Znak Ruchu Maitri MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 6 (25), wrzesień 1998

MAITRI ZNACZY PRZYJAŹŃ

      Nazwa Ruchu - podobnie jak jego znak - ściśle wiąże się z jego charyzmatem. Słowo "maitri" w sanskrycie, języku starożytnych Indii, znaczy "przyjaźń". Ponieważ na początku istnienia Ruchu Maitri cała nasza pomoc była kierowana do Indii, przyjęliśmy w nazwie naszego Ruchu słowo z języka tych, którym pomagaliśmy - i pomagamy nadal. Szukaliśmy słowa z ich języka, które najlepiej oddaje pojęcie współczującej miłości. Chcieliśmy w ten sposób okazać szacunek im oraz prawdziwym wartościom kulturalnym, społecznym i duchowym, które posiadają, a które odbijają promień Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. Zachęca do tego Sobór Watykański II w Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich.

Co to jest przyjaźń?
      Przyjaźń jest wielką wartością. Każdy jej poszukuje tak, jak się szuka szczęścia. Ale czy może znaleźć przyjaźń ten, kto chce ją mieć tylko dla siebie? Odpowiedź na to pytanie nie jest bez znaczenia, ponieważ przyjaźń przyczynia się do pełnego rozwoju naszej osobowości. Postawmy sobie i inne pytanie: Co to jest przyjaźń? Mówi Matka Teresa: "Prawdziwa i pewna droga do przyjaźni wiedzie przez pokorę, przez otwieranie się na drugiego człowieka, akceptowanie drugiego człowieka takim, jakim jest, przez wzajemne poznawanie się. To poznawanie prowadzi do wielkiej miłości, a miłość prowadzi do wielkiej służby, ofiarowywania się jeden drugiemu. Dla mnie to właśnie jest przyjaźń - wzajemne poznawanie się, akceptacja wzajemna takimi jacy jesteśmy, tak, abyśmy mogli wzajemnie się miłować".
      Przyjaźń więc możemy określić bardzo prosto - jest to inne imię miłości. Przyjaciele pragną być stale ze sobą, starają się być do siebie podobni, wprost się ze sobą utożsamiają. To w konsekwencji prowadzi ich do dzielenia się dobrami - zarówno materialnymi (kto nie zna przyjaciółek które wymieniają się ze sobą odzieżą?) jak i duchowymi (wymieniają nie tylko odzież, ale i poglądy, omawiają problemy, powierzają sobie tajemnice, otwierają serca). Wymiana dóbr duchowych jest jednak o wiele ważniejsza, a wymiana darów materialnych tylko jej towarzyszy. Nie jest tu ważne, co i ile się dostaje, ale co i ile się daje. Nie znajdzie przyjaźni, kto chce z niej tylko korzystać, bo przyjaźń jest w istocie jedną wielką wymianą dóbr - wymaga wzajemności. Ale uwaga! Nie jest to handel wymienny, który się skupia na wartościach materialnych i kieruje się tylko jedną regułą: coś za coś i to w odpowiednim stosunku. Dzięki wymianie dóbr między przyjaciółmi wszystko staje się wspólne i prowadzi to do zjednoczenia duchowego.

Podstawą przyjaźni jest prawda i wierność.
      Przyjaciel nie może kłamać ani zawieść. Nawet ze wstydu nie powinien obiecywać czegoś, co przekracza jego możliwości. Nie byłoby to prawdą i prowadziłoby do rozczarowania (zob. Syr 20,23). Przyjaciel nie może zdradzać tajemnic (zob. Syr. 27, 16 - 17). Nie może opuszczać starego przyjaciela dla nowych znajomości (zob. Syr 9,10), a tym bardziej dla zysku (zob. Syr 7,18). Dlatego mówi Pismo św:

      Wierny przyjaciel potężną obroną.
      Kto go znalazł, skarb znalazł.
      Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty,
      Ani równej wagi za wielką jego wartość.
      Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia,
      Znajdą go bojący się Pana.

