MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 2 (56), marzec 2002 |
PO POWODZI Gdy fala przypływu uderzyła na wieś Jhatipari rankiem 29.10.1999 r., Babu Mandal przebywał z matką i dwoma braćmi w lepiance krytej strzechą. Fala wysokości 6 m przewaliła się przez ich dom i w ciągu kilku sekund Babu (10 lat) i jego bracia (5 i 3 lata) zostali porwani przez potężny strumień wody. „Już myślałem, że wszystko skończone, gdy zauważyłem, że nasza suka płynie obok” - mówi Babu. „Złapałem jej ogon, przyciągnąłem moich braci, trzymających mnie za kostkę i ramię, i posadziłem ich na grzbiecie psa” - mówi. „Kalia walczyła z falami i dociągnęła nas do dachu niemal zatopionej chaty. Znaleźliśmy tam dla siebie schronienie nad samą powierzchnią wody”. Bracia wytrzymali dwa dni deszczu i wiatru, bez jedzenia na dachu chaty. „Potem dach zawalił się i znowu znaleźliśmy się w wodzie” - mówi Babu. Ale pies nie poddał się. „Kalia ponownie dociągnęła nas do domu wuja, odległego o 500 metrów. W końcu byliśmy bezpieczni” - mówi Babu.
Mimo desperackich wysiłków Kalia, która stała się legendą w Jhatipari, nie zdołała uratować całej rodziny. Gdy cyklon zaatakował wioskę, ojciec Babu, rybak, przebywał na morzu i już nie powrócił. Miesiąc po sztormie umarła też matka. Babu i jego bracia mieszkają teraz w Mamata Gruha - domu miłości i opieki dla wdów i sierot. Nie są sami. W Orissie ponad tysiąc dzieci zostało sierotami na skutek katastrofy. Jhatipari w dystrykcie Jagatsighpur zostało szczególnie doświadczone przez furię żywiołu, tracąc połowę mieszkańców, w tym 78 dzieci, gdy fala pochłonęła wioskę.
W drugiej połowie października 1999 r. wschodni stan Orissa nad Zatoką Bengalską został w ciągu dwóch tygodni spustoszony przez dwa cyklony, które dotknęły ponad 20 milionów ludzi w 14 dystryktach nadbrzeżnych. Stolica stanu, Bhubaneshwar i pobliskie miasto Cuttack zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Meteorolodzy nazwali to „supercyklonem”. Przy prędkości wiatru dochodzącej do 250 km/godz. tropikalny sztorm zawisł nad wybrzeżem Orissy jak ogromny sęp, niszcząc domy, inwentarz, zbiory i drzewa przez ponad 24 godziny. Pozbawił życia 10 tys. osób i zniweczył nadzieje milionów.
Jak stwierdził gubrnator Orissy, Sudhanshu Mohan Patnaik, liczba ofiar śmiertelnych mogła być znacznie wyższa. „Dopiero w nocy 28 października dostaliśmy informacje od służb meteorologicznych, że supercyklon uderzy na wybrzeże Orissy wczesnym rankiem 29 października. Ledwie zdążyliśmy zareagować” - mówi. „Ale ewakuowaliśmy ok. 30 tys. ludzi z najniżej położonych terenów”.
Wybrzeże Orissy leży na trasie cyklonów i gwałtownych sztormów typowych dla tego obszaru pod koniec okresu monsunowego. Ale ludzie mieszkający na wybrzeżu nie mieli pojęcia, że supercyklon z 29 października będzie najgorszym ze wszystkich pamiętanych do tej pory. W regionie Ersama nie ma schronów, ale ludzie zostali ostrzeżeni przez radio, telewizję i system głośników. „Tak przyzwyczaiłem się do cyklonów, że myślałem, iż przetrwamy bez problemów. Zostaliśmy w naszych chatach nie przejmując się ostrzeżeniami” - mówi 35-letni Sapan Paramanik, rolnik z Jhatipari, odległej 7 km od Zatoki Bengalskiej. - „Kosztowało mnie to drogo. Straciłem żonę i trójkę dorosłych dzieci, które zabrała fala przypływu”.
Cyklon był tak katastrofalny z powodu wyjątkowej kombinacji warunków, których Orissa wcześniej nie doświadczyła. Natężenie burz, ich zasięg i nieoczekiwane przemieszczenia sprzysięgły się, aby wyrządzić jak największe szkody. Gospodarka Orissy została zdruzgotana: zimowe zbiory ryżu zostały zmyte z powierzchni ziemi, stanowe spichlerze zostały opróżnione; dochodowe uprawy trzciny cukrowej, orzechów kokosowych i betelu też bardzo ucierpiały. Oficjalnie straty oszacowano na 500 mld rupii.
