MY A TRZECI ŚWIAT Pismo gdańskiego ośrodka Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata MAITRI |
|
Nr 1 (55), styczeń-luty 2002 |
POMOC OFIAROM WULKANU Piątek 18 stycznia
Wielu ludzi napłynęło przez granicę rwandyjską do miasta Gisenyi, gdzie nie ma dla nich schronienia ani miejsca na odpoczynek.
Ojciec Oswald Musoni, kierownik Caritas w Gomie, powiedział: „Goma jest w większości zupełnie zniszczona i ludzie kręcą się po ulicach Gisenyi nie wiedząc, co robić. Wulkan wciąż wybucha, a my boimy się, że płynąca lawa dotrze do Gisenyi. Jest to przerażające.
Próbujemy pomóc jak największej ilości ludzi w znalezieniu miejsca, dokąd mogliby się udać. Na nowo przeżywamy koszmar minionych lat, kiedy w drodze były setki tysięcy uchodźców.”
Kierownik afrykańskiego oddziału CAFOD, Maurice McPartlan, powiedział: „Nasi partnerzy w Gomie i Rwandzie ruszyli do akcji, gdy tylko okazało się, że wulkan jest aktywny. Dziś rano zaapelowali o nakrycia, koce, namioty, żywność i sprzęt do gotowania.”
Sobota 19 stycznia
Ojciec Oswald Musoni powiedział: „Sytuacja jest dramatyczna. Ulice są pełne uciekinierów bez dachu nad głową i środków do życia. Wśród nich wiele dzieci jest bez opieki. Ludzie z Ginseyi zabierają je do swych domów, aby otoczyć je opieką. Panuje chaos, jest zimno. Boimy się, że eksplodują zapasy gazu i ropy zgromadzone na lotnisku, od którego dzieli nas zaledwie kilometr.
Tylu ludzi, ilu tylko możemy, zabieramy do kościołów i szkół. Obecnie organizujemy dla nich żywność. Jedzenie i woda są w teraz najważniejsze, niektórzy ludzie od kilku dni nie mieli nic w ustach”.
Poniedziałek 21 stycznia
Partnerzy CAFOD pracują po obu stronach granicy Konga. Dostarczają żywność i wodę setkom tysięcy ludzi pozbawionych domu. 9 ciężarówek wiozących koce, wodę , mydło i ubrania dla dzieci przyjedzie dziś do Gisenyi ze stolicy Rwandy - Kigali.
Mówi Patrick Nicholson z CAFOD, będący w konwoju: „Rozprowadzamy żywność i wodę. Szacuje się, że ponad 200 tys. ludzi wróciło do żarzącego się miasta w ciągu ostatniej doby. Istnieje realne zagrożenie wystąpienia kolejnych erupcji. Długo zastanawialiśmy się, czy założyć w Gomie centra zaopatrzeniania, ale ludzie z determinacją wracają do domów, a naszym głównym zadaniem jest nieść im pomoc, gdziekolwiek są.”
Partnerzy CAFOD w centrach w Gomie i Gisenyi 3 tys. uciekinierów dostarczają żywność i zapewniają schronienie w kościołach, szkołach i sierocińcach w Gisenyi. Ludziom w mieście, którzy zabrali uchodźców do swych domów, rozdają paczki z żywnością.
Wtorek, 22 stycznia, 2002
Pomocnicy Organizacji Narodów Zjednoczonych rozpoczęli pierwszą pomoc żywnościową w mieście Goma. Większość mieszkańców powróciła już do Gomy. Tysiące ludzi ustawiło się w kolejkach po pomoc - wielu z nich mówiło, że od kilku dni nic nie jedli.
Organizacje humanitarne zaapelowały o 15 milionów dolarów, co ma wystarczyć na niecałe dwa tygodnie pierwszej pomocy ofiarom. Ciężarówki załadowane kocami i plastikowymi plandekami przyjechały już do miasta, by wesprzeć bezdomnych.
Ze stron internetowych CAFOD
(Katolickiego Funduszu Pomocy w Rozwoju - organizacji Episkopatu Anglii i Walii). Środa 23 stycznia 2002
W wyniku wybuchu wulkanu Nyiragongo tuż za granicami Gomy, w Demokratycznej Republice Konga, zginęło 45 osób a około 10.000 zostało pozbawionych domów. W tydzień po erupcji pracownicy organizacji humanitarnych usiłują dotrzeć z pomocą do wszystkich będących w potrzebie mieszkańców miasta. Tymczasem grożba wstrząsów sejsmicznych wciąż szarpie nerwy próbującym odbudować swe życie gomijczykom.