                                                (Syr 6,13-15)

Przyjaciele sobie pomagają
      Prawdziwi przyjaciele zrobią dla siebie wszystko. Dobro jednego jest również dobrem drugiego. Podobnie troski, trudności i cierpienia. W problemach przyjaciele pomagają sobie nawzajem. Właśnie wtedy poznaje się szczerość przyjaźni: "prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie". Dlatego mówi Pismo św. :"Przyjaciela nie poznaje się w pomyślności" (Syr. 12,8). "Przyjaciel kocha w każdym czasie, a bratem się staje w nieszczęściu" (Prz 17,17).
      Przykładem takiej pięknej przyjaźni może być stosunek między św. Grzegorzem z Nazjanzu i św. Bazylim Wielkim. Pisze św. Grzegorz: "Staliśmy się dla siebie wszystkim, żyjąc pod jednym dachem, dzieląc jeden stół jako nierozłączni przyjaciele. [...] Walczyliśmy obaj nie o to, kto będzie miał pierwszeństwo, lecz kto ma drugiemu ustąpić, gdyż każdy z nas uważał sławę drugiego za własną. Mogło się wydawać, że obaj mamy jedną duszę, która podtrzymuje dwa ciała. Jeden był w drugim i obok drugiego".

Pełnia przyjaźni
      Takie wzajemne udzielanie się sobie jest najgłębszą podstawą, a zarazem pełnią przyjaźni. Z tej wymiany wartości powstaje też nowa wartość, która inaczej powstać by nie mogła. Nie tylko łączy przyjaciół, ale też promieniuje na zewnątrz - wspólnota przyjaciół nie jest zamknięta, ale przyciąga też innych. Przyjaciele bowiem nie tylko z miłością patrzą sobie w oczy, ale przede wszystkim patrzą w jednym kierunku na wspólne cele. W ten sposób swoją przyjaźnią wywierają wpływ na bliższe i dalsze otoczenie.

Przyjaźń to inne imię miłości
      Prawdziwa przyjaźń należy do jej najwyższych przejawów. Kto potrafi do głębi przeżywać przyjaźń, osiągnął szczyt duchowego rozwoju - podobnie jak wspomniana para świętych. Wprawdzie można mieć zastrzeżenie: oni byli przecież święci! Jednak rzeczywistość jest trochę inna - oni właśnie na drodze przyjaźni dochodzili do świętości i wzajemnie sobie w tym pomagali. I my możemy iść tą samą drogą ku pełni miłości.

Jezus prawdziwym przyjacielem
      On może być przykładem dla wszystkich. Przyszedł na świat, aby stać się przyjacielem każdego z nas. Aby to było możliwe, upodobnił się do nas we wszystkim, oprócz grzechu (por. Flp 2,7; Hbr 4,15). Dzielił los każdego człowieka, a więc również biednych i poniżonych. Gdyby narodził się jako bogacz, nie mógłby być naprawdę przyjacielem wszystkich, ale przez swoje ubogie życie mógł zaprzyjaźnić się z każdym, a zwłaszcza z biednymi, z którymi się utożsamił. Niósł im pokój, wolność od grzechu, prawdę życia oraz zdrowie duszy i ciała. Dawał im chleb - nie odsyłał głodnych z niczym, ale mówił: "Żal mi tego ludu" (Mt 15,32). Jezus był przyjacielem swych uczniów (zob. Łk 12,4; J 15,13-16). Był przyjacielem Łazarza, nad którego śmiercią płakał i którego wskrzesił (zob. J 11,11).
      Jezus, jako prawdziwy przyjaciel, nie tylko dawał, ale też przyjmował - pozwalał się obdarowywać swym przyjaciołom. Na przykład przyjmował zaproszenia na uczty - też od celników i grzeszników. Dlatego mu wypominali faryzeusze, że jest ich przyjacielem (zob. Mt 11,19). Jednak Jezus przez swą życzliwość pozyskiwał ich przyjaźń i otwierał ich serca dla dobra i miłości. Przykładem mogą być odwiedziny Jezusa u Zacheusza. Kiedy Jezus wszedł do jego domu, ten gest przyjaźni skłonił Zacheusza do radykalnej zmiany życia. Do tej pory był żądny posiadania - teraz chce naprawić wszystkie krzywdy i okazać dobro biednym, przyjaciołom Jezusa. Rozdał im połowę majątku, ponieważ przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi.

"Przyjacielu, po co przyszedłeś?"
      Ten przyjacielski stosunek Jezusa do grzeszników osiągnął swój szczyt w Jego stosunku do Judasza. Jezus traktował go jak przyjaciela i wtedy, gdy Judasz przyszedł go zdradzić. Zwrócił się do niego: "Przyjacielu, po co przyszedłeś?" (Mt 26,50). Wtedy Jezus przeżył zawód. Jest nam podobny i w tym - dobrze zna ból zdrady przez niewiernego przyjaciela. Ten ból przejmująco wyraził autor Psalmu:

      Gdyby to lżył mnie nieprzyjaciel,
      z pewnością bym to znosił;
      gdybyż przeciw mnie powstawał ten, który mnie nienawidzi,
      ukrył bym się przed nim.
      Lecz to byłeś ty, mój rówieśnik,
      przyjaciel mój zaufany,
      z którym żyłem w słodkiej zażyłości,
      chodziliśmy po domu Bożym
      w orszaku świątecznym. [...]
      A ja wołam do Boga i Pan mnie ocali.
      Wieczorem, rano i w południe narzekam i jęczę,
      a [On] mego głosu wysłucha.