Obok wielkich strat nastąpił też pewien postęp. Choć obawiano się epidemii cholery i dezynterii, dzięki ciągłym kampaniom na rzecz poprawy zdrowia i ochrony ujęć wodnych, niewiele osób zmarło na skutek chorób. Ale najbardziej zaskakujące były dobre letnie zbiory ryżu w wielu wioskach. „To cud, w który trudno uwierzyć. Dziś uśmiechamy się po miesiącach cierpienia” - mówi Purna Chandra Jena, rolnik z Nukeipur, wioski liczącej 480 mieszkańców, leżącej 7 km od Ersama. - „Nie wierzyliśmy, by można uprawiać ryż na polach zalanych przez morze”. Ryż nie może rosnąć w słonej wodzie, więc gdy morze przerwie wały i zaleje pola, rolnicy są bezradni. Tak przynajmniej im się zdawało. Dziś w Nukeipur, położonym na końcu jednego z dopływów kanału Taladanda wdraża się nowe metody uprawy ryżu i rozwija współdziałanie mieszkańców. Wszystkie 88 rodzin połączyły siły, aby odbudować wioskę pod kierunkiem wolontariuszy z Centrum na rzecz Młodzieży i Rozwoju Społecznego (CYSD), organizacji pozarządowej działającej w Bhubaneshwarze. „Gdy przybyłem do wioski Nukeipur dwa miesiące temu, wieśniacy wyglądali na przygnębionych i wszyscy mówili o pomocy od rządu i organizacji pozarządowych” - mówi Sishir Kumar Parija, specjalista rolniczy CYSD. - „Ponad tydzień zajęło mi przekonanie rolników, że mogą uprawiać ryż po spłukaniu zasolonych pól. Jeszcze więcej czasu zabrało mi przekonanie ich do nowej metody uprawy ryżu.”
Ta metoda uprawy ryżu była opracowana w suchych stanach północno-zachodnich Indii, ale nigdy jak dotąd nie była stosowana na obszarach wilgotnych, jak Orissa. W przeciwieństwie do tradycyjnej uprawy ryżu, w tej nowej metodzie nasiona wystarczy namoczyć przez 8 godzin i wysiać bezpośrednio do gruntu. „Dzięki temu oszczędza się sporo czasu i pracy” - mówi Parija. Poza tym wydajność jest 7-10% większa.
Przed CYSD stanęło kolejne wyzwanie: przekonać władze w stolicy stanu, Bhubaneshwarze, aby napełniły wodą kanał Taladanda, który był suchy od 5 lat. „Kilka dni zajęło nam przekonanie zarządzających systemem irygacyjnym, by skierowali odpowiednią ilość wody do kanału, aby mogła dotrzeć do Nukeipur i innych sąsiednich wiosek” - mówi sekretarz CYSD, Jagadanand, który organizował współpracę organizacji pozarządowych. CYSD zaopatrzyło komitet odbudowy wsi w ziarno, nawozy, pestycydy i zespoły pomp. Rolnicy pracowali razem, niezależnie od przynależności kastowej i ilości posiadanej ziemi. Dotąd tradycyjnie każdy rolnik pracował na własnej ziemi. Tym razem po żniwach wszyscy podzielą się równo.
Eksperyment rozprzestrzenia się niczym ogień nawet bez pomocy CYSD. Wielu rolników w sąsiednich wioskach rozpoczęło uprawę na podobnych zasadach. W sumie 5 tys. rolników ze 144 wiosek zniszczonych przez cyklon skorzystało z pomocy CYSD i nowatorskiej metody uprawy ryżu.
Innym przykładem samopomocy rolników jest wioska Nagagoteswarpur w rejonie Balikuda. W ciągu tygodnia około 800 rolników odbudowało zaporę na rzece Alaka. „Byliśmy rozczarowani niewielkimi postępami prac podjętych przez rząd” - mówi 65-letni rolnik Babuli Senapati. - „Wykonaliśmy to zadanie w ramach programu żywność za pracę”.
Rolnicy i organizacje społeczne uważają, że należy rozpowszechnić programy żywność za pracę, szczególnie po zakończeniu akcji doraźnej pomocy powodzianom. „Jak przetrwamy nadchodzące miesiące? Nie mamy już zapasów” - mówi przewodniczący komitetu odbudowy wioski Praharajpur, Prasanna Kumar Parija. - „Nie chcemy żebrać. Potrzebna nam praca. Nikt nas nie słucha.”
Cyklon pogłębił kryzys finansowy w Orissie. „Finanse stanowe mają deficyt 160 mld rupii” - mówi minister finansów Orissy, Ramakrishna Patnaik. Oznacza to mniej pieniędzy na odbudowę rejonów dotkniętych cyklonem. Stan próbował uzyskać pomoc od Banku Światowego i innych międzynarodowych instytucji finansowych. ONZ przyznała ponad 20 mln dolarów na programy żywność za pracę. „Kończymy pracę nad programem i wkrótce ludzie będą mogli pracować w zamian za pożywienie, co im pomoże odbudować ich zasoby i zwiększy ich samodzielność” - mówi Saroj Jha z ONZ. Nageshwar Patnaik Czytaj więcej o problemach z wodą w Bangladeszu
Przeczytaj hasła w encyklopediach internetowych
Encyklopedia Internautica
Otwarta Encyklopedia PWN
Internetowa Encyklopedia PWN
WIEM: Wielka Internetowa Encyklopedia Multimedialna
| ||
[Spis treści numeru, który czytasz] |