MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 1 (55), styczeń-luty 2002 |
GDY CO ZROBIĄ DLA SIEBIE, BĘDĄ TO SZANOWAĆ Cz. V wywiadu Danuty Szczepańskiej z s. Jordaną Przybył, misjonarką z Boliwii, uczestniczącą w Adopcji Serca. Danuta Szczepańska: Jak wygląda pomoc medyczna, organizowana przez misje?
S. Jordana: Trudnością jest niemożność dotarcia do wszystkich wiosek. Był taki pomysł, żeby w każdej wiosce przeszkolić choć jednego sanitariusza, który będzie miał tyle podstawowej wiedzy, by mógł wyleczyć biegunkę czy przeziębienie. W ostatnim roku rozpoczęliśmy kurs, który trwa cały rok. Co miesiąc spotykamy się na tydzień z naszymi ludźmi i razem jedziemy do La Paz. W projekcie pomaga nam Caritas, finansowany jest z Hiszpanii. Mamy zapewniony pobyt i wykładowców. Dla naszych ludzi odbycie kursu i przygotowanie się to duży wysiłek. Muszą poświęcić cały tydzień ze swojego czasu.
Poza tym chcielibyśmy, by w każdej wiosce było miejsce, w którym można przyjąć chorych, zrobić badanie kobiecie w czasie ciąży, po porodzie, czy później zbadać dziecko. Myśleliśmy o jakimś jednym mieszkaniu na ten cel (nie o ośrodku zdrowia, bo nie będzie ich stać na wybudowanie), aby tam wstawili łóżko, stół, zrobili apteczkę na podstawowe lekarstwa, żeby w razie potrzeby było się gdzie zatrzymać. Nie wszystkie wioski odpowiedziały na tą propozycję. Ale jest już otwartych kilka pokoików. Tam przyjmujemy pacjentów, jak przyjeżdżamy. Są też wioski, które zobowiązały się, że takie pomieszczenia wybudują. Pomagamy im trochę, kupujemy drzwi, okno, ale we własnym zakresie wykonują cegły, sami murują. Cała wioska złoży się aby kupić farbę i pomalować. Nie chcemy, żeby to było na zasadzie świętego Mikołaja, że wszystko im dajemy. Konieczny jest wysiłek z ich strony. Gdy sami coś robią dla siebie, w przyszłości będą się o to troszczyć i szanować.
Przeczytaj pozostałe odcinki wywiadu: | |
[Spis treści numeru, który czytasz] |