                                                (Ps 55,13-15.17-18)

Jezus szuka prawdziwych przyjaciół
      Szuka ich także dziś. Nie chce mieć tylko sługi (zob. J 15,15). Ale i dziś często przeżywa zawód. Nie rezygnuje jednak. Chce znaleźć przyjaciela, chce się zaprzyjaźnić ze mną i z tobą. Właśnie dlatego stał się jednym z nas, abyśmy mogli miłować Go tak, jak On nas umiłował - przyjaźń bowiem potrzebuje wzajemności. Jezus nam ukazał prostą i pewną drogę do tej przyjaźni mówiąc "Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję" (J 15,14; zob. J 15,12-17). A cóż Jezus chce abyśmy czynili? Jedynym warunkiem, abyśmy byli Jego przyjaciółmi jest Jego Nowe Przykazanie: "Miłujcie się wzajemnie tak, jak ja was umiłowałem" (zob. J 13,34; J 15,12.17; Rz 13,8; 1J 3,11.24; 4,11; 2J 5). On nas umiłował aż do końca (zob. J 13,1), bo "nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15,13). Matka Teresa, nawiązując do tego, mówi: "Jezus umiłował mnie, ofiarując siebie. Dlatego ja także muszę kochać przyjaciela, ofiarując mu siebie".

Nie ma przyjaciela nad Jezusa
      Jego miłość jest tak pokorna i delikatna... On, aby mógł być z nami, poniżył się i przyszedł do nas na świat. Dzisiaj, abyśmy mogli być z Nim, daje nam swoje ciało na pokarm. A jakby tego było jeszcze zbyt mało, dał nam okazję, abyśmy i my mogli coś dla Niego uczynić, kiedy powiedział: "Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40). On dziś oczekuje na nasz gest przyjaźni w najbiedniejszych z biednych, głodujących, naszych braciach i siostrach, gdyż są to Jego najdrożsi przyjaciele. Ukazuje ich i mówi: "Wy dajcie im jeść!" (Mt 14,16). A ponieważ jest w nich obecny, skarży się: "Byłem głodny a nie daliście mi jeść" (Mt 25,42). Niestety, nie brakuje dziś okazji, abyśmy mogli odpowiedzieć na te słowa. Dziś umiera z głodu dziesiątki tysięcy osób dziennie. Miliony niedożywionych dzieci skazanych jest na niedorozwój fizyczny i umysłowy, miliony nie mają dachu nad głową, pracy, możliwości nauki, opieki lekarskiej i leków, niepotrzebnie cierpią i umierają w nędzy i głodzie. To oni, przyjaciele Jezusa, czekają na nasz gest przyjaźni! To On sam w nich czeka!

Każdy z nas szuka przyjaźni
      Tęskni za nią nasze serce. Któż by nie chciał mieć dobrego, wiernego przyjaciela, na którym by mógł zawsze polegać, któremu mógłby otworzyć swoje serce i który by go wiernie miłował? Jednakże mało kto znajduje prawdziwego przyjaciela, mało kto nie przeżył zawodu, spowodowanego nieodpowiedzialnością, a nawet niewiernością przyjaciela. Dlaczego tak się dzieje? Z kim się przyjaźnić, aby nie przeżyć rozczarowania?
      Wszyscy możemy obserwować, jak łatwo zawiązują się przyjaźnie, zwłaszcza wśród młodych, i jak wiele z nich się wkrótce rozpada. Przyczyną jest zapewne niewłaściwe rozumienie przyjaźni i szukanie w niej dobra bardziej dla siebie, niż dla drugiego, oraz szukanie przyjaźni tam, gdzie jej znaleźć nie można. Chętnie szukamy przyjaźni wśród tych, którzy się w jakiś sposób wyróżniają - wyglądem, sławą, bogactwem, władzą... Niechętnie natomiast szukamy przyjaciół wśród tych, którzy są brzydcy i słabi, kłopotliwi, biedni, potrzebujący pomocy. To w pewnej mierze zdradza nasz egoizm. Nie chcemy kłopotliwych przyjaciół, ponieważ to może naruszać nasz spokój i poruszać nasze sumienie. Gdybyśmy naprawdę chcieli być ich przyjaciółmi i utożsamić się z nimi, zmusi nas to do zmiany sposobu życia i wyrzeczeń, szczególnie wtedy, kiedy przyjaciel będzie potrzebować naszej pomocy - a tacy pomocy potrzebują zawsze! Wprawdzie tęsknimy do przyjaźni, ale nie szukamy jej tam, gdzie ją znaleźć najłatwiej, ponieważ boimy się ewentualnych konsekwencji. Ale to właśnie biedni najbardziej potrzebują naszej przyjaźni i mają do niej największe prawo, ponieważ są to przyjaciele Jezusa i ponieważ Jezus, który jest także naszym przyjacielem, utożsamił się z nimi. Wśród biednych też najłatwiej znajdziemy odpowiedź - oni najprędzej otworzą nam swoje serca.

