. misji) opisuje kilka sytuacji, by dać świadectwo, że nie tylko zło i przemoc mają coś do powiedzenia.
Innocenty
Innocenty jest młodym, uzdolnionym nauczycielem. Miał matkę z pochodzenia Tutsi, a ojca Hutu, który został zamordowany podczas ucieczki w czasie wojny. Dla Innocentego Tutsi i Hutu to bracia. Nie wiedział, dlaczego miałby stawać po stronie jednych przeciw drugim. W szkole głosił braterstwo i bezsens występowania jednego plemienia przeciw drugiemu. Odważnie bronił dzieci pokrzywdzone, ubogie. Zagrożono mu wyrzuceniem ze szkoły. Był jednak nieulękniony. Zjednał sobie wielu nauczycieli. Dzieci tej szkoły uważały go za największy autorytet. Bano się wyrzucić go bezpodstawnie, chociaż do dziś jest szykanowany. Innocenty położył jednak swoje życie na szali prawdy i dobra. Jest wpatrzony w Chrystusa. Napisał mi w ten sposób: „Na razie świadczę moim życiem, postawą i słowem o Chrystusie. Jeszcze jestem w mojej szkole. Czuję jednak, że to chyba długo nie potrwa. Może Pan mnie przeniesie na inną placówkę, może do więzienia? Tam też będę świadczył o Nim. Proszę się modlić za mnie, abym nigdy nie przestał się w Niego wpatrywać, bo wtedy, wszystkie siły by mnie opuściły.”
Głosić prawdę
W Dem. Rep. Kongo prześladowano i prześladuje się księży, biskupów i świeckich, którzy mówią prawdę i potępiają zakłamaną politykę. Gdy w jednej z parafii pojmano takiego śmiałego proboszcza, który odważył się mówić prawdę niewygodną dla tamtejszych polityków, zapytano go, czy nie zechciałby przestać mówić w ten sposób, a wówczas darują mu życie. Wtedy ksiądz wykrzyknął: „Nie mam nic do stracenia”. Za św. Pawłem powtórzył jeszcze: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” i padł, gdyż kula karabinowa przeszyła jego serce. Słyszał to jego wikariusz i dał świadectwo na pogrzebie, który był manifestacją wiary. O tym proboszczu powiedziano jeszcze: „Odwagę do głoszenia Prawdy czerpał z codziennej, długiej adoracji Najświętszego Sakramentu. W wieczornej ciszy, zanim udał się na spoczynek, długo wpatrywał się w tabernakulum, w którym przebywa cichy i pokorny Więzień miłości...”
„Modliłem się bez przerwy”
Znam w Rwandzie pewnego człowieka, który jest anastezjologiem. Ma na imię Christoph (Krzysztof). Razem ze swoją żoną należy do grupy charyzmatycznej Jezusa Miłosiernego. W czasie wojny w 1994 roku musiał przebywać w kryjówce przez 3 miesiące i tylko w nocy ktoś przynosił mu żywność i wodę. Pytałam go, jak to przeżył. Powiedział: „Modliłem się bez przerwy, głośno, na różańcu, tak że gardło i język mi wysychał. Przez tę modlitwę czułem, że Bóg wlewał pokój w moje serce. Stawało się miękkie jak wosk, a ogień miłości wypalał wszelkie uprzedzenia i nienawiść. Nauczyłem się przebaczać i współczuć nawet wrogom. Właściwie ja już nie mam wrogów. Bóg okazał się hojnym. Po tym koszmarze odnalazłem żonę i dzieci, a moją modlitwą jest nieustanne wielbienie Boga”. |
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |