Znak Ruchu Maitri
MY A TRZECI ŚWIAT
Pismo gdańskiego ośrodka
Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI
Nr 1 (92) styczeń-luty 2007

SPOTKANIE Z SIOSTRĄ AGNIESZKĄ cz. V

Kolejny fragment wypowiedzi s. Agnieszki Ossowskiej, misjonarki z Kamerunu, która odwiedziła nas w ubiegłym roku i spędziła z nami kilka bardzo ciekawych godzin.
AIDS
Trzeba w Kamerunie mówić o AIDS, ponieważ śmiertelność jest coraz większa. Ale nikt nie chce tego robić. Nawet jak ktoś wychodzi ze szpitala, to nigdy nie powiedzą, że umrze na AIDS - umrze np. na dur brzuszny.
My mówimy o tym w kościele, mówimy na spotkaniach z młodzieżą, na katechizacji. Trzeba o tym mówić w szkołach. Ale do szkół państwowych nie mamy łatwego wejścia. Obok nas w odległości ok. 300 m jest olbrzymie liceum techniczne, gdzie jest 1200 uczniów. Proponowałam w tym roku spotkania z młodzieżą, ale zaraz zadają mi pytanie: czy siostra dysponuje jakimiś środkami, jak telewizor, magnetowid itp., żeby coś pokazać? Nawet ksiądz, który tam usiłuje katechizować, wytrzymał tylko w dwóch klasach. Mówił, że Afryka pod tym względem niewiele różni się od Polski. Obecnie dostałyśmy z Paryża środki na telewizor i magnetowid, więc to będzie. Trzeba się teraz jeszcze zatroszczyć o jakieś filmy, ale to już na terenie Kamerunu można między misjami pożyczyć. Jednak w tym roku jeszcze do szkoły wejść nie mogłam.
Potrzebna pomoc
Pomocy udzielił nam Ruch Maitri (pierwszy raz nasze zgromadzenie otrzymało Wasz adres poprzez nasze siostry). Są też osoby prywatne, np. jeden pan z Politechniki Krakowskiej wpłaca miesięcznie 30 złotych na leczenie dzieci, którym brakuje środków. Teraz przyjechałam i znajomej pani farmaceutce w aptece zawiozłam list. Wiem, że moja współsiostra prosi w nim o środki opatrunkowe, i wiem, że będę je dźwigać. Ale te środki wystarczą jej na kilka miesięcy funkcjonowania, a to już odciąża koszty przychodni. Jeżeli jesteśmy zdrowe, to nasz urlop najczęściej polega na tym, że się jeździ od kościoła do kościoła. Nasz urlop to kwestowanie. Ja dwa lata temu byłam tydzień w moim domu rodzinnym. A w tym roku byłam dziesięć dni - trochę ze względów zdrowotnych.
Funkcjonujemy w taki sposób, że pieniądze, które cały rok wpływają na nasze konto, są przechowywane dokładnie dla określonej osoby czy na określony cel. Jest jednak konkretny problem, przed którym ja stoję. Większość organizacji jest za pracą społeczną czy pracami społeczno-rozwojowymi. Uzyskać pieniądze na przychodnię jest stosunkowo łatwo. Mniejsza jest ilość tych, którzy chcą wspomagać pracę duszpasterską - pomoce katechetyczne czy inne tego typu rzeczy. Jest tych organizacji dużo mniej, jednak dają. Ale na utrzymanie zgromadzenia... Proszę sobie wyobrazić, że zdobyć fundusze na nasze funkcjonowanie jest rzeczą niemożliwą. Nigdy. To jest naszym największym kłopotem.
Mamy np. w Kamerunie jedno zgromadzenie, które ma trzy domy w Niemczech. Mają dwie placówki misyjne i każdy dom w Niemczech ma obowiązek utrzymać dom w Kamerunie. Ale nie wszystkie zgromadzenia mają taką możliwość.

C.d.n.
Opracował Wojciech Zięba



Przeczytaj pozostałe części artykułu:
  • [Spis treści numeru, który czytasz]
    [Skorowidz  tematyczny artykułów]
    [Adopcja Serca  - pomoc dla sierot]
    [Strona główna]      [Napisz do nas]