Moje przyjaźnie świadczą o mnie
      To, gdzie ich szukam, świadczy o mojej hierarchii wartości. Prawdziwy chrześcijanin miałby być - jak Jezus - przyjacielem biednych i odrzuconych. W życiu chrześcijanina powinien się odbijać przykład Jezusa - naszego przyjaciela. Do tego dążą uczestnicy Ruchu Maitri. Pragniemy, aby nasz Ruch był wspólnotą przyjaciół. Ale nie chcemy być tylko przyjaciółmi sami dla siebie.

Chcemy być przyjaciółmi ubogich
      Wzywał nas do tego Papież Paweł VI, który wygłosił w Bombaju 3.12.1964 r. do przedstawicieli religii niechrześcijańskich i powtórzył w swojej encyklice o rozwoju narodów Populorum progressio, słowa: "Trzeba, aby człowiek spotkał się z człowiekiem, aby narody spotkały się ze sobą jak bracia i siostry, jak dzieci Boga. W tej wzajemnej życzliwości i przyjaźni, w tym świętym zespoleniu duchowym, winniśmy również przystąpić do dzieła, jakim jest przygotowanie wspólnej pomyślności rodzaju ludzkiego na przyszłość" (PP 43; zob.też KDK 88a).
      Abyśmy mogli rzeczywiście być przyjaciółmi ludzi różnych języków i narodów, musimy się na nich otworzyć i zbliżyć do nich. Abyśmy mogli rzeczywiście stać się przyjaciółmi najbiedniejszych wśród narodów i w pełni ich zrozumieć, musimy starać się również dzielić ich los. Dlatego dążymy do ograniczania w codziennym życiu swych potrzeb i wydatków, aby w ten sposób dzielić z potrzebującymi. Czasem nas to musi kosztować. Ale czyż nasi przyjaciele nie mają żadnych problemów? Czyż nie mielibyśmy ich solidarnie znosić i my? To dawanie powinno być jednak tylko zewnętrznym znakiem wewnętrznej jedności i braterstwa. Staramy się więc przybliżyć do nich i na innej drodze - przełamując uprzedzenia i fałszywe wyobrażenia o ich życiu i sytuacji, pokonując podziały i brak jedności wśród ludzi. Na tej drodze staramy się stawać przyjaciółmi Jezusa, przyjaciółmi Boga. Pomagają nam w tym spotkania modlitewne i rekolekcje, które organizują uczestnicy Ruchu. Wzorem i źródłem inspiracji w działaniu jest dla nas przyjaźń Jezusa do każdego z nas.

Szukasz przyjaźni?
      Nie szukaj jej tam, gdzie jej nie znajdziesz, gdzie łatwo doznasz zawodu. Nie szukaj jej też tylko dla siebie, aby tobie było dobrze. Jeżeli chcesz ją naprawdę znaleźć, wejdź na drogę, którą ukazał nam Jezus. Możesz tą drogą kroczyć wraz z nami, stając się przyjacielem naszym, przyjacielem ubogich, przyjacielem Boga. Ale pamiętaj - przyjaźń ma swoje prawa: potrzebuje wzajemności. Nie oczekuj, że będziesz mógł tylko brać. Będziesz musiał również dać coś z siebie, aby ta przyjaźń mogła być prawdziwa. Może cię to czasem kosztować wiele. Ale tylko w ten sposób możesz znaleźć prawdziwą przyjaźń i szczęście, bo Jezus powiedział: "Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu" (Dz 20,35).

Wojciech Zięba
m.in. na podstawie konferencji ks. dr Romana Foryckiego SAC
Duszpasterza Krajowego Ruchu Maitri


[Spis treści numeru, który czytasz]
[Skorowidz  tematyczny artykułów]
[Strona główna]      [Napisz do nas]