Trzęsienia ziemi o sile dochodzącej do 5 stopni w skali Richtera były przyczyną zakłóceń w udzielaniu pomocy. Ponadto, według raportu BBC, w sąsiedniej Rwandzie, wstrząsy zniszczyły ponad 1500 domów i kilka szkół. I chociaż pomagający obawiają się, że Gomie mogą zagrażać kolejne trzęsienia, sejsmolodzy twierdzą, że na razie nie istnieje bezpośrednie niebezpieczeństwo.
Do nieustannych wstrząsów sejsmicznych dochodzą jeszcze zniszczenia spowodowane pierwotną erupcją. Dla osób próbujących nieść pomoc są one przyczyną problemów organizacyjnych. Pas startowy na miejskim lotnisku jest częściowo pokryty lawą, a eksperci mają za zadanie określić, czy pod pozostałą częścią pasa nie ma żadnych uszkodzeń struktury gruntu.
Pomimo trudności pomoc powoli dociera do wszystkich poszkodowanych w wyniku klęski. Grupy humanitarne, wśród nich towarzystwa Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca z całego świata, zbierają pieniądze i wysyłają pomoc. Amerykański Czerwony Krzyż uczestniczy w wysyłaniu apteczek zawirających podstawowe leki i sprzęt pierwszej pomocy, które wystarczą na trzy miesiące dla 30.000 osób.
"Światowa Organizacja Zdrowia określiła skład apteczek stosownie do podstawowych potrzeb osób przeżywających klęskę," powiedział Ron Wise nadzorujący operację Amerykańskiego Czerwonego Krzyża. "Apteczki te są potrzebne ze względu na brak opieki szpitalnej w okolicy wybuchu. Obiekty medyczne uległy zniszczeniu lub też, w związku z zablokowaniem dróg przez lawę, ludzie mają problemy z podróżowaniem."
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża i miejscowa spółka Regideso naprawiają zniszczony w czasie tragedii system kanalizacyjny w Gomie. Z powodu eksplozji tylko 30% rur jest w stanie używalności. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża planuje w ciągu dwóch tygodni odnowić 80% systemu. W tym czasie czystą wodę dowozi on w Gomie do czterech punktów dystrybucyjnych oraz dostarcza chlor, którym uzdatnia się wodę pochodzącą z Jeziora Kivu.
Według raportów podawanych w mediach, Światowy Program Żywnościowy ONZ (WFP) rozdaje żywność dla ok. 10 tys. BBC opisała stadion sportowy w zachodniej Gomie, gdzie ludzie ustawiają się w kolejkach po paczki z ryżem, fasolą i olejem. Aby w pełni odpowiedzieć na ogromne potrzeby ludności, która w latach wojny wiele wycierpiała i ogromnie zubożała, organizacje wciąż apelują o większe środki.
Jednocześnie Rwandyjski Czerwony Krzyż kontynuuje swą pomoc dla tysięcy osób ewakuowanych z Demokratycznej Republiki Konga. Od samego początku tragedii tysiąc wolontariuszy tej organizacji bardzo aktywnie wspiera ofiary klęski i udziela im pierwszej pomocy.
Z jednej strony otrzymywana pomoc podnosi na duchu, lecz jednocześnie wciąż istnieje niepokój, czy tragedia nie obejmie sąsiednich terenów. Pojawiły się raporty na temat wybuchu leżacego niedaleko Nyiragongo wulkanu Nyamuragira, który wyrzucił lawę na teren Parku Narodowego Virunga. W tym wypadku nie było wieści o rannych lub zabitych.
Wulkanolodzy ostrzegli jednak, że erupcje w Demokratycznej Republice Konga mogły wzburzyć magmę leżącą pod Doliną Ryftową, która oddziela Ugandę, Kenię i Tanzanię. Mogło to obudzić nieczynne dotąd wulkany.
Czerwony Krzyż łączy rozdzielone rodziny
Kolejnym tragicznym skutkiem erupcji było rozdzielenie rodzin uciekających przed klęską. Tak więc poza udzielaniem natychmiastowej pomocy mieszkańcom Gomy Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża i Czerwony Krzyż Demokratycznej Republiki Konga łączą rodziców ze zgubionymi w chaosie dziećmi.
Jak dotąd organizacje zidentyfikowały 100 zagubionych dzieci i 23 połączyły z ich rodzicami. W czasie poszukiwań rodzin Czerwony Krzyż zapewnia najmłodszym schronienie i tymczasową opiekę. Ze stron internetowych Amerykańskiego Czerwonego Krzyża Tłumaczyła Dorota Mikos Więcej o sytuacji w okolicy Gomy
|
|
[Spis treści numeru, który czytasz] |