PROBLEMY SPOŁECZNE BOLIWII
Druga część wywiadu z s. Jordaną Przybył, misjonarką z Boliwii, przeprowadzonego przez Danutę Szczepańską z Bytomia.
Danuta Szczepańska: Jakie są przyczyny nędzy w Boliwii?
S. Jordana: Myślę, że jest to cała historia, nie tylko Boliwii, ale w ogóle Ameryki Łacińskiej. To są kraje, które zostały ograbione. Boliwia mogła być jednym z najbogatszych krajów świata. Ma złoto, srebro, wszystkie rodzaje owoców, wszystkie typy klimatów: chłodny, subtropikalny, tropikalny. Ktoś powiedział, że gdyby ze srebra i złota, które wywieziono z Ameryki Łacińskiej, wybudować most, to można by po nim przejść do Rzymu.
Kraje Ameryki Łacińskiej sprzedawały surowce, a nie produkty, więc nigdy nie rozwinął się przemysł. Ludzie zostali skazani na wegetację. Nie zawsze starcza im na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Myślę, że źródłem tego, iż jeden człowiek jest bogaty, a inny bardzo biedny, jest ludzki egoizm. Jest nawet takie przeświadczenie, że ktoś narodził się po to, by być biednym.
Oficjalne zniesienie niewolnictwa jest tylko teorią. Istnieje ono do dziś. W Boliwii jest taka hierarchia: najpierw biały, potem Metys, Indianin, w końcu Murzyn. W naszych wspólnotach też są Murzyni - potomkowie niewolników, którym do dziś odmawia się prawa posiadania ziemi. Nie są niewolnikami w sensie ścisłym, ale ich życie niewiele różni się od życia niewolników.
Przed reformą rolną (lata 40. i 50.) wszyscy chłopi z wiosek cztery dni pracowali dla obszarnika, a dwa dni dla siebie. Obowiązkiem było iść w niedzielę do kościoła, przyjąć sakramenty. Było takie nastawienie, że wiara jest czymś koniecznym. Niszczono ich kulturę, zmuszano do przyjęcia wiary, narzucano sposób życia. Stąd powiedzenie, że krzyż szedł razem z mieczem. Jest w nim dużo prawdy. Myślę, że dzisiaj w jakiś sposób musimy naprawiać błędy przeszłości, budować Kościół nowy. Kościół, który tyle mówi o solidarności z ubogimi, powinien dawać przykład tej solidarności.
W Brazylii był i jest problem ziemi, aby obszarnicy oddali ją chłopom. Ktoś wskazał na biskupów, żeby też oddali. I było wielu biskupów, którzy oddali swoje majątki i na pewno jest wielu, którzy tego nie uczynili. Mówimy o solidarności z ubogimi, o "opcji preferencyjnej dla ubogich". Mówi się też wiele o świętym Franciszku. Gdyby żył on dzisiaj, nie mówiłby o opcji dla ubogich. On by się stał ubogi. Myślę, że od tego trzeba zacząć - być ubogim z ubogimi i razem próbować wyjść z tego ubóstwa. Nie można iść do nich z pozycji kogoś lepszego, wyższego, kto ma coś do zaofiarowania. Powinniśmy być z nimi. Myślę, że owoce naszej pracy są największe, jeżeli jesteśmy z nimi. Na przykład idę z nimi zbierać kokę. Rozmawiam z kobietami, pytają o wiele rzeczy. To jest o wiele skuteczniejsze, niż organizowanie pogadanki. Dla nich jest to zastanawiające: siostra jest biała i też pracuje? Jest wyobrażenie, że zakonnica to osoba, która ma pieniądze i wykształcenie. A tutaj widzą i komentują: siostra jest taka sama jak my: je to, co my, pracuje jak my, ubiera się jak my. Lata historii sprawiły, że mają taki, a nie inny obraz. Będą potrzebne lata, żeby cokolwiek zmienić w ich mentalności i wyobrażeniach. Np. ludzie mówią, że kiedyś tu wszystko było za darmo. Dziś podaję jakąś symboliczną cenę za tabletkę, ponieważ mi tej tabletki nikt za darmo nie da, sama muszę kupić. Przez rozdawanie uzależniliśmy ludzi od siebie, nie przygotowaliśmy ich do przyszłości.
Przeczytaj pozostałe odcinki wywiadu:
Cz. I: Misjonarka z Boliwii, nr 4 (50)
Cz. III: Koka i kokaina, nr 6 (52)
Cz. IV: Kuchnia boliwijska, nr 8 (54)
Cz. V: Gdy coś zrobią dla siebie, będą to szanować, nr 1 (55)
Cz. VI: Religijność Boliwijczyków, nr 3 (57)
Cz. VII: Dzieci Boliwii, nr 4 (58)
Cz. VIII: Praca misyjna w Boliwii, nr 5 (59)
Cz. IX: W co by Siostra zainwestowała? nr 6 (60)
Cz. X: Być z Jezusem nr& 7 (61)
|